MKS Kluczbork. Wielka niewiadoma

MKS Kluczbork w rundzie wiosennej będzie walczył o utrzymanie w III lidze.


Inauguracja rozgrywek w III lidze zbliża się milowymi krokami. W najbliższą sobotę, o godzinie 14.30, drużyna MKS-u Kluczbork podejmie na własnym boisku jedenastkę LKS-u Goczałkowice Zdrój. Trener gospodarzy tego spotkania Jan Furlepa czeka z niepokojem na ten pojedynek.

– Pozornie zajmujemy w tabeli bezpieczne, ósme miejsce – powiedział szkoleniowiec MKS-u.

– Ja patrzę natomiast na rundę wiosenną z szerszej perspektywy niż przeciętny kibic. Musimy pamiętać, że z drużyny odeszło czterech bardzo ważnych, by nie powiedzieć kluczowych, zawodników. Mam na myśli Adama Orłowicza, Pawła Baraniaka, Kamila Jurasika i Kamila Nitkiewicza. Z tego powodu runda rewanżowa jest dla mnie zagadką, bo mam de facto nowy zespół. Twardo stąpam po ziemi i twierdzę, że będziemy walczyli o utrzymanie w III lidze. To jest cel, który musimy zrealizować.

Na pierwszy ogień pójdzie beniaminek z Goczałkowic Zdroju, który w tabeli plasuje się wyżej niż ekipa trenera Furlepy (ma 7 punktów więcej). Jesienią MKS wygrał na wyjeździe z tym przeciwnikiem 3:2, ale po twardym i zażartym boju. Gospodarze objęli wtedy prowadzenie już w 3. minucie po strzale Dawida Ogrockiego, ale do przerwy dwa gole dla gości zdobył Bartosz Włodarczyk, zaś trzecie trafienie było dziełem Kamila Witkowskiego. Gol Bartosza Marchewki w II połowie nie osłodził beniaminkowi goryczy porażki.

– Mimo zwycięstwa do końca drżeliśmy wtedy o końcowy wynik – przypomina Jan Furlepa.

– W końcówce spotkania nasz bramkarz Dawid Witek wygrał dwa pojedynki sam na sam z piłkarzami Goczałkowic. Poza tym to nie jest żadna tajemnica, że nasz najbliższy przeciwnik znakomicie radzi sobie w meczach wyjazdowych. W 9. spotkaniach na obcym boisku odniósł aż siedem zwycięstw, raz zremisował i poniósł tylko jedną porażkę, z Pniówkiem Pawłowice. To nakazuje daleko posuniętą ostrożność i zdwojoną czujność z naszej strony.

W sobotę przy ustalaniu składu trener Furlepa nie będzie mógł uwzględnić Filipa Latuska, który w ostatnim meczu rundy jesiennej z Pniówkiem 74 Pawłowice po raz czwarty zobaczył żółtą kartkę i musi pauzować w jednej kolejce. 24-letni napastnik w rundzie jesiennej zdobył dla zespołu z Kluczborka 9 bramek, o jedną mniej niż najlepszy snajper zespołu, Bartosz Włodarczyk.

– Nadmiar żółtych kartek to nie jedyny problem Filipa – tłumaczy Jan Furlepa.

– Narzeka na ból pleców, bo na co dzień pracuje jako spawacz i jest to dolegliwość charakterystyczna dla tego zawodu. Ma zabiegi, trenuje indywidualnie i będziemy robili wszystko, by postawić go na nogi przed następnym meczem z rezerwami Górnika Zabrze. W przeciwnym razie będziemy grali bez nominalnego napastnika.

MKS Kluczbork zamknął już kadrę na rundę wiosenną. Nie udało się tylko pozyskać 19-letniego pomocnika Adama Hucia z IV-ligowego OKS-u Olesno.


Czytaj jeszcze: Młodzieżowcy na pokładzie

– Trenował z nami niemal przez cały czas okresu przygotowawczego, lecz przeciążył kolano – wyjaśnia trener Furlepa.

– Ale nie to jest powodem tego, że nie zagra u nas wiosną. Po prostu kluby nie doszły do porozumienia w kwestii finansowej.


Na zdjęciu: W meczu z LKS-em Goczałkowice Bartosz Włodarczyk (z lewej) i jego koledzy będą mieli twardy orzech do zgryzienia.

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus