MKS Kluczbork. Wygrana z dedykacją

 

Po przyjściu do Kluczborka trenera Jana Furlepy drużyna zmieniła się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. We wcześniejszych ośmiu kolejkach MKS zgromadził tylko 6 punktów i zajmował w tabeli 16. miejsce. Doświadczony, 63-letni szkoleniowiec, swoje rządy rozpoczął od wyjazdowego zwycięstwa z Rekordem Bielsko-Biała (3:1), potem fetował wiktorię z Fot-Higieną Błyskawicą Gać (3:1), zaś w ostatniej kolejce przywiózł komplet punktów z Wrocławia, pokonując tamtejszą Ślęzę 3:2.

– Zwycięstwo ze Ślęzą rodziło się w okropnych bólach – powiedział szkoleniowiec zespołu z Kluczborka. – Nie ma sensu owijać tego w bawełnę, bo prawda jest taka, że nie dojechaliśmy na pierwszą połowę tego meczu. Zareagowałem ostro, bo jeden z zawodników zataił przede mną kontuzję mięśniową i przeciwnicy „jechali” jego stroną boiska jak na defiladzie. Nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek w mojej pracy trenerskiej dokonał dwóch zmian nim minęło pół godziny gry.

Zdarzało się, że dokonywałem niewymuszonej zmiany w trakcie pierwszej połowy, ale nigdy dwóch. Ryzykowałem, ale naprawdę nie było na co czekać, bo w przeciwnym przypadku przeciwnik by nas po prostu „rozjechał”. Przy tej okazji muszę pochwalić naszego bramkarza Jakuba Szymańskiego, który przynajmniej dwa razy uchronił nas od utraty gola, broniąc strzały rywali w stuprocentowych sytuacjach.

Po przerwie pokazaliśmy już pazurki i muszę pochwalić cały zespół, wszystkich zawodników bez wyjątku, za wolę walki i determinację w dążeniu do zwycięstwa. „Wyciągnąć” wynik na swoją korzyść, przegrywając do przerwy dwoma bramkami, to duża sztuka. Takie mecze nie zdarzają się zbyt często, więc moja radość jest tym większa, bo okazuje się, że mam 18 zawodników o zbliżonych umiejętnościach, na dodatek charakternych, na których mogę liczyć w każdej sytuacji. Charakter zespołu poznaje się właśnie w takich trudnych momentach.

W drodze powrotnej, w autokarze usłyszałem, że moim piłkarzom już wydaje się, że są nie do zatrzymania i że możemy nawet powalczyć o awans do drugiej ligi! Natychmiast wylałem im kubeł zimnej wody i zaproponowałem okłady z lodu na rozpalone głowy. Musimy mieć w sobie dużo pokory, bo przecież dopiero wygraliśmy trzy mecze. Ostatnie zwycięstwo ze Ślęzą dedykuję zmarłemu niedawno (pogrzeb odbył się we wtorek – przyp. BN) mojemu mistrzowi, Józefowi Golli. To on przekonał mnie, żebym został trenerem i pomógł mi na samym starcie w tym zawodzie. Ale służył mi radą i pomocą nie tylko w życiu zawodowym, również w tym prywatnym. Do końca życia będę mu za to wdzięczny.

Trener Furlepa zdecydował, że jego podopieczni muszą od siebie trochę odpocząć. We wtorek będę trenowali indywidualnie, a „Operację Śląsk” rozpoczną dopiero w środę. Spotkanie z rezerwami wrocławskiego Sląska się w niedzielę, 20 października, o godzinie 13.00.

 

Na zdjęciu: Trener Jan Furlepa szybko wyciągnął MKS Kluczbork z zagrożonej strefy, ale to dopiero początek wyboistej drogi.