MKS Dąbrowa Górnicza. Dwie minuty koszmaru

Dąbrowianie przegrywali w Sopocie tylko 63:65, ale wtedy stracili siedem punktów z rzędu.


Po serii 12 meczów u siebie gracze MKS-u wybrali się nad Bałtyk, do Sopotu. Trefl był faworytem, tym bardziej, że goście musieli sobie radzić bez kontuzjowanych Lee Moore’a i Vytenisa Ciżauskasa, a to kluczowi zawodnicy w układance trenera Alessandro Magro. I ciążyła na nich spora presja, bo żeby zachować szansę na awans do play offu musieli wygrać.

MKS walczył dzielnie i był bliski odniesienia sukcesu. Od początku grał twardo, czym zaskoczył rywali. Po akcjach Malcolma Rhetta zaczął od prowadzenia 6:0. Potem do głosu doszli jednak dysponujący dłuższym i bardziej wyrównanym składem sopocianie. W ich szeregach nieźle spisywał się Nikola Radicević. Serb w pierwszych spotkaniach po dołączeniu do Trefla był nieco zagubiony, ale z meczu na mecz czuje się coraz pewniej. MKS-owi rzucił 15 punktów i zaliczył 5 asyst.

Na początku drugiej połowy wydawało się, że miejscowi przełamali opór rywali, bo uciekli na 18 „oczek” (48:30). Goście nie dali za wygraną i powoli odrabiali straty. Ich grę napędzali Andy Mazurczak, Rhett i Elijah Wilson. Przed decydującą kwartą przegrywali już tylko 50:55, a na niespełna dwie minuty przed końcem po akcji Rhetta zmniejszyli straty do zaledwie dwóch „oczek” (63:65).

I wtedy zaczął się ich dramat. Kluczowe akcje wykonali Darious Moten oraz Radicević. Trefl zdobył siedem punktów z rzędu i pogrążył MKS, bo dla gości ta przegrana oznacza koniec marzeń o play offie.


Trefl Sopot – MKS Dąbrowa Górnicza 72:66 (24:16, 17:14, 14:20, 17:16)

SOPOT: Omot 20 (1×3), Moten 3, Leończyk 3, Gruszecki 9 (3×3), Radincević 15 (1×3) – Ł. Kolenda 4, Paliukenas 3, Olejniczak 5, Kowalenko, Pułkotycki, M. Kolenda 10 (1×3), Klawa. Trener Marcin STEFAŃSKI.

DĄBROWA GÓRNICZA: Rhett 14, Mazurczak 15, Marek Piechowicz 2, Wilson 10, Michał Nowakowski 12 (2×3) – Mijović 4, Motylewski, Wieczorek, Kroczak 5. Trener Alessandro MAGRO.


Fot. Rafał Rusek/PressFocus