Moja wiara w utrzymanie jest niezachwiana

BOGDAN NATHER: Sobotni mecz w Boguchwale ze Stalą Stalowa Wola jest dla pana najtrudniejszym zadaniem w ostatnich kilku latach?

JAN FURLEPA: – Nie chcę zbyt głęboko grzebać w przeszłości, bo to niczego nie zmieni. Od pierwszego dnia pracy w Kluczborku czułem, że sami będziemy decydowali o swoim losie. I to się potwierdziło. Po prostu w ostatniej kolejce nie możemy dać d….

 

Ucieka pan od konkretnej odpowiedzi – to będzie dla pana i drużyny najtrudniejszy mecz ze względu na stawkę i ewentualne konsekwencje?

JAN FURLEPA: – Jeżeli nie co trzy dni, to na pewno co tydzień graliśmy o życie i mieliśmy śmierć w oczach. Mecz ze „Stalówką” będzie jednak miał o wiele większy ciężar gatunkowy niż wszystkie poprzednie spotkania razem wzięte. Może decydować o dalszej przygodzie z futbolem nas wszystkich – mojej, piłkarzy. Zawodnicy mają bowiem świadomość, że nie wszyscy z nich po ewentualnym spadku znajdą miejsce w jakimś klubie drugoligowym. W moim CV też znajdzie się zapis, że zdegradowałem MKS Kluczbork do II ligi. I nikt nie będzie pamiętał, że w 14 meczach zdobyłem 23 punkty. Przynajmniej taki bilans mam do tej pory.

 

Zapomina pan tylko o jednym „drobiazgu” – trzech pańskich poprzedników w 19 kolejkach uzbierało raptem 16 „oczek”…

JAN FURLEPA: – Wszyscy już o tym zapomnieli. Teraz ja jestem za sterami i muszę przyjąć „na klatę” ewentualną porażkę.

 

W trakcie rundy wiosennej żałował pan chociaż raz, że podjął się misji ratowania II ligi dla Kluczborka?

JAN FURLEPA: – Owszem, były takie momenty zwątpienia, ale zostawiam je dla siebie. Wracałem do równowagi dzięki piłkarzom. Miewaliśmy i mamy swoje problemy, ale zawsze powtarzałem zawodnikom, że najpierw musimy zrobić to, co do nas należy. Na razie tego nie zrobiliśmy.

 

Po którym meczu był pan bardziej wściekły – zremisowanym w Rybniku z ROW-em, czy przegranym w Koszalinie z Gwardią? Zwycięstwo w którymkolwiek z nich ustawiłoby was w komfortowej sytuacji przed ostatnią kolejką.

JAN FURLEPA: – Bardziej wkurzony na siebie i zawodników byłem po remisie z ROW-em Rybnik. Sztuką było bowiem nie wygrać zdecydowanie pierwszej połowy tego spotkania i ustawić sobie mecz w drugiej części. Zespół grał bardzo dobrze, lecz nie potrafił postawić kropki nad „i”. Inna rzecz, że bardzo dobrze spisywał się bramkarz ROW-u Kacper Rosa, który wybronił przynajmniej cztery piłki, które powinny wylądować w siatce.

 

Bierze pan pod uwagę czarny scenariusz, w którym MKS Kluczbork spada do III ligi? A jeżeli tak, to co wtedy? Ostatni gasi światło?

JAN FURLEPA: – Nie biorę takiego scenariusza pod uwagę, chociaż jak zwykle wszystko zweryfikuje boisko. Cały czas „pompuję” zespół przed ostatnim wyjazdem, więc moja wiara musi być niezachwiana. Na środowym treningu 14-15 zawodników chciało grać ostatnim meczu za wszelką cenę i to jest budujące. Gorzej byłoby, gdym miał tylko „gołą” jedenastkę. Teraz mam dylemat do rozwiązania na trzech pozycjach, ale to dobrze. Obym tylko dokonał trafnego wyboru.

 

Kiedy pańscy podopieczni poznają wyjściową jedenastkę?

JAN FURLEPA: – Mniej więcej dwie godziny przed rozpoczęciem meczu. Zazwyczaj najlepsze rozwiązania przychodzą mi do głowy o 5.00 lub 6.00 rano. Wtedy mam świeży umysł. Mam nadzieję, że tym razem „nos” również mnie nie zawiedzie.