MKS Myszków. Nastawieni na sukces

MKS Myszków wrócił do IV ligi dobrym stylu. Przez klasę okręgową drużyna prowadzona przez Damiana Nowaka przeszła bez porażki.


Gdy przed rokiem klub z Myszkowa – mający za sobą występy na zapleczu ekstraklasy – żegnał się z IV ligą śląską, jego działacze nie załamali rąk. Od razu zabrali się do pracy, której efektem było 1. miejsce w częstochowsko-lublinieckiej „okręgówce”.

Zaczęli od trenera

– Nasz zeszłoroczny spadek można nazwać pechowym – mówi wiceprezes MKS-u, Tomasz Szlenk.

– Na finiszu sezonu mieliśmy serię sześciu spotkań bez porażki, ale pięć z nich zremisowaliśmy i nie zdołaliśmy się uratować. Od razu jednak ustaliliśmy, że zbudujemy zespół, który ma walczyć o awans, zaczynając od trenera. Wzięliśmy pod lupę Damiana Nowaka, który prowadził A-klasową Victorię Częstochowa. Spodobało nam się, że w jego zespole grali juniorzy, że drużyna stosowała taktykę z „wahadłami”, że na treningach używał nowoczesnych metod z testerami, których wyniki sczytywał i wykorzystywał do jak najlepszego przygotowania i rozwoju zawodników.

MKS błyskawicznie udowodnił, że jest gotowy do walki o awans.

– Naszym celem było zachowanie składu, w którym był duży potencjał – dodaje prezes Tadeusz Bartnik.

– Szkielet zespołu pozostał, a doszli tacy zawodnicy jak Eryk Krupa i Piotr Mastalerz. Wzmocnieniem było również przyjście Michała Kowalczyka z Warty Mstów, dla której w „okręgówce” strzelił około 30 goli oraz Macieja Swatka z Polonii Poraj. Co prawda na dwa tygodnie przed sezonem opuścił nas bramkarz Adam Bensz, ale pozyskaliśmy Kamila Zemanka i skompletowaliśmy drużynę, która w rundzie jesiennej była nie do pokonania.

Bez porażki ale z niepewnością

W 15 meczach MKS zdobył 39 punktów za 12 zwycięstw i 3 remisy, a bilans bramkowy 56:10 potwierdza dominację nad rywalami.


Przeczyta jeszcze: Rozwój na południu


– Ale tabela jej nie pokazywała – przypomina prezes Bartnik.

– Wystartowaliśmy z poślizgiem, bo nasz wyjazdowy mecz z Gminą Kłomnice został przełożony na 23 listopada i od początku musieliśmy gonić Zielonych Żarki. Gdy zrównaliśmy się z nimi punktowo, przyszła wrześniowa zadyszka w postaci dwóch remisów. Pożegnaliśmy się też z Pucharem Polski na szczeblu podokręgu, przegrywając w Kłobucku ze Zniczem 0:3. Podsumowaniem tego okresu był pechowy remis 1:1 z Zielonymi u nas. Pechowy, bo szybko straciliśmy gola, a później nie potrafiliśmy wykorzystać wielu okazji, w tym rzutu karnego. Kiedy w końcówce Swatek wyrównał, punt przyjęliśmy z szacunkiem. Po tym spotkaniu – mając mecz mniej niż rywale – zajmowaliśmy 2. miejsce, tracąc 2 punkty do Zielonych. Wiedzieliśmy więc, że nie mamy już marginesu błędu.

Motywująca presja

Ta presja okazała się motywująca, bo myszkowianie w sześciu ostatnich meczach rundy jesiennej zdobyli komplet punktów, a bilans bramkowy tej zwycięskiej serii 31:4 nie pozostawia złudzeń, że był to triumfalny pochód po mistrzostwo jesieni.

– Gdy wszyscy zakończyli już rundę jesienną, my mieliśmy jeszcze zaległe spotkanie z Kłomnicami w nim też pokazaliśmy dojrzałość oraz odporność – wyjaśnia Tadeusz Bartnik.

