Młody wiek to nie alibi

Rozmowa z Jarosławem Krzyżanowski, trenerem Zagłębia II Lubin.


Niska średnia wieku pańskiego zespołu, bo w podstawowej jedenastce było sześciu młodzieżowców, a na ławce rezerwowych siedmiu, jest wystarczającym usprawiedliwieniem porażki z GKS-em Jastrzębie?

Jarosław KRZYŻANOWSKI: – Zdajemy sobie sprawę z tego, że nasza młodzież się uczy, ale nie akceptuję tej porażki. Czas na naukę powinien być krótszy, mamy za sobą 11 kolejek, to jest dużo i dlatego nie będziemy zasłaniać się młodzieżą. Uważam, że w meczu z GKS-em Jastrzębie mimo młodego składu mieliśmy argumenty, żeby to spotkanie wygrać.

Przyjechaliśmy z takim nastawieniem, fragmentami pokazaliśmy dobrą piłkę, lecz nieskuteczną. No i było w poczynaniach dużo niefrasobliwości, zwłaszcza w obronie, ale ta niefrasobliwość to nie tylko wina obrońców, ale całego zespołu w obronie. Nonszalancja niektórych zawodników drogo nas kosztowała, to niewątpliwie miało wpływ na końcowy rezultat. Po meczu słyszałem pozytywne opinie, że mamy fajnych, młodych zawodników, z dużą jakością. Myślę, że to prawda, ale złości mnie ta sytuacja, że mecz którego nie powinniśmy przegrać, kończy się naszą porażką i w efekcie wracamy do Lubina bez punktów.

Moim zdaniem kłopoty pańskiego zespołu zaczęły się w momencie, gdy zaczął pan dokonywać zmian. Zgadza się pan z tą tezą? Przypomnę, że pierwszej zmiany dokonał pan w 62 minucie spotkania, dwóch następnych w 66 minucie, zaś gole straciliście – odpowiednio – w 68, 71 i 77 minucie.

Jarosław KRZYŻANOWSKI: – Myślę, że nie, aczkolwiek muszę powiedzieć o jednej rzeczy, o której nie mówiłem w tygodniu. Mieliśmy takie wydarzenie historyczne dla naszego klubu, dzisiaj gros zawodników z pierwszego składu grało w Młodzieżowej Lidze Mistrzów i ci chłopcy na pewno mieli „w nogach” ten mecz. Kilku z nich było też na ławce rezerwowych. Myślę, że jak ktoś spojrzał w nasz skład, to na pewno zobaczył 14 młodzieżowców. Ten czternasty to Filip Kocaba, któremu młodzieżowiec się nie wyświetla, a on urodził się w 2004 roku. Ale nie będziemy się targować.

Taka jest nasza filozofia, tak chcemy grać. I chcemy tych młodych chłopców ogrywać, w przeciwieństwie do innych meczów ten skład był jeszcze młodszy, bo Bartek Kłudka grał w tym samym czasie mecz w pierwszym zespole przeciwko Wiśle Płock, z czego się bardzo cieszymy. Dwóch naszych zawodników było w szerokiej kadrze pierwszego zespołu, ale to jest normalne. Dlatego nie będziemy narzekać, że ich nie było, bo taka jest kolej rzeczy. To nie miało wpływu, po prostu taki był zbieg okoliczności. Straciliśmy bramkę, potem szybko padła druga i było de facto po meczu.

Pracujemy nad tym, bo tak naprawdę zespół seniorów też ciężko podnieść, jeżeli w krótkim odstępie czasu traci dwie bramki. To się zdarzyło naszym młodym zawodnikom i to było widać. Nie złożyliśmy broni, walczyliśmy nawet przy wyniku 3:0 dla przeciwnika, strzeliliśmy honorowego gola. Zabrakło nam jednak argumentów, by odwrócić losy tego spotkania.

Miałem okazję obejrzeć w akcji pański zespół w ubiegłym sezonie, gdy walczył jeszcze w trzeciej lidze. Odnoszę wrażenie, że wtedy dysponował pan lepszym zespołem niż obecnie. Co pan na to?

Jarosław KRZYŻANOWSKI: – Rzeczywiście, gros zawodników z tego zespołu od nas odeszło. Wyznajemy bowiem filozofię, że jeżeli zawodnik przerastał trzecią ligę, to wypożyczamy go do innych drużyn, by się rozwijał. Głównie oddaliśmy tych chłopców do klubów pierwszoligowych. Pracujemy w akademii, przychodzi kolejna grupa zdolnych zawodników i moją rolą jest praca z tymi zawodnikami, by trenerzy pierwszego zespołu w krótszej lub dłuższej perspektywie mogli z nich korzystać. Nie tylko w procesie treningowym, ale również w kadrze.

Nie będziemy od tego uciekać, po prostu taką obraliśmy strategię. Ta młodzież naprawdę jest bardzo zdolna, ale musimy w niej zaszczepić charakter i wolę zwycięstwa. Zespół w III lidze taką wolę miał, w II lidze też jesteśmy mocnym zespołem, który w wielu meczach dyktował warunki gry. Ale tutaj poziom jest wysoki, ta druga liga ma swoje wymagania. Niektórzy się z tą ligą boleśnie zderzają, ale my trenerzy tworzący sztab jesteśmy od tego, by im pomagać.


Na zdjęciu: Trener rezerw Zagłębia Lubin Jarosław Krzyżanowski nie mógł pogodzić się z porażką swojej drużyny w Jastrzębiu Zdroju.

Fot. gksjastrzebie.com/Arkadiusz Kogut