Mniej mówić, swoje zrobić!

Wolimy na boisku pokazać, co potrafimy niż składać deklaracje. Już w poprzednim sezonie było sporo mówienia, a wiadomo jak się skończyło – mówił nam wczoraj Maciej Urbańczyk jeden z ostatnich „mohikanów” jacy mieli przyjemność grać z Ruchem w ekstraklasie. A było to przecież tak niedawno. – To nie jest przyjemne zaliczyć dwa spadki w ciągu dwóch sezonów, a stało się to dwa razy pod rząd niestety z moim udziałem – ciągnie kapitan Ruchu. – I nieważne, że był to efekt wielu różnych czynników, bo z faktami się nie dyskutuje. Jako wychowanek Ruchu miałem wiele pytań dlaczego tak się stało, ale to już teraz nie ma znaczenia. Mogę zapewnić, że zrobimy wszystko, by zakończyć sezon awansem do pierwszej ligi, by do Chorzowa wróciły lepsze czasy. Jest w kadrze wielu młodych, ambitnych zawodników, którzy nie bujają w obłokach. To może być naszym atutem w przyszłości, tym bardziej, że będziemy w lepszym komforcie psychicznym, bo nie wystartujemy z ujemnymi punktami.

14 lat starszy od Urbańczyka jest Wojciech Kędziora, który niedawno podpisał roczny kontrakt na Cichej. Dla mającego 132 występy w ekstraklasie – 27 bramek – „Kędiego”, będzie to debiutancki sezon na tym szczeblu rozgrywek. – Jeszcze nie miałem okazji grać w drugiej lidze – przyznaje gliwiczanin z urodzenia. – Było kilka przyczyn, które skłoniły mnie do przyjścia do Ruchu. Dostałem szybko propozycję, uwiodła mnie też wizja budowy zespołu, który mam nadzieję będzie się poważnie liczył w walce o powrót na zaplecze ekstraklasy. Na pewno ważną rolę odegrała osoba trenera Dariusza Fornalaka, z który miałem przyjemność współpracować w Lubinie, gdy prowadził on Zagłębie. Z Ruchem ciężko się zawsze grało, bo „Niebiescy” słynęli ze śląskiego charakteru i teraz jest tak samo, a ja mam z Tomkiem Podgórskim pomagać młodszym w szatni. Dawać też na boisku potrzebne doświadczenie, bo w drugiej lidze na pewno nie będzie łatwo. Gra w niej kilka dobrych zespołów.