MŚ w lotach narciarskich. Czwórka w konkursie

Wszyscy czterej Polacy zakwalifikowali się do piątkowego konkursu mistrzostw świata w lotach. W rywalizacji nie weźmie udziału Dawid Kubacki.


Na dwóch skokach treningowych zakończył się udział Andrzeja Stękały w mistrzostwach świata w lotach, które kwalifikacjami rozpoczęły się norweskim Vikersund. Przypomnijmy, że zawodnik z Dzianisza do Norwegi pojechał w miejsce Kacpra Juroszka, którego trenerzy naszego zespołu nie zdecydowali się wystawić w rywalizacji na mamucim obiekcie. Przypomnijmy, że w grudniu 2020 roku, kiedy to światowy czempionat w tej odmianie skoków narciarskich rozgrywany był w Planicy, Stękała radził sobie bardzo dobrze. W rywalizacji indywidualnej był dziesiąty, a także odegrał bardzo ważną rolę w konkursie zespołowym, który nasza drużyna zakończyła na trzecim stopniu podium.

W czwartek jednak „Stęki” był daleki od formy, jaką prezentował przed nieco ponad rokiem. Niezła była jedynie druga z jego treningowych prób. Po dwóch takich seriach nasz sztab szkoleniowy podjął decyzje.

Błysku nie było

Stękała, a także Dawid Kubacki, który również nie prezentował się najlepiej, nie zostali zgłoszeni do kwalifikacji do pierwszego z mistrzowskich konkursów. Takie postanowienia naszych trenerów, przypomnijmy, że Michala Doleżala nie ma w Vikersund, bo uzyskał pozytywny wynik testu na koronawirusa, mogły zostać odebrane w kategoriach zaskoczenia.

Wszakże „Mustaf” jest aktualnym brązowym medalistą olimpijskim z normalnego obiektu. Nigdy jednak zawodni z Szaflar nie uchodził za skoczka, który wybitnie radzi sobie na mamutach. I wczorajsze jego dwa treningowe skoki to potwierdziły. W pierwszej próbnej serii Kubacki był 35, a w drugiej zajął 37 miejsce. Koledzy z reprezentacji skakali dalej, choć nie można powiedzieć, by którykolwiek z nich zachwycił.

W pierwszym treningu najlepiej spośród naszych spisał się Kamil Stoch, który po próbie na 209,5 metra zajął 15. miejsce. Warto jednak zaznaczyć, że w serii tej sędziowie bardzo mocno majstrowali z rozbiegiem. Polak, startujący z numerem 37, startował z 13 belki podczas gdy Johan Andre Forfang, który wystąpił krótko przez trzykrotnym mistrzem olimpijskim, odbijał się z 18 platformy startowej.

W efekcie Norweg wylądował na 233 metrze, ale jego prędkość na progu była o niemal 3,5 kilometra na godzinę wyższa od Stocha. W drugiej serii próbnej takich różnic już nie było, choć trzeba przyznać, że naszym nadal sporo do najlepszych brakowało. Tym razem najdłuższy skok spośród Polaków oddał Piotr Żyła, który słynie z tego, że lubi latać. Wiślanin uzyskał 222 metry, ale do najlepszych stracił sporo. Bo po 238 metrów skoczyli Stefan Kraft i Timi Zajc.

Wolny najlepszy w kwalifikacjach

Słoweńcy i Austriacy spisywali się wczoraj na skoczni w Vikersund najlepiej. Robert Hrgota miał po treningach wielki orzech do zgryzienia, bo musiał odrzucić dwóch zawodników, którzy lądowali znacznie za 200 metrem. Ostatecznie w kwalifikacjach nie wystąpili Cene Prevc i Lovro Kos, choć pierwszy z wymienionych otrzymał zapewnienie, że będzie skakał w niedzielnym konkursie drużynowym.

Zaskakującą decyzję podjął za to Alexander Stoeckl, czyli szkoleniowiec drużyny norweskiej, który skreślił Halvora Engera Graneruda. Przypomnijmy, że w 2020 roku w Planicy zawodnik z Oslo stanął na drugim stopniu podium w konkursie indywidualnym, a także zdobył złoto wraz z kolegami w drużynie. Wracając jednak do Polaków, to trzeba przyznać, że kwalifikacje, podobnie, jak treningi, nie były zachwycające w wykonaniu naszych zawodników.

Najlepszym z „biało-czerwonych” okazał się Jakub Wolny, który uzyskał 211,5 metra i uplasował się na 14. miejscu. „Oczko” niżej, po skoku na taką samą odległość, sklasyfikowano Piotra Żyłę. Kamil Stoch, który ma w swoim dorobku srebrny medal MŚ w lotach indywidualnie, uzyskał 202,5 metra i zajął 23. miejsce.

Paweł Wąsek, debiutant na imprezie tej rangi skoczył 197 metrów i był 30. Warto jednak podkreślić, że zawodnik z Ustronia Poprawiał w czwartek dwukrotnie swój rekord życiowy. Najlepszy w kwalifikacjach okazał się Stefan Kraft, który uzyskał 230 metrów. Austriak utrzymuje znakomitą dyspozycję i potwierdził wczoraj, że będzie liczył się w walce o złoto.


Fot. Rafał Oleksiewicz/PressFocus