MKS Kluczbork chce narobić hałasu

Rozmowa z Wojciechem Smolnikiem, wiceprezesem trzecioligowego MKS-u Kluczbork.

MKS znów zbiera zewsząd pochwały za prokibicowską postawę, w sobotę przyjęliście na swój stadion fanów Ruchu Chorzów, którzy odbili się od bram stadionów w Świdnicy czy Gaci. Dlaczego w Kluczborku zawsze się udaje?
Wojciech SMOLNIK: – To kwestia organizacji. Wiedzieliśmy, że Ruch to klub z mnóstwem kibiców i wielu z nich za pośrednictwem funkcjonującego u nas systemu sprzedaży internetowej zakupi bilety. Zaapelowaliśmy zatem do kibiców naszych i z Chorzowa, by nie nabywali biletów na te same sektory, wydzieliliśmy to.

Co prawda nie wszyscy się dostosowali, bo na trybunie głównej widziałem sporo osób w barwach Ruchu, ale to nie problem. Zorganizowaliśmy przed meczem spotkanie z policją, ustaliliśmy zasady współpracy – i tyle. Jedynym problemem była kilkuminutowa awaria internetu, co wstrzymało na moment przyjmowanie widzów na stadion, ale poza tym wszystko poszło sprawnie.

Fot. Mirosław Szozda/mkskluczbork.pl

Bez kłopotów, bez incydentów, bezpiecznie… Nasz kierownik ds. bezpieczeństwa powtarza zawsze, że jeśli się zaprasza gości do domu, to nie należy się spodziewać się, że nam ukradną szklanki.

Jakie wrażenia po samym meczu, wygranym przez Ruch 3:1?
Wojciech SMOLNIK: – Za gościnność zapłaciliśmy sportowo, bo nasi zawodnicy chyba nie wytrzymali presji, w pierwszej połowie mieli spętane nogi. W drugiej, gdy emocje opadły, mecz się wyrównał, ale już było za późno, by osiągnąć jakiś korzystny wynik.

Zawsze staramy się grać o jak najlepszy rezultat – niezależnie czy to Piast Żmigród, Foto-Higiena Gać czy Ruch, ale w pierwszej połowie prezentowaliśmy się fatalnie. Chorzowianie robili, co chcieli. W 80 minucie, gdy było 1:2 i wiele jeszcze mogło się zdarzyć, swoje zrobiła taka indywidualność jak Łukasz Janoszka. Zamknął ten mecz w stylu ligowym.

Ruch to kolejny utytułowany zespół, który zagościł na stadionie w Kluczborku. Jest jeszcze ktoś, kogo z chęcią by pan u was zobaczył?
Wojciech SMOLNIK: – Trzy kluby ekstraklasowe, czyli Lecha, Legię i Wisłę. Może kiedyś, w jakimś pucharze, choć my akurat nie jesteśmy potęgą pucharową, nie układają nam się te rozgrywki… Ale może to się w tym roku zmieni.

Sezon zaczęliście od trzech zwycięstw. Miłe zaskoczenie?
– Na pewno nie spodziewaliśmy się aż tak dobrego startu, ale wiemy, że mamy mocną drużynę, mieszkankę młodości z rutyną; z zawodnikami, którzy grają w MKS-ie od lat i występowali tu na szczeblu centralnym. Będziemy w III lidze groźni dla każdego.

Co takiego ma trener Jan Furlepa, że MKS pod jego wodzą spisuje się tak dobrze?
Wojciech SMOLNIK: – To człowiek, który coś postanawiając bardzo wytrwale do tego dąży i trzyma dyscyplinę. Nie znosi sprzeciwu, jest konsekwentny. To w połączeniu z całkiem niezłym materiałem ludzkim, jakim dysponujemy, daje dobre efekty.

Ten materiał ludzki wzbogacił jeszcze powrót Dominika Lewandowskiego.
Wojciech SMOLNIK: – Górnik Łęczna nie chciał zostawić Dominika u siebie, a my mamy bardzo dobre wspomnienia związane z jego grą. Dogadaliśmy się w ciągu kilku godzin, Dominik zdecydował się wrócić. Oby nam pomógł.

Aż 6 goli strzelił w czterech kolejkach Bartosz Włodarczyk. Jest na sprzedaż?
Wojciech SMOLNIK: – Jak każdy, to tylko kwestia ceny. Ale dobrze się dogadujemy. Bartek odwdzięcza się bardzo dobrą grą.

Jakie cele wam przyświecają?
Wojciech SMOLNIK: – Spokojne utrzymanie. Po 10 latach gry na szczeblu centralnym ciągle liżemy rany. Jak doskonale wiadomo, rywalizowaliśmy tam mając bardzo niski budżet. Po tej rywalizacji niestety zostały nam długi, które regularnie spłacamy. Uregulowaliśmy już około połowę. Potrzebujemy jeszcze 2-3 lat, by jakoś ustabilizować sytuację. Ale… chcemy narobić w III lidze hałasu.

Czy po tylu latach spędzonych w I i II lidze kluczborska społeczność potrafi cieszyć się III ligą?
Wojciech SMOLNIK: – Myślę, że tak. To odpowiedni poziom dla takiego miasta, jakim jest Kluczbork, co nie znaczy, że przy ustabilizowaniu sytuacji finansowej nie będziemy chcieli jeszcze spróbować zagrać wyżej. Nie da się ukryć, że po spadku z II ligi część sponsorów wycofała się ze wspierania klubu.

Po pierwszym pobycie w I lidze powiedziałem sobie, że gdyby jeszcze kiedyś zdarzyło nam się awansować na zaplecze ekstraklasy, a nie bylibyśmy w pełni zabezpieczeni finansowo, to w życiu na ten awans bym się nie zgodził. Dane sobie słowo po czterech latach złamałem. Konsekwencje tego niestety ponosimy do dziś.


Na zdjęciu: Wiceprezes MKS-u Wojciech Smolnik cieszy się, że mecz z Ruchem okazał się dla Kluczborka piłkarskim świętem. Tylko wyniku zabrakło…

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus