MŚ Dywizji IB. Wyjść z zaścianka

Minione dla nas wszystkich były uciążliwe i najwyższy czas, by się wyrwać z tej dywizji – mówi reprezentacyjny obrońca, Mateusz Bryk.


To już najwyższa pora wyjść z zaścianka, bo polskim hokeistom nie wypada występować w Dywizji 1B (3. poziom rozgrywkowy) – taka jest powszechna opinia. Problemy covidowe sprawiły, że przez dwa sezony mistrzostwa świata zostały odwoływane i biało-czerwoni nie mogli zrealizować swojego podstawowego zadania.

Na przestrzeni kilku lat wiele się zmieniło w drużynie narodowej, łącznie z dwoma trenerami (Ted Nolan – 2018, Tomasz Valtonen – 2020). Teraz nasza drużyna (22. miejsce w światowym rankingu) pod kierunkiem Roberta Kalabera ma odzyskać miejsce na zapleczu światowej elity.

Krok po kroku

Polscy hokeiści mają znacznie większe umiejętności i nie zasługują na pobyt w tej grupie. To wszystko jednak trzeba udowodnić na lodzie, bo przecież już w 2019 r. w Tallinie mieliśmy uzyskać bezproblemowy awans. A tymczasem tak się nie stało i trzeba było sporo czekać, by znów wystąpić w mistrzostwach świata.

– Dołożyliśmy wszystkich starań, by zespół był jak najlepiej przygotowany – przekonuje słowacki szkoleniowiec. – Oczywiście, nie wszystko się układało po naszej myśli i trzeba było mierzyć z przeciwnościami losu. Ostatni czas poświęciliśmy przypomnienie ogólnych zasad taktycznych oraz ćwiczenie w przewagach oraz osłabieniach. Mieliśmy okazję wystąpić w sierpniowym finale turnieju kwalifikacji olimpijskiej w Bratysławie i to było niezłe przetarcie. Potem graliśmy turnieje towarzyskie i to wszystko miało na celu jak najlepsze przygotowanie do tej imprezy.

Nasza dyscyplina stale się rozwija i się zmienia. Teraz cała formacja atakuje oraz broni i trzeba jak najwięcej mieć kontroli nad krążkiem. Na pewno nie będzie meczów łatwych i nawet do debiutującej Serbii należy podejść odpowiedzialnie. Niezwykle solidnie przygotowywali się hokeiści Japonii, którzy od trzech tygodni przebywali w Bratysławie i trenowali na treningowej. mniejszej tafli. Tam też wygrali z Rumunią 8:2 i Słowenią 4:3, choć wyniki meczów kontrolnych jeszcze o niczym nie świadczą. Gramy u siebie i liczymy na mocne wsparcie kibiców oraz ich głośny doping.

Trenerom pokrzyżowała nieobecność Grzegorza Pasiuta, bo trzeba było dokonać zmiany w formacjach.

Niespodzianek brak

Harmonogram turnieju jest tak ułożony, że biało-czerwoni w ostatnim meczu zmierzą się z Japonią i on być może rozstrzygnie o końcowym układzie.

– Jesteśmy świadomi jakie mamy zadanie do wykonania i nikt z tym się nie kryje – mocno akcentuje jeden z bardziej doświadczonych reprezentantów, Mateusz Bryk. – To oczywiście jest sport i mogą wydarzyć nieprzewidziane rzeczy. Jeżeli jednak zagramy na swoim odpowiednim poziomie to nie przewiduje żadnych niespodzianek. Nie będziemy musieli się oglądać na pozostałe drużyny.

Minione dwa lata dla nas wszystkich były uciążliwe i najwyższy czas, by się wyrwać z tej grupy. Trudno mi wskazać najgroźniejszego rywala, bo Japonia, moim zdaniem, to wielka niewiadoma. Spodziewałem się, że kłopoty będzie miała Ukraina (wygrała z Chorwatami 11:0 i 3:1 i przegrała z Węgrami 3:2 po karnych – przyp.red.), a tymczasem od kilku tygodni trenuje na Węgrzech. Jesteśmy świadomi swojej siły i tego się będę trzymał.

Dobrze się stało, że trener Kalaber podczas turniejów towarzyskich dawał szansę grupie młodych zawodników, którzy już mają miejsce w reprezentacji.

NASI RYWALE

  • Estonia (26) 18 16 1 1 91:33 *
  • Japonia (25) 40 33 2 3 209:85
  • Serbia (30) 0 0 0 0 0
  • Ukraina (28) 39 14 2 23 102:122

*w nawiasie miejsce w światowym rankingu, potem ilość meczów, zwycięstw, remisów, porażek oraz bilans bramkowy.

PROGRAM TURNIEJU

  • Wtorek, 26.04.: Serbia – Japonia (16.30), Polska – Estonia (20.00).
  • Środa, 27.04.: Ukraina –Serbia (16.30)
  • Czwartek, 28.04.: Japonia – Estonia (16.30), Ukraina – Polska (20.00).
  • Piątek, 29.04.: Serbia – Polska (20.00).
  • Sobota, 30.04.: Japonia – Ukraina (16.30), Estonia – Serbia (20.00).
  • Niedziela, 1.05.: Polska– Japonia (16.30), Estonia – Ukraina (20.00).

Na zdjęciu: Mateusz Bryk jest przekonany, że tym razem reprezentacja będzie świętowała awans do Dywizji IA.

Fot. Rafal Rusek/PressFocus