– Zwycięstwo 3:0 dał nam hat trick Michała Kowalczyka, którego współpraca z dotychczasowym liderem ataku Piotrem Andrzejewskim wyglądała imponująco. Kapitan Tomasz Zdanowski pełnił swoją rolę zarówno na boisku, jak i poza nim. Mieliśmy w zespole doświadczonych piłkarzy i juniorów, wśród których 16-letni Stefan Głowacki nabierał doświadczenia, bo w sumie rozegrał około 900 minut. Nie zadowoliliśmy się jednak tym, co osiągnęliśmy jesienią. Zimą prowadziliśmy rozmowy i sfinalizowaliśmy kilka transferów. Przyszli: Marcin Kowalski, Mateusz Kępka i Jakub Matyja oraz Saba Jikija. Byliśmy więc przygotowani na wiosenną rywalizację, ale okazało się, że meczów nie będzie. Chcieliśmy grać, ale skoro nie udało się wrócić na boisko, to bardzo się cieszymy, że podjęto decyzję o zakończeniu sezonu z awansami. Powrót do IV ligi to dla nas ważny argument w wielu rozmowach, w których przekonujemy, że idziemy w dobrym kierunku. Brak awansu mógłby nas zatrzymać, a przygotowania do wyższej ligi zmuszą nas do dalszej wytężonej pracy, której celem jest sukces. On napędza także wszystkich, którzy identyfikują się z MKS-em, od kierownika Bogusława Gęsikowskiego zaczynając. Jest wokół klubu grupa oddanych i zaangażowanych ludzi, którzy byli z nim, gdy miano go zlikwidować i podnosili go od klasy A. Dzięki sercu i poświęceniu takich działaczy jak Tomasz Szlenk, Tomasz Mazanek, Ireneusz Pieczara, Krzysztof Liwoch czy Rafał Jurasiński odbudowaliśmy markę, która znowu w Myszkowie kojarzy się z dobrą pracą i władze miasta to doceniają.

Z nowym boiskiem

Niedawno w Urzędzie Miasta została podpisana umowa z firmą, która zbuduje boisko ze sztuczną nawierzchnią, z piłkochwytami, tablicą świetlną, chodnikiem wokół boiska, ławkami rezerwowych oraz niewielką trybuną i oświetleniem. Inwestycja na stadionie MOSiR-u ma być ukończona do 30 października. Burmistrz Włodzimierz Żak uwzględnił inwestycję w budżecie, a radni poparli i wspierali pomysł, który umożliwia śmiałe patrzenie w przyszłość.

– Jesteśmy już po rozmowach z podstawowymi zawodnikami, którzy z wyjątkiem Piotra Andrzejewskiego, odchodzącego do Unii Rędziny, zostają u nas na nowy sezon oraz z tymi, którzy do nas dojdą. Potrzebujemy młodzieżowców, bo w IV lidze ich obecność jest obowiązkowa, a w minionym sezonie nie zwracaliśmy na to uwagi. Liczymy, że zasilać nas będą także nasi wychowankowie, bo praca z młodzieżą w naszej akademii i rezerwach wpisana jest w fundament, na którym stoi nasz klub. Zawodnicy w czasie zawieszenia rozgrywek pracowali indywidualnie, a od 4 maja spotykali się już w grupach. Trenujemy i planujemy osiem 8 treningowych, żeby na przełomie lipca i sierpnia być w pełnej gotowości do walki o wysokie miejsce. Drużyna ma pokazać swoją siłę na boisku, a my robimy wszystko, by organizacyjnie i finansowo dać zawodnikom instrumenty, które pozwolą nam wymagać od nich jak najlepszych wyników, bo to wszystko pozwoli myśleć o harmonijnym rozwoju klubu, którego celem jest III liga – kończy Tadeusz Bartnik.


Na zdjęciu: Awans do IV ligi to dopiero pierwszy krok ku lepszej przyszłości drużyny z Myszkowa.

Fot. archiwum klubu