MKS Dąbrowa Górnicza. Za wysokie progi

Mistrz Polski z Zielonej Góry zakończył zwycięską serię MKS-u Dąbrowa Górnicza. W podtrzymaniu passy nie pomógł powrót M.J. Rhetta.


Dąbrowianie do spotkania z Eneą Zastalem przystępowali po czterech kolejnych wygranych. Po cichu liczyli na kolejne, choć zdawali sobie sprawę z trudności zadania. – Na taki mecz nie jest trudno zmobilizować zawodników, ale nie wiem czy uda się wygrać. Najważniejsze, by dobrze zaprezentować się na parkiecie – mówił przed meczem Alessandro Magro, szkoleniowiec MKS-u.

Początek spotkania zwiastował niespodziankę. Gospodarze ruszyli na faworytów ze sporym animuszem. Od „trójek” zaczęli Lee Moore oraz Michał Nowakowski. MKS prowadził już 9:3.

Żan Tabak, szkoleniowiec Enei Zastalu, nie panikował. Wiedział, że rywale nie będą w stanie dyktować zbyt długo tak wysokiego tempa. I nie przeliczył się. Dąbrowianie się wyszumieli i z czasem przewagę zyskali mistrzowie Polski. Krok po kroku odrabiali straty. Świetnie prezentowali się zwłaszcza Geoffrey Groselle oraz Iff Lundberg.

Ten pierwszy w strefie podkoszowej panował niepodzielnie. M.J. Rhett, który po pauzie spowodowanej urazem, oraz Michał Nowakowski robili co mogli, by zatrzymać Amerykanina, ale ich wysiłki niewiele przynosiły pożytku. Groselle był bliski wywalczenia double-double. Mecz zakończył z dorobkiem 18 punktów i ośmiu zbiórek.

Przyjezdni błyskawicznie odrobili straty. Już po 10 minutach mieli osiem punktów przewagi (28:20).

W kolejnych kwartach już tak dużo emocji nie było. Zielonogórzanie kontrolowali wydarzenia na parkiecie, cały czas utrzymując około 10 punktową przewagę. Tylko raz mogli poczuć się zagrożeni. W trzeciej kwarcie przytrafiła się im chwila słabości, którą od razu chcieli wykorzystać gospodarze.

Zryw Lee Moore’a, Vytenisa Ciżauskasa i Nowakowskiego pozwolił im zniwelować straty z 24 punktów do zaledwie jedenastu (58:69). Goście szybko jednak doszli do siebie, a ich odpowiedź była zabójcza. Ostatnia kwarta była ich popisem.

Zdecydowanie wzmocnili obronę – pozwolili gospodarzom na wywalczenie jedynie dziewięciu „oczek” – a w ataku grali z polotem i skutecznie. Raz za razem rozbijali defensywę gospodarzy, choć ich trener co rusz próbował różnych ustawień, by zatrzymać rozpędzonych mistrzów Polski. Ostatecznie skończyło się na porażce MKS aż 28 punktami.

Indywidualnie liderzy dąbrowian nie wypadli źle. Ich statystyki były nawet lepsze od rywali. Moore wywalczył 14 pkt, 6 zbiórek i 8 asyst, a Nowakowski 19 pkt, 6 zbiórek i 2 asysty.

Ekipa z Zielonej Góry natomiast zdecydowanie lepiej zaprezentowała się zespołowo. Przede wszystkim wszyscy gracze pierwszej piątki mieli dwucyfrowy dorobek punktowy, w sumie aż siedmiu koszykarzy rzuciło ponad 10 punktów. Skuteczność okazała się kluczem do sukcesu.


MKS Dąbrowa Górnicza – Enea Zastal BC Zielona Góra 69:97 (20:28, 14:25, 26:19, 9:25)

DĄBROWA GÓRNICZA: Rhett 8, Moore 14 (3×3), Mazurczak 5 (1×3), Wilson 8, Michał Nowakowski 19 (4×3) – Marek Piechowicz, Mijjović 5, Motylewski 2, Ciżauskas 8 (1×3). Kroczak. Trener Alessandro MAGRO.

ZIELONA GÓRA: Lundberg 11 (2×3), Williams 10 (2×3), Ponitka 11 (2×3), Put 11 (2×3), Groselle 18 – Richard 4, Porada, Traczyk 3 (2×3), Klocek, Freimanis 5 (1×3), Berzins 13 (2×3), Koszarek 11 (2×3). Trener Żan TABAK.


Fot. twitter.com/MKSDG_Kosz