Mój centrostrzał. XI – Szanuj „Lewego” jak siebie samego

Hasło „sport to zdrowie” jest oczywiście prawdziwe, ale raczej już tylko dla rekreacji, bo sport zawodowy to przede wszystkim rywalizacja.


Ta na boiskach, lodowiskach, w halach, na bieżniach, rzutniach, skoczniach, ale także ta w… kuluarach. Nieraz słyszeliśmy, a nawet widzieliśmy, jak bokserzy albo KSW-owcy pobili się już podczas ważenia. Jednak kuluary, o których tu chcę pisać, są bardziej delikatne, z atmosferą wręcz nieuchwytną, bo rodzącą się w głowach, a jak wiadomo zajrzeć drugiemu człowiekowi do głowy jest bardzo trudno, chyba żeby postawić tu na… neurochirurgów. Właśnie w głowach rodzą się myśli i pomysły, które połączone w strumień przynoszą na koniec wyniki ankiet i plebiscytów, dla których przełom roku jest najlepszym czasem. I właśnie plebiscyty wzbudzały ostatnio mniej emocji chyba tylko od szczeniackiego zachowania niechlubnej pamięci niejakiego Paulo Sousy.

Przypomnijmy, że Złotą Piłkę zdobył Lionel Messi, choć wszyscy w glorii widzieli już Roberta Lewandowskiego. Tenże Lewandowski wygrał potem plebiscyt „Przeglądu Sportowego” na najlepszego sportowca Polski w 2021 roku, choć byli tacy, co nie chcieliby go widzieć nawet wśród nominowanych. I ostatnio kapitan naszej futbolowej reprezentacji został najlepszym piłkarzem świata w elekcji FIFA, choć w nominacjach nie widział go wspomniany już Messi!

Ta ostatnia reakcja Messiego jest nawet… zrozumiała! Skoro „dźwignął” Lewandowskiemu Złotą Piłkę, to przyjmując za dobrą monetę wybór „francefootballistów” nie mógł potem postawić pana Roberta przed sobą, bo by potwierdził negatywne wobec jego triumfu głosy, a że na siebie głosować nie mógł, więc o Polaku wolał milczeć. Nawiasem pisząc Lewandowskiego w nominacjach nie uwzględnił również argentyński selekcjoner, ale to też z podanych już względów jest logiczne. Z logiką i chyba nawet dobrym wychowaniem niewiele wspólnego miała wypowiedź Pawła Fajdka, negująca zwycięstwo RL9 w plebiscycie PS, z dodatkiem, że naszego najlepszego futbolisty w ogóle nie należało brać pod uwagę! Oczywiście pan Fajdek miał uzasadnienie swojej tezy, wyżej stawiając medalistów olimpijskich, zwłaszcza że oceniano rok opóźnionych igrzysk w Tokio. Jako kontrapunkt zaczęła jednak wybrzmiewać teza, iż plebiscyt na najlepszego sportowca jest w zasadzie wyborem sportowca najpopularniejszego i tak się powinno tę akcję przemianować i byłoby super. Jednak tu trzeba koniecznie wyartykułować, że elektorzy nie wskazują na outsiderów, bo takich wśród nominatów nie ma, tylko właśnie na medalistów oraz mistrzów (także wicemistrzów), zwycięzców, rekordzistów, liderów, supersnajperów, autorów największego progresu czy największej niespodzianki, więc na NAJLEPSZYCH! Nie zmieniajmy więc wieloletniej tradycji, bo lepsze zawsze będzie wrogiem dobrego!

Paweł Fajdek dodał, że nie można porównywać osiągnięć z olimpijskiego podium z tym, czym szczyci się Lewandowski. I faktycznie nie można. Zachowanie RL9 na boiska można skojarzyć z najlepszymi przedstawieniami muzyczno-tanecznymi świata, a dla Pawła Fajdka można by znaleźć miejsce w Chórze Aleksandrowa. Jedno i drugie wydarzenie to superklasa, ale jakże różny kaliber…


Fot. Rafal Oleksiewicz / PressFocus