MLS. Adam Buksa strzela aż miło

Adam Buksa świetnie radzi sobie w rozgrywkach MLS. W ostatnim meczu wszedł na boisko z ławki, a i tak zdążył zdobyć dwa gole.


Trzeba przyznać, że pierwsze występy w reprezentacji Polski bardzo dobrze zrobiły Adamowi Buksie. Przypomnijmy, że napastnik New England Revolution zadebiutował w koszulce z orzełkiem na piersi 2 września i w pierwszym spotkaniu od razu strzelił gola. Bardzo ważnego, dodajmy, bo w pierwszej połowie meczu z Albanią mieliśmy pewne problemy.

Było to na Stadionie Narodowym 1:1 i bardziej zanosiło się na to, że to rywal zdobędzie drugą bramkę, a nie my. Tymczasem pod koniec pierwszej połowy spotkania Przemysław Frankowski znalazł dośrodkowanie w pole karne Buksie właśnie, a ten pokonał bramkarza rywali.

Trzy dni później reprezentacja Polski grała z San Marino na wyjeździe. Adam Buksa na placu gry pojawił się po przerwie, zmieniając Roberta Lewandowskiego. Początkowo bez kapitana radziliśmy sobie, delikatnie mówiąc, średnio. Ale po jakimś czasie sprawy w swoje ręce wziął napastnik New England Revolution. Do końca meczu trzy razy zdołał wpisać się na listę strzelców.

Później rozegrał dobre spotkanie, choć zdecydowanie dla siebie trudniejsze, przeciwko Anglii. Po trzech występach w drużynie narodowej miał zatem na swoim koncie cztery trafienia i stało się jasne, że otrzyma również powołania na mecze październikowe.

Gry wrócił do klubu i ani na moment nie zwolnił tempa, bo w trzech występach za oceanem strzelił trzy gole. Kolejna wizyta w Polsce, przy okazji zgrupowania reprezentacji, zakończyła się następnym trafieniem, w meczu przeciwko San Marino. Z Albanią Buksa na listę strzelców się nie wpisał, ale haratał z przodu bardzo ofiarnie, a na dodatek pokazał, że nie pozwoli sobie w kaszę dmuchać.

W pierwszym ligowym meczu po wspomnianym występie w Tiranie polski napastnik wszedł na boisko z ławki, ale kolejny mecz – z D.C. United – rozpoczął już w wyjściowym ustawieniu. Na efekty nie trzeba było długo czekać. 25-latek strzelił bramkę i zaliczył asystę, a jego zespół wygrał 3:2. W związku z tym lekkim zaskoczeniem było to, że w następnym meczu – przeciwko Orlando City SC – Buksa nie pojawił się w podstawowym składzie.

Wszedł na boisko z ławki, a jego drużyna miała spore problemy, bo w 50. minucie przegrywała 0:2. Końcówka spotkania była jednak popisem naszego reprezentanta. Najpierw Buksa trafił do siatki strzałem z lewej nogi, a w doliczonym czasie gry skutecznie główkował i tym samym zapewnił swojemu zespołowi cenny punkt.

W tym sezonie Adam Buksa zdobył już 16 goli w 30 występach w MLS. Skuteczniejszy od niego w całej lidze jest jedynie Ola Kamara, norweski napastnik D.C. United, który zdobył o jedną bramkę więcej. Wiele wskazuje na to, że pozostając w takiej dyspozycji nasz reprezentant zbyt długo w północnoamerykańskiej lidze nie pogra.

Już jakiś czas temu zainteresowanie Polakiem wykazywał klub Bundesligi, FC Augsburg. Który, podobno, był w stanie wyłożyć za Buksę kwotę rzędu 5-6 mln euro. Według nieoficjalnych informacji obecny klub byłego napastnika Pogoni Szczecin oczekiwał oferty przekraczającej 7 mln euro. Dziś już wiadomo, że za mniej niż 10 mln New England Revolution polskiego napastnika nie sprzeda, a więc transfer do Augsburga raczej nie wchodzi w grę.

Ale na brak zainteresowania Adam Buksa raczej nie będzie mógł w najbliższej przyszłości narzekać. Wiadomo, że uważnie rozwój kariery Polaka śledzi m.in. Leicester City. Być może 25-latek trafi jednak do Bundesligi, ale do klubu „poważniejszego” niż Augsburg.


Fot. twitter.com/NERevolution