MŚ Dywizji IB. Wracamy!

Jasiek Murarz przez cały turniej spisywał się wręcz rewelacyjnie i mocno się przyczynił do awansu.


Polscy hokeiści po 4 latach przerwy wracają na z góry upatrzone miejsce do Dywizji 1A. Biało-czerwoni w ostatnim dniu mistrzostw świata Dywizji 1B w Tychach nie bez trudu pokonali Japonię i zajęli pierwsze miejsce. W turnieju stracili zaledwie punkt po zwycięstwie nad Ukrainą w rzutach karnych. Może nie grali olśniewająco, ale swoją konsekwencją i cierpliwością zasłużenie otrzymali nagrodę. Trener Robert Kalaber wraz ze swoimi współpracownikami oraz hokeistami zrealizował zadanie jakie wszystkim postawiono!

Japończycy niezwykle solidnie przygotowywali się do tego turnieju. Trudno jednak się dziwić skoro większość zawodników od 2. lat nie uczestniczyła w rozgrywkach ligowych. Liga azjatycka z powodu pandemii została odwołana. Kadra Richarda Carriere’a zjechała do Europy i trenowała oraz rozgrywała mecze towarzyskie w Bratysławie. Kilku hokeistów gra za oceanem, zaś liderem jest Yushiroh Hirano, dobry znajomy Alana Łyszczarczyka, bowiem obaj występowali ECHL.

Japończyk d meczu z Polską uzbierał 10 pkt (6 goli+4 asysty) i zapewne otrzyma specjalnego opiekuna. Do roli „anioła stróża” został desygnowany Paweł Zygmunt. Natomiast w składzie zabrakło Patryka Wronki, który w meczu z Serbią dostał krążkiem w kolano i o grze nie mogło być mowy. Kontuzja Wronki i przyjazd Arona Chmielewskiego sprawił, że trener Robert Kalaber dokonał roszad w składzie. W 1. formacji wystąpili napastnicy na co dzień, grający w Czechach.

Już na początku meczu było sporo zamieszania. W 1:31 min Kamil Wałęga poszedł do boksu i sędziowie przydzielili mu karę 5 min. Jednak po analizie wideo odwołali swoją decyzję i otrzymał 2 min. Odetchnęliśmy z ulgą, bo podczas gry w przewadze Japończycy są niezwykle groźni. I potwierdzili to podczas i w czasie 2 min solidnie sprawdzali umiejętności Johna Murraya. A on po raz kolejny udowodnił, że można na niego liczyć. Bezbramkowy remis w pierwszej odsłonie to jego duża zasługa.

Wspomniany Hirano oddał 2 soczyste uderzenia. Swoje okazje mieli również jego koledzy z ataku Sigeki Hitosato oraz Shogo Nakajima. Zmora biało-czerwonych są kary. Wałęga sfaulował rywala w neutralnej strefie, zaś Alan Łyszczarczyk rzucił na bandę rywala za bramką Japonczyków. Tych osłabień powinniśmy uniknąć, ale czasami gorące dają o sobie znać. Raz graliśmy w przewadze, ale zupełnie była ona bezproduktywna.

Pod koniec 1. tercji trener Kalaber zdecydował się na grę tylko na 3. formacja. Ostatnia i tak pojawiała się rzadko, a Gościński z Jeziorskim wyjeżdżali podczas gry w osłabieniach. Rywal również zdecydowali się na roszady w składzie. Druga odsłona mogła mieć kluczowe znaczenie dla końcowego wyniku. Japończycy dobrze prezentowali się fizycznie i pod względem szybkościowym przewyższali naszych hokeistów. To jednak biało-czerwoni przejęli inicjatywę i Łyszczarczyk, a chwilę potem Filip Starzyński mieli okazję do zmiany rezultatu. W 26 min Wałęga huknął z połowy tercji i krążek minimalnie minął słupek. Bramka „wisiała” w powietrzu i minęło kilkanaście sekund i w końcu została zdobyta.

Mateusz Bryk, jak to ma w zwyczaju, uderzył na bramkę i Yuta Narisawa odbił krążek przed siebie. Dopadł do niego Arkadiusz Kostek i wpakował go do siatki. W 32 min po raz kolejny Starzyński miał szansę na podwyższenie prowadzenia. Jednak się nie udało. I trzeba przyznać, że w dwóch sytuacjach dopisało nam szczęście. Makuru Furuhashi w 31 min podczas gry w osłabieniu znalazł w sytuacji sam na sam, ale Murray był górą. Pod koniec nasi obrońcy popełnili błąd w ustawieniu i Yuska Kon był przed naszym bramkarzem, ale nie zdołał go pokonać. Uff, to była fura szczęścia!

– W klubie często zmieniamy się pozycjami z napastnikami i taka sytuacja wytworzyła się – mówił uradowany obrońca z Jastrzębia, Arkadiusz Kostek. – Znalazłem w odpowiednim czasie i w odpowiednim. To był jeden z ważnych moich goli, ale, mam nadzieję, że w przyszłości jeszcze takowe strzelę. W przewie między 2.i 3. tercję trener zaliczył ostrożną i konsekwentną grę. I to zadanie wykonaliśmy.              

Ostatnia tercja była najmniej ciekawa, ale wynikała ona z ubytku sił jednego i drugiego zespołu. Jednak koncentracja powinna obowiązywać do samego końca. A tymczasem w 55 min znów popełniliśmy błąd i Furuhashi wyjechał z boksu kar i znów znalazł się w sytuacji sam na sam. Jednak nie zdołał pokonać Murraya. Po raz kolejny pokazał stoicki spokój oraz opanowanie. Gdy mecz dobiegał już końca Łyszczarczyk nękał rywali w ich tercji. W końcu przejął krążek po przypadkowym  odbiciu się od sędziego i pokonał Narisawę. Gdy na 54 sek. przed końcem Starzyński  poszedł na ławkę kar Japończycy wycofali bramkarza, ale zdołaliśmy obronić ten wynik.

Biało-czerwoni awansowali do Dywizji 1A, ale cel osiągnęli z trudem. Okazuje się na trzecim poziomie rywale też potrafią sprawić wiele problemów. Jednak najważniejsze liczy się końcowy efekt.

– Było niezwykle trudno, ale drużyna stanęła na wysokości zadania i w 99% zrealizowała założenia taktyczne. – Spodziewałem się trudnego turnieju i taki był, ale najważniejsze, że wracamy do grupy gdzie jest nasze miejsce – powiedział na zakończenie słowacki szkolenowiec. 


POLSKA – JAPONIA 2:0 (0:0, 1:0 , 1:0)

1:0 – Kostek – Bryk – Łyszczarczyk (25:50), 2:0 – Łyszczarczyk (58:24). 

Sędziowali: Daniel Rencz (Węgry) i Virta Turo (Włochy) – Sergij Charaberjusz (Ukraina) i Gregor Miklic (Słowenia). Widzów 2422.

POLSKA: Murray; Kruczek – Wajda (2), Górny – Kostek, Bryk – Ciura; Łyszczarczyk (2) – Komorski – Chmielewski, Dziubiński – Paś – Wałęga (2), Michalski – Starzyński (2) – Zygmunt, Gościński – Bukowski – Jeziorski. Trener Robert KALABER.

JAPONIA: Narisawa; Dens – Halliday Ishida – Minoshima, Kimura (2) – Toko, Y. Otsu – Kon; Hirano – Nakajima – Hitosato, Osawa – Nakayashiki – K. Otsu, K. Suzuki (2) – Furuhashi (2) – Miura, Sato – Irikura – M. Suzuki. Trener Richard CARRIERE.

Kary: Polska – 8 min, Japonia – 6 min


Pozostałe wyniki: Japonia – Ukraina 8:2 (3:0, 3:2, 2:0),  Estonia -Serbia  4:2 (2:1, 1:0, 1:1), Estonia – Ukraina – zakończył się po zamknięciu gazety.

1. Polska     4       11      18:4

2. Japonia   4       9       23:9

3. Ukraina   3       4       11:11

4. Estonia   3       3       9:12

5. Serbia     4       0       4:29


Na zdjęciu: Dla Arkadiusza Kostka to był najważniejszy gol w jego sportowej karierze.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus