Mniejsza ekspozycja słońca przeszkodziła

Choć oba kluby zdążyły już opublikować wyjściowe jedenastki, ostatecznie nie doszedł do skutku wczorajszy mecz Odry z Bruk-Betem. Jego nowy termin to przyszła środa. Wrócił temat braku podgrzewanej murawy przy Oleskiej.

Konfrontacja z liderem tabeli miała rozpocząć się o godz. 12.30, ale pierwszy gwizdek nie rozbrzmiał z racji zbyt zmrożonej murawy. – Przez ostatnie trzy dni w Opolu były bardzo duże przymrozki: nie tylko w nocy, gdy temperatura spadała nawet do minus siedmiu stopni, ale też za dnia – opowiada Tomasz Lisiński, prezes Odry.

Pół godziny wahania

– W jednej trzeciej boiska – tej najbliżej zadaszonej trybuny – było po prostu niebezpiecznie. Powodem przełożenia meczu nie był zły stan murawy. Ona tej jesieni jeszcze nie była tak dobra, jak teraz, ale po prostu została przymrożona. Po konsultacji z kapitanami drużyn, sędziami, delegatem daliśmy sobie szansę, by spróbować zagrać. Chcieliśmy rozbić ten lód, używając do tego ciągnika czy mechanicznych grabi, ale te prace nie przyniosły takich efektów, by być spokojnym o bezpieczeństwo zawodników. Do ostatniej chwili wahaliśmy się, ale górę wziął ostatecznie zdrowy rozsądek. Kapitanowie stwierdzili, że w obawie o zdrowie nie powinniśmy grać i jeśli mamy możliwość znalezienia nowego terminu, to trzeba z niej skorzystać, a nie ryzykować – dodaje szef klubu z Opola.

Decyzja o odwołaniu meczu zapadła pół godziny po planowej porze jego rozpoczęcia. Drużyny wstępnie ustaliły, że zaległości odrobią w przyszłą środę o tej samej godzinie. – Taki jest pomysł, wszystko konsultujemy z Departamentem Rozgrywek Krajowych PZPN. Sądzę, że do piątku oficjalnie to ustalimy – informuje prezes Lisiński.

Żadna inwestycja

Stadion przy Oleskiej to jedno z tych miejsc na I-ligowej mapie, które nie dysponuje systemem podgrzewanej murawy. Od października 2021 będzie to wymóg licencyjny, ale opolanie podczas poprzedniego procesu licencyjnego zasłaniali się planami budowy nowego obiektu.

– To priorytet, a inwestowanie w Oleską sprawia, że oddalamy się od nowego stadionu. Oleska ma wiele wad, małe perspektywy rozwoju (docelowo ma tu stanąć aquapark – dop. red.), dlatego inwestowanie w niego byłoby niegospodarnością. Są takie sytuacje, kiedy pojawia się refleksja, że podgrzewanie murawy by się przydało, ale patrzymy w przyszłość z szerszej perspektywy.


Czytaj jeszcze: W tęsknocie za zerem

Chcemy zbudować coś na lata, a nie tuszoać obecne problemy. Jednym z takich problemów jest podgrzewanie murawy. Walczmy nie o nią, a o cały nowy stadion dla Opola – podkreśla Tomasz Lisiński.

Stadion nie został ujęty w najnowszych projektach budżetu miasta oraz Wieloletniej Prognozy Finansowej, co nie oznacza, że w stolicy województwa z tych planów zrezygnowali. Do tej sprawy na łamach „Sportu” wkrótce wrócimy.

Zmiana między słupkami

A wracając póki co na (niepodgrzewane…) boisko przy Oleskiej, nadmieńmy, że zamiast meczu, wczoraj Odra odbyła na nim trening. – To były zajęcia biegowe bez piłki. W czwartek prawdopodobnie będziemy trenować na sztucznej nawierzchni, rozpoczynając przygotowania do niedzielnego wyjazdu do Tychów – oznajmia Dietmar Brehmer, trener Odry, który do braku możliwości rywalizacji z liderem z Niecieczy podszedł na chłodno.

– Uznaliśmy wraz z trenerem Lewandowskim, że najważniejsze jest zdrowie zawodników i być może lepiej poczekać na dogodniejsze warunki – tym bardziej, że obie drużyny rozegrały wszystkie dotychczasowe mecze, nie ma żadnych zaległości. Nie czuliśmy zatem presji i determinacji, by grać w takich warunkach.

Większa część boiska nie była w złym stanie, ale duży mróz sprawił, że te miejsca, w których ekspozycja słońca jest najmniejsza, mogłyby stanowić zagrożenie, a na zakończenie rundy nikomu kontuzje nie są potrzebne. Priorytetem musi być zdrowie. Prognozy na przyszły tydzień są na tyle dobre, że wierzymy, iż przyjdzie nam rywalizować w dużo lepszych warunkach – mówi Brehmer.

Odnotujmy jeszcze, że w wyjściowym składzie Odry miało dojść do kilku zmian. Tak jak awizowaliśmy w „Sporcie” wczoraj, do bramki w miejsce Kacpra Rosy desygnowany został Mateusz Kuchta. Z powodu kontuzji nie mógł zagrać Kacper Tabiś, a Arkadiusz Piech był sprawny na tyle, by zasiąść jedynie wśród rezerwowych i pomóc zespołowi w II połowie, w krótszym wymiarze czasowym. Na „szpicy” wystąpić miał nominalny skrzydłowy Mateusz Gancarczyk.



Na zdjęciu: Piłkarzom Odry pogoda nie pozwoliła zrehabilitować się wczoraj za piątkową porażkę w Legnicy.
Fot. Mateusz Porzucek/Pressfocus