Monolog na rynku. Brehmer o kulisach rozstania z Odrą

W środowy ranek w centrum Opola trener Dietmar Brehmer spotkał się z dziennikarzami, by opowiedzieć o wtorkowym zwolnieniu z Odry i odnieść się do zarzutów, jakie mieli do niego włodarze klubu.


– Poinformowano mnie, że zarząd stracił do mnie zaufanie. Podsunięto mi pod nos kartkę z informacją, że jestem urlopowany. Nie podpisałem jej, bo forma prawna tego jest dla mnie absolutnie niedopuszczalna. Argumenty zarządu są dla mnie karykaturalne, śmieszne i absolutnie niemające potwierdzenia w prawdzie – rozpoczął Brehmer, precyzyjnie odnosząc się do zarzutów i dzieląc się innymi przemyśleniami…

ARGUMENT NR 1 – ZESPÓŁ NIE CHCE JUŻ WSPÓŁPRACOWAĆ

– Czy straciłem kontakt z drużyną i nie chce już ze mną współpracować? Niech przemówią ostatnie mecze z Zagłębiem i Widzewem (2:0 i 0:0 – dop. red.). Drużyna wyglądała na boisku bardzo pewnie, agresywnie, zdecydowanie, miała koncepcję i wiedziała, co chce grać. Mecz z Widzewem był bardzo trudny, może nie byliśmy najlepsi w ofensywie, ale bardzo dobrzy – w defensywie. Mieliśmy zadanie nie stracić bramki i spróbować wykorzystać jakiś moment w ataku.

W Sosnowcu pokazaliśmy nasze najlepsze oblicze. Byliśmy zdecydowanie lepsi, a potem w szatni zespół pokazał, jak się cieszy. To dla mnie najlepszy dowód na to, że nie było tak, iż zespół nie chciał ze mną współpracować. Tak nie wygląda zespół, który nie chce współpracować z trenerem. A nawet jeśli ten argument miałby jakieś potwierdzenie, to zwalnianie trenera dlatego, iż zawodnicy tego sobie życzą, byłoby kompromitacją zarządu.

ARGUMENT NR 2 – KONFLIKT Z MATEUSZEM KUCHTĄ

– Jest wyolbrzymiony. Mieliśmy swego rodzaju mały pojedynek słowny. To rzecz normalna w sporcie, piłce, życiu, rodzinie. Nie mam żadnego konfliktu z Mateuszem Kuchtą. Jestem bardzo dumny z roboty, którą wykonał dla Odry w ostatnich meczach udowodnił, że jest dla Odry bardzo ważną osobą.

ARGUMENT NR 3 – KARA DLA ZESPOŁU

– Faktycznie miała miejsce – na podstawie kompetencji, jakie posiadam i regulaminu wewnętrznego, który podpisał każdy zawodnik. Ta kara została po ostatnich wynikach w drastyczny sposób zmniejszona i była dosłownie symboliczna. Myślę, że żaden zawodnik nie może powiedzieć, iż był to jakiś kluczowy element.

ARGUMENT NR 4 – NIEKONWENCJONALNE ZACHOWANIE TRENERA

– Sięgam głęboko w moją pamięć i przypominam sobie incydent po meczu z Widzewem. Wszedłem wtedy dość zdecydowanie do gabinetu prezesa i w dobrym nastroju zaproponowałem, byśmy od razu przeszli wszyscy do picia szampana. Być może przesadziłem, ale dostałem wiadomość, że nasz mecz w picku oglądało 115 tysięcy widzów, co na poziom Odry jest rekordową liczbą. Mam świadomość, że wpłynęło na to wiele czynników, ale to mały powód do dumy. Jeśli prezes był zdenerwowany na mnie, że chciałem podzielić się z nią taką dobrą dla klubu informacją, to bardzo go przepraszam.

Nikt w klubie nie miał informacji dotyczących oglądalności, nikt w klubie nie prowadzi tego typu statystyk, nie gromadzi danych o oglądalności meczów. To dziwna sytuacja. A jeśli prezes uznaje też za niekonwencjonalne, jaką czapkę zakładam albo jak się ubieram – to wybaczcie, ale to nie na tym poziomie…

Z pewnością jestem impulsywny i w którymś momencie to przestało się podobać zarządowi, ale większość trenerów jest impulsywna. Jestem fighterem, który walczy o swoje, o swój zespół. Wydaje mi się, że nie przekroczyłem granic dobrego smaku, jeśli chodzi o moją impulsywność na meczach. Nie jestem człowiekiem i trenerem idealny, popełniłem wiele błędów, ale na takie pożegnanie sobie nie zasłużyłem.

ZAPEWNILI GODNE PIENIĄDZE

– Prowadziłem Odrę w 35 meczach, średnia wyniosła 1,5 pkt na mecz. Nie jest najgorzej. Przychodząc, drużyna była w strefie spadkowej, a zostawiam ją na 8. miejscu. Zrobiliśmy kolosalny postęp. Zespół się rozwija. Za mojej kadencji sprzedaliśmy aż czterech zawodników, zapewniając klubowi godne pieniądze. Trzech trafiło do ekstraklasy, jeden – do Niecieczy.

Nie przypominam sobie, by Odra w ostatnich latach kogokolwiek sprzedawała do ekstraklasy. Trzeba by sięgnąć pamięcią głęboko…  Podnieśliśmy wartość wielu zawodników. O Nowaka, Tabisia, pytają inne kluby. To efekt pracy mojej i mojego sztabu. O Trojaka walczyłem jak lew, bo po wiadomych incydentach okazało się, że nie jest dla zarządu wygodny, prowadzono wobec niego bardzo nieetyczne działania i próbowano się go pozbyć z klubu.

Jedynie moja ostra reakcja zadecydowała o tym, że Miłosz jest w Odrze. To zawodnik, na którego bardzo można liczyć i na którym w przyszłości też będzie można zarobić. Mamy zdolną młodzież – Slugę, Sapielaka, Surzyna, Wróbla. To zawodnicy, którzy też mogą kiedyś decydować o obliczu klubu, z dnia na dzień podnoszą swoją wartość. Zespół robił świetne postępy, a potraktowano mnie jak wroga Odry; jak kogoś, z kim nie wiąże się przyszłości.

Nie zasłużyłem na to, jak zostałem potraktowany. Rozstania w piłce to normalna rzecz, ale sugeruję, by z kolejnymi trenerami robić to kulturalniej, dyplomatyczniej. Robiliśmy wszystko, by opolanie mogli być z nas dumni. Oczywiście popełniliśmy też wiele błędów, ale odrobinę satysfakcji wam daliśmy. Nie chcieliśmy zrobić krzywdy Odrze.

NIEPODPISANY KONTRAKT

– Od listopada były ze mną prowadzone rozmowy o nowym, dwuletnim kontrakcie. Byliśmy w zasadzie dogadani, acz sposób prowadzenia rozmów w klubie nazywam systemem albańskim. Pewne punkty dogadywaliśmy, a w drafcie kontraktu znajdowałem potem sumy świadczące na moją niekorzyść, o których nie dyskutowaliśmy. Ale mimo wszystko byliśmy bardzo blisko dogadania się.

Około dwóch tygodni przed pierwszym wiosennym meczem zostałem poinformowany przez dyrektora Gitlara, że zostaje wysłany ostateczny draft kontraktu; że zostaje też przesłany dorady nadzorczej i przed pierwszym meczem go podpiszemy. Ważnym warunkiem było dla mnie to, że cały sztab ma być razem ze mną. Nie wymagałem, by każdy miał podpisaną umowę, ale by każdy z członków był dogadany, że będzie ze mną pracował w następnym sezonie. Nikt jednak z trenerami nie rozmawiał.


Czytaj jeszcze: Odra Opole zwolniła trenera po zwycięstwie

Kontraktu przed pierwszym wiosennym meczem nie podpisałem i nikt nie porozmawiał ze mną, co się stało, dlaczego te rozmowy się urwały. Dodam, że otrzymywałem telefony z innych klubów z pytaniami, czy jestem do wzięcia. Odpowiadałem – aż do poprzedniego tygodnia – że absolutnie nie. Że jestem dogadany z Odrą na kolejne dwa lata i nie ma możliwości, bym z Opola odszedł. Nie powiem dziś, że zostałem oszukany, ale postąpiono wobec mnie nieuczciwie, powodując, że moja sytuacja na rynku diametralnie się zmieniła. Mogłem podjąć rozmowy z innymi klubami, ale jestem człowiekiem uczciwym, który ceni dane słowo. Jeśli w klubie go nie cenią – to ich problem.

Umowa ustna zawarta z dyrektorem Gitlarem została niedotrzymana, złamana. Moja zwiększona ostatnio działalność medialna była spowodowana tym, że moja żona bardzo martwiła się o moją przyszłość. Postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i stwierdziła, że jeśli klub tak ze mną postępuje, to spróbuje mi pomóc. Nie absorbowało mnie to. To była jej praca, gra medialna przez nią prowadzona.

PREZYDENT NIE ODPOWIEDZIAŁ

Pan prezydent (Arkadiusz Wiśniewski – dop. red.), którego szanuję i podziwiam, bo zrobił wiele dla miasta i klubu, nie odpowiedział na moje zaproszenie spotkania face to face. Chciałbym mu podziękować, podać rękę i przekazać kilka ważnych informacji, które pomogłyby poprawić wizerunek i funkcjonowanie Odry. Znam się na tym. Jeśli pan prezydent nie będzie się chciał spotkać na krótką kawę, to spróbuję w innej formie – listu, maila.

KOLEJNE TAKIE POŻEGNANIE

– Przypomnijmy sobie, w jakich okolicznościach rozstawano się w Odrze z poprzednimi trenerami. Wiele czynników wpłynęło na odejście trenera Rumaka, ale postawienie przed nim publicznego ultimatum skompromitowało ówczesny zarząd Odry. Zwolnienie trenera Furlepy? Po dwóch awansach! Tylko stoicki spokój trenera Furlepy spowodował, że osunął się cień w tak cichy, spokojny sposób. Zwolnienia moje, trenerów Furlepy czu Rumaka nie łączy osoba prezesa Lisińskiego, ale dyrektora Gitlara.

OPOLE ZOSTANIE W SERCU

– Zachowam Odrę i Opole w sercu do końca życia. Spotkałem tu wielu wspaniałych ludzi. Dziękuję serdecznie sztabowi. To wspaniała grupa osób. Piłkarze… Świetni ludzie, pracowici, zaangażowani, oddani temu, co robią. Mam tu wielu przyjaciół, znajomych czy wspaniałych miejsc, które poznałem. Rynek, Wyspa Bolko, opolskie zoo. Niestety nie będzie mi już dane zobaczyć lwów. Dziękuję mediom, kibicom. Naprawdę czujemy wasze wsparcie. Z klubu mogę odejść z podniesionym czołem.


Fot. Krzysztof Dzierżawa/PressFocus