MKS Kluczbork. Koniec milczenia!

Trener MKS-u Kluczbork Jan Furlepa twierdzi, że Ruch Chorzów dwa gole strzelił dzięki sędziemu.


– Kupiłem poniedziałkowy „Sport” i z przykrością muszę stwierdzić, że relacja z naszego meczu z Ruchem Chorzów nie jest obiektywna – powiedział na samym początku trener MKS-u Kluczbork, Jan Furlepa. – Jej autor ani słowem nie wspomniał o dwóch kontrowersyjnych bramkach zdobytych przez gospodarzy. Moim zdaniem były one nieprawidłowe, mam na myśli trzecią i czwartą.

Trzeciego gola chorzowianie strzelili z rzutu karnego. Od miejsca akcji dzieliło mnie wprawdzie 70 metrów, ale po reakcji mojego obrońcy wiedziałem, że coś jest nie tak. Szymon Przystalski dosłownie uciekał od zawodnika Ruchu, bo był dobrze asekurowany. Tamten zrobił klasyczną „jaskółkę”, a sędzia chociaż był blisko akcji, podyktował rzut karny dla „Niebieskich”.

Od razu głośno wyraziłem swoją dezaprobatę dla tej decyzji, a arbiter po wykonaniu „jedenastki” podbiegł do mnie i pokazał mi żółtą kartkę. Odpowiedziałem mu: „Panie sędzio, żółtą kartkę powinien pan pokazać sobie”. Po obejrzeniu zapisu DVD nie mam żadnych wątpliwości, że był to typowy rzut karny „z kapelusza”.

Przy czwartym golu chorzowian też od razu wiedziałem, że coś jest nie w porządku. Nasz bramkarz Dawid Witek od razu pobiegł do sędziego, który znowu był bardzo blisko akcji i energicznie protestował. Potem wyjaśnił mi, że piłkarz Ruchu Michał Biskup pomógł sobie w tej akcji ręką. Obejrzałem to na DVD, napastnik rywali robi wyraźny ruch ręką, piłka odbija się od tej ręki i ląduje w naszej bramce.

Nie twierdzę, że sędzia wypaczył wynik meczu, bo Ruch był lepszym zespołem, lecz nie trzeba mu pomagać, popełniając kardynalne błędy. To tak trudno zrozumieć, że różnica bramek może decydować o spadku lub awansie drużyny? Zresztą czytając relacje z meczów Pniówka Pawłowice z Polonią Bytom, czy Gwarka Tarnowskie Góry z Rekordem Bielsko-Biała przekonałem się, że sędziowie coraz częściej popełniają rażące błędy, nie panując nad wydarzeniami na boisku.

Owszem, mylimy się my trenerzy i zawodnicy, ale będący blisko akcji sędzia nie powinien popełniać ewidentnych pomyłek. Należę do grona spokojnych trenerów, lecz nie zamierzam w nieskończoność milczeć i zamiatać problemu pod dywan. Jeżeli nie będziemy o tym głośno mówić, sędziowie uznają, że wszystko jest okej. A nie jest, o czym każdy z nas wielokrotnie przekonał się na własnej skórze.


Na zdjęciu: W meczu Ruchu Chorzów z MKS-em Kluczbork na boisku nie było Wersalu.

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus