„Mokry” odstał od gangu

Gwardia Opole rozwiązała kontrakt z Kamilem Mokrzkim. Do niedawna jeden z liderów opolskiej siódemki nie zaliczył testów po pandemii.


O naszej decyzji zdecydowały forma sportowa, a w dalszej mierze ekonomia – tak właściciel i prezes Gwardii Wojciech Radziewicz tłumaczy rozstanie z popularnym „Mokrym”.

Co się za tym kryje? 29-letni środkowy rozgrywający prawdopodobnie zaniedbał się w okresie pandemii, co dobitnie wykazało badanie tkanki tłuszczowej po powrocie do przygotowań przed nowym sezonem. To nie spodobało się trenerowi Rafałowi Kuptelowi, bo nie pasowało do filozofii jego zadziornego „gangu”.

Krytyczna ocena

Na to nałożył się okrojony z racji kryzysu budżet klubu. Radziewicz, który przejął Gwardię w kryzysie, musiał renegocjować kontrakty. Większość graczy zgodziła się na nowe warunki, do porozumienia doszło podobno także z Mokrzkim, z którym umowa miała obowiązywać jeszcze przez sezon. – Ale po opinii trenera krytycznie oceniającej jakość sportową zawodnika, zdecydowaliśmy jednak o rozwiązaniu umowy z Kamilem, pożegnaliśmy się za porozumieniem stron – informuje prezes gwardzistów.

Znany z boiskowej nieprzewidywalności i emocjonalności Mokrzki w ciągu ostatnich dwóch lat zasiadł na chybotliwej huśtawce – gdy był już wysoko, szybko z niej spadł.

O krok od debiutu

Wychowanek Wisły Płock do Opola trafił w 2014 roku po trzyletnim okresie gry w Zabrzu. Z gwardzistami wrócił do superligi, a potem przez pół roku grał w klubie praktycznie za darmo; wytrzymał i stał się jednym z liderów oraz dobrym duchem „odrodzonej”, opartej głównie na młodzieży, Gwardii.


Czytaj jeszcze: Liga Europy tylko dla krezusów

Po najlepszym w karierze sezonie 2017/18 (136 goli i półfinał ligi, nominacja do nagrody dla najlepszego środkowego rozgrywającego ligi) Mokrzki zapukał do reprezentacji prowadzonej przez Piotra Przybeckiego. W grudniu 2018 – w wieku 26 lat – miał zadebiutować w niej w towarzyskiej potyczce z Niemcami w Rostocku, ale na poprzedzającym je zgrupowaniu uszkodził więzadła krzyżowe w lewym kolanie, co wykluczyło go z gry na kilka miesięcy i stanowiło kolejny zwrot w karierze…

Przegrał z Zarzyckim

Kolegom sięgającym po brązowy medal PGNiG Superligi „Mokry” podpowiadał z ławki rezerwowych jako nieformalny asystent trenerów. – Kamil jest z nami także po to, żeby wspierać chłopaków. Jako reżyser naszej gry, z boku widzi i czuje pewne rzeczy i na chłodno może podpowiedzieć coś ważnego młodszym kolegom – podkreślał wówczas Kuptel.

Na ligowy parkiet wrócił dopiero w kolejnym sezonie, ale był daleki od wielkiej formy i grał zdecydowanie mniej, bo Kuptel na środku stawiał już mocno na dynamicznie rozwijającego się Macieja Zarzyckiego.

Milczący telefon

Co dalej z do niedawna czołowym środkowym rozgrywającym superligi? Chcieliśmy także o tym porozmawiać z Kamilem Mokrzkim, niestety nie odbierał telefonu i nie odpowiadał na wiadomości…


Na zdjęciu: Liczący 6 lat opolski etap kariery Kamila Mokrzkiego właśnie dobiegł końca…

Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus