MŚ siatkarek. To był istny horror

Polki z kolejnym krokiem w kierunku awansu do ćwierćfinału mundialu. Sukces z Kanadą rodził się w bólach.


Po wręcz kosmicznym występie biało-czerwonych przeciwko Amerykankom (3:0), wydawało się, że kolejne starcie z Kanadą będzie dla nich równie udane. To drużyna bowiem zdecydowanie niżej notowana od Stanów Zjednoczonych.

Tymczasem pierwsze piłki należały do rywalek. Prowadziły już 5:2. Nasze zawodniczki szybko jednak opanowały sytuację. Precyzyjna zagrywka – zwłaszcza w wykonaniu Zuzanny Góreckiej – i świetna gra w bloku spowodowały, że Kanadyjki były bezradne. Seryjnie traciły punkty. Gdy próbowały atakować mocno, były stopowane, gdy z kolei omijały blok, nie trafiały w pole gry.

Od drugiej partii nieoczekiwanie role na parkiecie się odwróciły. To zawodniczki pod znaku Klonowego Liścia dominowały. Przede wszystkim wzmocniły zagrywkę. Serwisy kiery Van Ryk, Jennifer Cross czy Emily Magilo sprawiały naszym przyjmującym ogromne kłopoty. Kompletnie nie radziła sobie z nimi Olivia Różański. A co gorsza straciła też skuteczność w ataku. Niemoc w ofensywie dopadła też pozostałe nasze zawodniczki, nawet główną bombardierkę Magdalenę Stysiak. Po drugiej stronie siatki przypomniała o sobie natomiast Van Ryk. 23-latka słynie z atomowych zbić, co pokazała już grając kilka lat temu w Developresie Rzeszów.

Biało-czerwone seryjnie traciły punkty. Straciły wiarę. Nie pomagały też zmiany. Gry drużyny nie potrafiły odmienić, ani Weronika Szlagowska, ani Monika Gałkowska, która w trzeciej odsłonie zmieniła Stysiak. Pomysłu nie miał też trener Stefano Lavarini, który bezradnie patrzył na niemoc swoich podopiecznych. Polki wysoko przegrały dwa sety i nic nie zapowiadało, że zdołają odmienić losy rywalizacji.

W czwartym secie nastąpił jednak zwrot akcji. Kluczowe okazały się zagrywki Góreckiej i błędy rywalek. Dzięki serwisom przyjmującej biało-czerwone odskoczyły na pięć „oczek”. W końcówce Kanadyjki zdołały jednak doprowadzić do remisu. Wtedy jednak nie wytrzymały presji. Myliły się w polu serwisowym, a decydujący punkt straciły, bo Cross dotknęła siatki uderzając piłkę.

Tie-break to był już popis Polek. Kapitalnie zagrały blokiem, na jego początku kilkakrotnie powstrzymując Aleksę Gray. Dzięki wywalczonej przewadze mogły uspokoić nerwy i pokazał pełnię potencjału.

W sobotę mecz z Niemkami (godz. 20.30). Wygrana zapewni naszej drużynie awans do czołowej ósemki mistrzostw świata.


Polska – Kanada 3:2 (25:18, 19:25, 16:25, 25:23, 15:5)

POLSKA: Wołosz (1), Górecka (8), Korneluk (12), Stysiak (25), Różański (7), Witkowska (15), Stenzel (libero) oraz Gałkowska, Wenerska, Fedusio, Szlagowska (2). Trener Stefano LAVARINI.

KANADA: King (4), Gray (20), Cross (3), Van Ryk (21), Howe (14), Maglio (9), Palermo (libero) oraz Savard. Trener Shannon WINZER.

Sędziowali: Joo-Hee Kang (Korea Płd.) i Ismael Ibrahim Alblooshi (Zjednoczone Emiraty Arabskie). Widzów 6000.

Przebieg meczu

  • I: 10:9, 15:10, 20:16, 25:18.
  • II: 7:10, 12;15, 14:20, 19:25.
  • III: 8:10, 10:15, 11:20, 16;25.
  • IV: 10:8, 15:12, 20:17, 25:23.
  • V: 5:1, 10:4, 15:5.

Bohaterka – Kamila WITKOWSKA.


Fot. pzps.pl/Piotr Sumara