Mógł trafić do „GieKSy”

To może, a raczej powinien być jeden z najciekawszych transferów tego lata nie tylko pod Klimczokiem, ale w całej I lidze. Przemysław Mystkowski trafił na roczne wypożyczenie do Podbeskidzia Bielsko-Biała z Jagiellonii Białystok. Zawodnik ten ma przecież za sobą nie tylko 35 występów w ekstraklasie, w której debiutował w wieku… 16 lat, ale także awans na najwyższy szczebel rozgrywkowy, który w poprzednim sezonie wywalczył z Miedzią Legnica. Ponadto można o nim powiedzieć, że jest etatowym reprezentantem Polski we wszystkich kategoriach wiekowych od U-16 wzwyż. Posiada status młodzieżowca, a przypomnijmy, że w I lidze obowiązuje wymóg obecności takiego zawodnika na boisku podczas każdego spotkania.

Stara się grać w piłkę

Sam zawodnik doskonale zdaje sobie z tego sprawę. – Jestem w Bielsku-Białej po to, aby grać jak najwięcej. Wiadomo, że status młodzieżowca w pierwszej lidze to ułatwia. Liczę, że wykorzystam ten czas na piłkarski rozwój. Ważne było też to, że znam trenera Krzysztofa Brede. Wiem, że lubi pracować z młodzieżą – mówi piłkarz, który pod koniec kwietnia tego roku skończył 20 lat, a ze szkoleniowcem Podbeskidzia zna się z czasów, kiedy ten pracował jako asystent Michała Probierza w Jagiellonii. W poprzednim sezonie Mystkowski rozegrał w barwach wspomnianej Miedzi 25 meczów na zapleczu ekstraklasy i strzelił 3 gole. – Niczego nie ujmując pierwszoligowcom, ale umiejętności piłkarzy w ekstraklasie są wyższe. Na zapleczu gra się jednak bardziej siłowo i jest mniej miejsca na rozgrywanie akcji. Dlatego przygotowanie fizyczne jest bardzo ważne w kontekście walki o wysokie lokaty. Ja bazuję raczej na innych atutach, przede wszystkim staram się grać w piłkę. W Miedzi mieliśmy bardzo dobrych piłkarzy, a poza tym zespół bardzo mi pomagał – przyznaje nowy nabytek Podbeskidzia, który dobrze czuje się w ofensywie, a najlepiej, kiedy operuje za napastnikiem. Potrafi też grać na skrzydle.

W młodości dał się we znaki

Zanim Przemysław Mystkowski trafił do Podbeskidzia podpisał nowy, trzyletni kontrakt z Jagiellonią. Wcześniej mówiło się, że może zostać piłkarzem… GKS-u Katowice, czyli pierwszego rywala Podbeskidzia w nowym sezonie, z którym „górale” zmierzą się już pojutrze. Klub z Bukowej chciał, aby zawodnik wzmocnił drużynę na zasadzie transferu definitywnego, w formie rozliczenia transferu Lukasa Klemenza, ale na takie rozwiązanie Jagiellonia nie przystała. Dlatego Mystkowski ostatecznie wylądował w Podbeskidziu, któremu kiedyś… mocno dał się we znaki. Był wrzesień 2014 roku, a zawodnik rozgrywał swój drugi mecz w ekstraklasie, a pierwszy w wyjściowym składzie. Na boisku spędził 55 minut, ale zdążył zaliczyć dwie asysty. – Mam nadzieję, że mecz życia dopiero przede mną – uśmiecha się nowy nabytek Podbeskidzia. – Szczerze mówiąc kiedy wspominam tamto spotkanie, to wcale nie uważam, że zagrałem jakoś rewelacyjnie. Miałem sporo szczęścia. Zagrałem dwie prostopadłe piłki, które koledzy zamienili na gole. Ale to przecież nic nadzwyczajnego – mówi dziś nowy piłkarz „górali”. A my przypomnieliśmy sobie, że za tamten występ doceniliśmy 16-latka. Od „Sportu”, Mystkowski otrzymał wówczas „siódemkę” i była to druga najlepsza nota w zespole Jagiellonii, która wygrała u siebie 4:2.