Młodzieżowe Euro. Czas na półfinały

Młodzieżowa reprezentacja Rumunii, na mistrzostwa Europy do Włoch, jechała z podobnymi oczekiwaniami, jak reprezentacja… Polski. Nikt specjalnie na drużynę prowadzoną przez Mirela Radoi nie stawiał, bo znalazła się ona w grupie z Anglią, Francją i Chorwacją. Niektórzy jednak pamiętali, że już w eliminacjach Rumuni pokazali się z bardzo dobrej strony. Nie ponieśli ani jednej porażki (7 zwycięstw, 3 remisy) i okazali się lepsi od faworyzowanej Portugalii. Tej samej, z którą następnie poradzili sobie „Biało-czerwoni”. W pierwszym meczu na turnieju drużyna prowadzona przez byłego 60-krotnego reprezentanta kraju zmierzyła się z Chorwatami. I od razu zaprezentowała ładny dla oka, ofensywny styl. Wbiła przeciwnikowi aż cztery gole, tracąc tylko jednego. Później był szalony mecz z Anglią, kiedy to W ciągu ostatniego kwadransa padły wszystkie bramki, a było ich aż sześć.

Nazwisko, czyli presja

Wynik 4:2 dla Rumunii powodował, że remis, a nawet nikła porażka w ostatnim meczu da tej drużynie półfinał. – Cieszymy się po takim wyniku tak bardzo, jakbyśmy wygrali finał. Ale aby tutaj zagrać w półfinale musimy postawić jeszcze jeden, ważny krok. To jest mecz, który chcemy wygrać i nie mamy zamiaru kalkulować – powiedział przed ostatnim starciem grupowym rumuński selekcjoner. Trener Radoi trochę poczarował opinię publiczną, bo na starcie z „Trójkolorowymi” wymienił aż pięciu podstawowych zawodników. Wierząc w to, że jego drużyna nie przegra na tyle wysoko, aby odpaść z rywalizacji.

Znakomity początek mistrzostw Europy U21. Polacy zgarniają trzy punkty w meczu z Belgią

Skończyło się bezbramkowo i szkoleniowiec przeszedł do historii. Rumuńska młodzieżówka nigdy nie grała bowiem w półfinale mistrzostw Europy. Mało tego do tej pory tylko raz wystąpiła w turnieju finałowym. W 1998 roku była zresztą jego gospodarzem i w ćwierćfinale – nie rozgrywano wówczas fazy grupowej – przegrała 1:2 z Holandią. Teraz nie dość, że ma w kieszeni medal, to na dodatek kwalifikację olimpijską. Pierwszy raz od… 1964 roku.

Kiedy przeciętny kibic przegląda skład młodzieżowej reprezentacji Rumunii, to w oczy rzuca mu się na pewno jedno nazwisko. Hagi. Zbieżność nie jest przypadkowa, bo chodzi o Ianisa, syna Gheorghe Hagiego, najwybitniejszego piłkarza w historii rumuńskiego futbolu. Młodszy z przedstawicieli piłkarskiego rodu jest w pełni świadomy tego, że już do końca kariery, którą przecież dopiero zaczyna, będzie porównywany do ojca. – Urodziłem się z taką presją, bo noszenie koszulki z nazwiskiem Hagi jest presją samą w sobie – mówi bez ogródek. Ojciec, z kolei, stara się wspierać syna, jak tylko może. – On będzie lepszy ode mnie. Jest stworzony do tego, aby nosić koszulkę z numerem 10 – powiedział Gheorghe.

Kuntz zastąpi Loewa?

Rumunia nie będzie faworytem półfinałowego starcia z Niemcami. Obrońcy trofeum pokazali moc w fazie grupowej. Konkretnie w dwóch pierwszych meczach, bo w spotkaniu przeciwko Austrii mogli sobie nieco pofolgować i dlatego nie zanotowali kompletu zwycięstw. Stefan Kuntz powiedział już o realizacji celu, jakim był awans na igrzyska olimpijskie, ale nikt nie wyobraża sobie takiej sytuacji, że Niemcy nie chcą wygrać turnieju.

Wokół selekcjonera, który jako piłkarz został mistrzem Europy w 1996 roku, ostatnio sporo się dzieje. Mówi się w Niemczech, że Kuntz, po wypełnieniu kontraktu z federacją, który wygasa za rok, czyli po IO, chciałby spróbować swoich sił w pracy klubowej, a na oferty z Bundesligi długo czekać, z pewnością, nie będzie. Wielu kibiców widziałoby go jednak w innej roli. Mianowicie na stanowisku selekcjonera pierwszej reprezentacji, bo wszystko wskazuje na to, że Joachim Loew, po przyszłorocznych mistrzostwach Europy, odejdzie z pracy.

W drugim półfinale MME reprezentacja Hiszpanii zmierzy się z Francją i w tej konfrontacji trudniej wskazać faworyta. Ekipa z Półwyspu Iberyjskiego wyraźnie na tym turnieju dojrzewa. Zaczęła przecież od 1:3 z Włochami. Później, w końcówce meczu z Belgią, strzeliła zwycięskiego gola, bo inaczej nie byłoby już tej drużyny w rywalizacji. Następnie, na własnej skórze, przekonaliśmy się o sile zespołu Luisa de la Fuente.

– Praca z tym zespołem to sama przyjemność. Trudno jest mi znaleźć słowa opisujące nasz występ w meczu z Polską. To było niesamowite – mówił po zdemolowaniu naszego zespołu hiszpański selekcjoner. Francuzi, tak można założyć, będą dla Hiszpanów dużo trudniejszym rywalem, choć w grupie jakoś przesadnie nie imponowali. Sami strzelili tylko dwa gole, bo trzeci na ich koncie był trafieniem samobójczym Anglika Aarona Wan-Bissaki.

 

7 – tyle razy w finałach młodzieżowych mistrzostw Europy grali do tej pory Hiszpanie. Trzy razy o złoty medal rywalizowali Niemcy, a dwukrotnie Francuzi. Rumunia ma okazję do tego, aby w decydującej rozgrywce znaleźć się po raz pierwszy.

Półfinały MME

Czwartek, 27 czerwca, godz. 18.00
Niemcy – Rumunia
Sędziuje Orel Grinfeld (Izrael)

Godz. 21.00
Hiszpania – Francja
Sędziuje Georgi Kabakow (Bułgaria)

 

Na zdjęciu: Ianis Hagi (z prawej) to materiał na wielkiego piłkarza. Tak uważa jego słynny ojciec, Gheorghe.

 

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem