Motor rozjechał „Panienki”!

Kropkę nad „i” postawili w efektownym stylu, bo triumfowali na torze największego rywala – ROW-u Rybnik. W ekipie gości klasą dla siebie byli: 18-letni Wiktor Lampart oraz niechciany w Rybniku po sezonie 2016 Andreas Jonsson.

Na taki dzień kibice Motoru czekali od prawie 27 lat. Wcześniej lubelskiej drużynie udało się wygrać w Rybniku 1 września 1991 roku, gdy punkty (dokładnie trzy) dla ich barw zdobywał obecny trener zespołu – Dariusz Śledź.

Po tym co w niedzielę jego podopieczni pokazali w Rybniku, mogą się czuć zdecydowanymi faworytami do awansu do PGE Ekstraligi. Wprawdzie w play offach wszystko zacznie się od nowa, ale lublinianie zyskali dużą przewagę psychiczną i dowiedzieli się, iż świetnie czują się na torze przy ul. Gliwickiej.

Twierdza Rybnik, która wydawała się być nie do zdobycia – padła, a jej rycerze w większości okazali się być ledwie miernymi giermkami. Chociaż prezes Krzysztof Mrozek – człowiek tak naprawdę odpowiedzialny za układanie składu i zmiany w rybnickim zespole – dwoił się i troił, wrzeszczał na swoich zawodników, to nie był w stanie obudzić swoich podopiecznych.

– ROW przypomina koszykówkę żeńską. Wszystko jest przygotowane jak Bozia przykazała, a oni jadą jak panienki – wściekał się na swoich Rekinów Mrozek w wywiadzie telewizyjnym.

Kompletnym nieporozumieniem okazał się występ ściągniętego z Betard Sparty Wrocław, aktualnego indywidualnego mistrza Europy – Andrzeja Lebiediewa. Łotysz, podobnie jak w PGE Ekstralidze, już po dwóch swoich startach został zmieniony. Nic wielkiego nie dali też drużynie Mateusz Szczepaniak i juniorzy.

W efekcie ciężar zdobywania punktów spoczął na tercecie: Kacper Woryna, Daniel Bewley, Troy Batchelor, a że jeszcze dodatkowo im także zdarzały się błędy, to ROW nie miał prawa tego popołudnia zwyciężyć.

Batchelor w 10. biegu dał się z łatwością ograć na dystansie Andreasowi Jonssonowi, a w 11. przegrał nawet z juniorem Wiktorem Lampartem. Rewelacyjny Bewley błąd popełnił w 7. wyścigu gdy pociągnęło go na wyjściu z pierwszego łuku i chociaż do mety dotarł pierwszy, to został wykluczony za przekroczenie oboma kołami wewnętrznej części toru.

Nawet perfekcyjnemu Worynie przydarzyła się wpadka, gdy w 6. biegu dał się przywieźć na 1:5 parze Robert Lambert – Sam Masters.

Przed meczem w Rybniku mocno obawiano się, że komisarz Krzysztof Okupski przygotuje twardy tor, który nie będzie handicapem miejscowym. Mocne i intensywne opady w niedzielne przedpołudnie przyjęto więc wręcz z radością. Okazało się jednak, że na przyczepniejszej nawierzchni druga linia rybnicka i młodzież nie istniała tak samo jak na „betonie”. Problem mieli też liderzy. – Przez deszcz tor się bardziej ubił. Liczyłem, że będzie trochę przyczepniejszy – mówił w rozmowie z Eleven Sports Woryna. – Nie ma się co jednak usprawiedliwiać. Był taki sam dla wszystkich – dodał po zawodach.

Goście zamiast przejmować się nawierzchnią robili swoje. Poza Jonssonem, który potwierdził, iż obecnie jest najlepszym zawodnikiem Nice 1.LŻ świetnie wypadli: Robert Lambert i bracia Lampartowie. Przed biegami nominowanymi przyjezdni byli już pewni punktu bonusowego.

Rybniczanie mogli mieć jeszcze cień nadziei na domową wygraną i dwa meczowe punkty. Wszystkie wątpliwości rozwiał jednak 14. bieg, w którym młodziutki Wiktor Lampart znakomicie wystartował i po raz drugi z rzędu pokonał Batchelora, wyprzedzając Australijczyka na mecie o dobre 10 metrów!

ROW RYBNIK – SPEED CAR MOTOR LUBLIN 43:47

ROW: Bewley 9+2 (3, w, 1, 2*, 2, 1*), Lebiediew 2 (1, 1, -, -), Batchelor 12 (3, 2, 2, 2, 2, 1), Mat. Szczepaniak 1 (0, 1, 0, -), Woryna 16 (3, 1, 3, 3, 3, 3), Chmiel 0 (0, 0, 0), Skupień 3 (3, 0, 0). Menedżer Jarosław Dymek.

SPEED CAR MOTOR: D. Lampart 7+1 (2, 3, 1*, 1, 0), Miesiąc 3 (0, w, 2, 1), Masters 3+2 (1*, 2*, 0, 0), Lambert 10 (2, 3, 2, 1, 2), Jonsson 10 (2, 2*, 3, 3, 0), W. Lampart 11 (2, 3, 3, 3), Bober 3+2 (1*, 1*, 1). Trener Dariusz Śledź.

Sędziował: Krzysztof Meyze (Wtelno). Widzów 8500. Najlepszy czas: 64,68 s. – Kacper Woryna (15. bieg).

Pierwszy mecz: 48:42 dla Motoru. Bonus dla Lublina.

[Bieg po biegu:] 4:2, 3:3 (7:5), 3:3 (10:8), 3:3 (13:11), 3:3 (16:14), 1:5 (17:19), 1:5 (18:24), 3:3 (21:27), 4:2 (25:29), 2:4 (27:33), 5:1 (34:38), 2:4 (36:42), 3:3 (39:45), 4:2 (43:47).