MŚ w lotach narciarskich. O medale bez nas

Jakub Wolny jest najlepszym z Polaków na półmetku rywalizacji o mistrzostwo świata w lotach. Zajmuje 12. miejsce.


Żaden z polskich skoczków nie włączy się do rywalizacji o indywidualne medale mistrzostw świata w lotach narciarskich, których pierwsza odsłona odbyła się w piątek na skoczni w norweskim Vikersundzie. Cała czwórka naszych reprezentantów awansowała wprawdzie do serii finałowej i w sobotę będzie kontynuować zmagania w trzeciej i czwartej serii, ale nasi reprezentanci znajdują się na dalszych miejscach i mają poważne straty do najlepszych.

Walka o najważniejsze cele odbędzie się zatem bez nas, choć trzeba przyznać, że postawa szczególnie jednego z naszych zawodników mogła się wczoraj podobać. Pozostaje nam zatem liczyć na to, że Jakub Wolny, którego nie było na IO w Pekinie i w tym sezonie Pucharu Świata nie startował regularnie, utrzyma dobrą dyspozycję. Na co stać wychowanka LKS-u Kilmczok Bystra? Jeżeli Wolny poprawi się nieco w stosunku do wczorajszych skoków, to nie jest bez szans w walce o czołową dziesiątkę.

Stoch nie jest w formie

Wolny był pierwszym z Polaków, który pojawił się wczoraj na rozbiegu skoczni Vikersundbakken i po bardzo ładnym skoku na odległość 219 metrów zapewnił sobie pewny awans do serii finałowej. Jak się później okazało 27-latek okazał się najlepszym „biało-czerwonym” w pierwszej serii konkursu. Niedługo po nim swoją próbę wykonał Paweł Wąsek.

Zawodnik z Ustronia uzyskał 196 metrów i na to, by być pewnym awansu do drugiej, a co za tym idzie trzeciej i czwartej serii, musiał trochę poczekać. Piotr Żyła osiągnął 215 metrów i również spokojnie mógł szykować się do drugiej skoku. Startujących tuż po nim Kamil Stoch spisał się znacznie słabiej. Ale już podczas czwartkowych treningów i kwalifikacji było widać, że trzykrotny mistrz olimpijski nie czuje się najlepiej.

Wicemistrz świata w lotach z 2018 roku znajdował się wówczas, zawody odbywały się w Oberstdorfie, w znakomitej formie i był tuż po złotym medalu IO w Pjongczangu. Teraz jest daleki od formy sprzed czterech lat, czego najlepszym dowodem jest lot, w którym uzyskał jedynie 206,5 metra. Dało mu to po pierwszej serii 19. lokatę. Wolny był 13, a dwa miejsca niżej sklasyfikowano Żyłę. Wąsek plasował się na 25. miejscu i mógł mieć satysfakcję, że wygrał m.in. z Simonem Ammanem. Mistrzem świata w lotach narciarskich z 2010 roku z Planicy.

Lindvik, Kraft i czeredka Słoweńców

Rywale, co pokazała już pierwsza seria, skakali wczoraj w innej lidze, aniżeli nasi zawodnicy. Oddawali skoki zdecydowanie ponad 230-metrowe, a Timi Zajc, który miał najlepszą odległość pierwszej kolejki, osiągnął 242,5 metra! Słoweniec zajmował jednak trzecie miejsce. Prowadził, ze znaczną przewagą ponad siedmiu punktów nad rywalami, Marius Lindvik. Za plecami Norwega było bardzo ciasno, bo drugiego Anże Laniszka od siódmego Domena Prevca dzieliło zaledwie 5,1 punku.

W naszej wyliczance czołówki konkursu pojawiły się już trzy nazwiska skoczków ze Słowenii. To jeszcze nie wszystko. Zawodnicy Roberta Hrgoty prezentowali się wczoraj znakomicie, a piąty po pierwszej kolejce był jeszcze Peter Prevc. Ponadto ścisłą czołówkę uzupełniali Robert Johansson, a także Stefan Kraft. Niektórzy Austriaccy kibice byli pewnie nieco zawiedzeni pierwszym skokiem zawodnika, który ostatnio prezentuje się znakomicie. Okazało się jednak, że w przypadku Krafta cierpliwość popłaca.

Walka o złoto

Drugą odsłonę konkursu, jeżeli chodzi i Polaków, rozpoczął Paweł Wąsek. Ustronianin nie poprawił się w stosunku do pierwszej próby. Uzyskał raptem 181,5 metra i spadł na przedostatnie miejsce w klasyfikacji. Dwie lokaty stracił Kamil Stoch, który po próbie na odległość 196 metrów zajmuje w mistrzostwach świata 21. miejsce.

Do dwusetnego metra w drugiej serii nie dolecieli też Piotr Żyła i Jakub Wolny. O ile jednak pierwszy z wymienionych (197 metrów) przesunął się na 12. miejsce, o tyle jego bardziej doświadczony kolega (187 m) spadł na 19. lokatę, co należy uznać za niemiłą niespodziankę, bo przecież zawodnik ten zawsze słynął z tego, że lubił rywalizację na mamuciej skoczni.

Słoweńcy ją uwielbiają, choć w drugiej serii wczorajszego konkursu skakali nieco kirócej. Zajmują jednak na półmetku rywalizacji o mistrzostwo świata trzecie (Domen Prevc), czwarte (Timi Zajc), piąte (Anże Laniszek) i siódme (Peter Prevc) miejsce. Przynajmniej jeden medal powinien zawisnąć dziś na szyi zawodnika z tego kraju, a jutro ekipa trenera Hrgoty będzie faworytem numer jeden w walce o złoto w drużynie. Najpierw jednak rozstrzygną się kwestie indywidualnie. Marius Lindvik utrzymał w drugiej odsłonie wczorajszego konkursu pozycję lidera. Norweg odparł atak Stefana Krafta, który przesunął się na drugie miejsce. Do lidera Austria traci 6,5 punktu, ale śmiało może skupić się na walce o złoto, bo nad najmłodszym z braci Prevców ma sporą, wynoszącą 13,4 punktu przewagę.



Mistrzostwa świata w lotach, I dzień, Vikersund HS-240

1. Marius Lindvik (Norwegia) 457,5 (232,5+226,5), 2. Stefan Kraft (Austria) 451 (225,5+230), 3. Domen Prevc (Słowenia) 437.6 (231.+222,5), 4. Timi Zajc 436,5 (242,5+218), 5. Anże Laniszek (Słowenia) 426.6 (230+211,5), 6. Robert Johansson (Norwegia) 420.54 (231+106), 7. Peter Prevc (Słowenia) 419.6 (236+207,5), 8. Michael Hayboeck (Austria) 409.5 (227,5+209), 9. Johann Andree Forfang (Norwegia) 407.8 (223+212), 10. Ryoyu Kobayashi (Japonia) 402.8 (204,5+208,5), 12. Jakub Wolny 394 (219+197), 19. Piotr Żyła 374.4 (215+187), 21. Kamil Stoch 366 (206,5+196), 29. Paweł Wąsek 329.4 (196+181,5).


Fot. Rafał Oleksiewicz/PressFocus