Motyka: Trzeba stawiać na młodzież

Śląsk Wrocław i Pogoń Szczecin na czele ekstraklasowej tabeli po czterech kolejkach rozgrywek. Jest pan zaskoczony takim obrotem sprawy?
Marek MOTYKA: – Zdecydowanie. Zwłaszcza dobry start w wykonaniu Śląska, który niemal do końca walczył w ubiegłym sezonie o ligowy byt, budzi zaskoczenie. Widać, że latem we Wrocławiu nie próżnowali. Trzy zwycięstwa w czterech meczach, w tym wygrana z mistrzem Polski Piastem, remis w Warszawie…

Motyka
Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus

Śląsk przemeblował skład, odeszło kilku starszych piłkarzy, ale wciąż mają zawodników doświadczonych, jak Krzysiek Mączyński czy Łukasz Broź, którzy jeszcze nie powiedzieli ostatniego słowa. Do tego trzeba dodać młodych graczy, jak utalentowany Przemysław Płacheta, kilku obcokrajowców, którzy robią różnicę i w sumie fajnie to wygląda. Podobnie jest w przypadku Pogoni. Tam obcokrajowców jest jeszcze więcej, ale widać jakość w ich grze. Do tego utalentowani gracze rodzimego chowu jak Adam Buksa czy 20-letni Sebastian Kowalczyk. Zobaczymy, jak będzie się wiodło tym drużynom w dalszej fazie rozgrywek, ale na razie wygląda to obiecująco.

Raków Częstochowa. Posiali, ale na razie nie zebrali

Zespół z Dolnego Śląska podejmuje w najbliższej kolejce Cracovię, która po kiepskim starcie łapie właściwy rytm. Śląsk na inaugurację ligi pokonał na wyjeździe inny krakowski zespół szczególnie bliski pana sercu, Wisłę. Jak będzie tym razem?
Marek MOTYKA: – Śląsk będzie chciał podtrzymać dobrą passę. Jest na fali wznoszącej i na pewno interesuje go wygrana. „Pasy” zaliczyły lekki falstart, ale dwa kolejne zwycięstwa na pewno podniosły morale zespołu, który ma spore aspiracje. Z zaciekawieniem przyglądam się temu, co dzieje się w Cracovii. Widać, że aspiracje zarówno właściciela, jak i trenera Michała Probierza są spore, ale co ważne – podejmowane działania nie są doraźne. To projekt długofalowy. Z jednej strony chodzi o stronę sportową, z drugiej inwestuje się spore środki w infrastrukturę. Wiem, że prezes Filipak był we francuskim Lille i wzorce stamtąd chciałby wdrożyć w rozwój klubu z ul. Kałuży.

Wisła na własnym stadionie podejmie beniaminka z Łodzi, którego trenerem jest, były piłkarz i trener Wisły, Kazimierz Moskal.
Marek MOTYKA: – Oba zespoły, jak na razie, mają ten sam dorobek punktowy. Jeszcze przed rozpoczęciem sezonu wiele osób, w tym kibiców Wisły, twierdziło, że w tym sezonie „Biała gwiazda” powalczy o utrzymanie. Nie jestem tak pesymistycznie nastawiony. Fakt, trener Maciej Stolarczyk stracił kilku zawodników, ale już poprzedni sezon pokazał, że potrafi umiejętnie wprowadzać młodych graczy do drużyny. Wiadomo, że Wisła nie ma tego komfortu, jeśli chodzi o finanse, co lokalny rywal z drugiej strony Błoń, ale zespół, który udało się zbudować, powinien powalczyć o czołową ósemkę.

Jeśli chodzi o ŁKS, to tak naprawdę jego siłę poznamy po kilku kolejnych meczach. Uważam, że fajną robotę wykonuje tam Krzysiek Przytuła, dyrektor sportowy, który wraz z Kaziem Moskalem stworzyli ciekawy zespół. Może on napędzić strachu każdemu, a przekonała się o tym np. Cracovia. Z oceną beniaminków, a więc także Rakowa Częstochowa, musimy jednak poczekać. Euforia z powodu powrotu do ekstraklasy sprawia, że często początek bywa obiecujący, wszystko dzieje się siłą rozpędu, ale potem trzeba stawić czoło ligowej rzeczywistości i dopiero wtedy poznaje się prawdziwą siłę zespołu.

Podoba się panu pomysł z wprowadzeniem obowiązku gry przez młodzieżowca w zespołach ekstraklasy?
Marek MOTYKA: – Każdy kij ma dwa końce. To na pewno pole do popisu dla trenerów, aby wypatrzeć takich graczy, którzy nie osłabią zespołu, a wręcz będą jego motorami napędowymi. To też szansa dla młodych graczy, aby się pokazać. Oczywiście są trenerzy, którzy nie lubią, jak im się coś narzuca. Wiadomo, że taki piłkarz w określonym wieku musi grać, bo tego wymagają przepisy. Jeśli ma się odpowiedniego gracza to OK, gorzej, gdy takiego się nie znajdzie. Jednak sam jestem za tym, aby wprowadzać młodych graczy, dawać im szansę. Bardzo podoba mi się system ProJunior, który nagradza kluby wprowadzające jak największą liczbę młodych zawodników.

Z jednej strony to szansa dla młodych, zdolnych graczy, a z drugiej – możliwość zarobienia pieniędzy. Najlepszym przykładem jest Górnik Zabrze, który rok temu w ekstraklasie wygrał tę klasyfikację, a w tym roku był drugi. Trener Marcin Brosz wyławia nowe talenty i mimo że traci najlepszych, w ich miejsce znajduje kolejnych. Pewnie, że jak kogoś stać, to będzie działał inaczej, ale gdy trzeba się liczyć z każdym groszem, utalentowana młodzież jest największym kapitałem. Oczywiście trzeba umieć stawiać na młodzież. Najpierw jeszcze trzeba ją wyszukać, a potem odpowiednio wprowadzić w dorosły futbol, tak jak robi to trener Brosz.

Od prawie 10 lat trenera Marka Motyki nie ma w ekstraklasie. Liczy pan, że jeszcze do niej wróci? Wielu tęskni za słynną szarańczą.
Marek MOTYKA: – Szarańcza będzie się za mną zawsze ciągnąć (śmiech). Poważnie rzecz biorąc – jasne, że chciałbym wrócić. Jeszcze nie powiedziałem ostatniego słowa. Na razie jestem w poczekalni. Cały czas jestem przy futbolu. Rozmawiam z panem, będąc na obozie z utalentowanymi 12-latkami, najlepszymi zawodnikami przedsięwzięcia pod nazwą Lato Pełne Futbolu – Małopolska Cup 2019, za którym stoi m.in. Małopolski Związek Piłki Nożnej.

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem