MŚ w Obestdorfie. Monice zabrakło niewiele

Johannes Hoesflot Klaebo obronił tytuł mistrza świata w sprincie, a dokonał tego jako pierwszy biegacz w historii. Jego koleżance z reprezentacji nie udało się wygrać trzeci raz z rzędu.


Niespełna pół sekundy zabrakło mistrzyni świata juniorek, Monice Skinder, by rywalizować w fazie zasadniczej pierwszej konkurencji biegowej na mistrzostwach świata w Oberstdorfie – sprincie techniką klasyczną. Młoda zawodniczka z Tomaszowa Lubelskiego zdobywała już w tym sezonie punkty Pucharu Świata w tej specjalności, czyli mieściła się w czołowej trzydziestce. I dlatego liczyliśmy, że podobna sztuka uda się jej w koronnej konkurencji podczas imprezy sezonu. Zabrakło bardzo niewiele, dokładnie 0,47 sekundy, i najlepsza nasza zawodniczka w kwalifikacjach musiała obejść się następnie smakiem.

Zajęła 31. miejsce i była… pierwszą, która nie awansowała do ćwierćfinału. Biegaczka, która w listopadzie br. skończy dopiero 20 lat, była po swoim starcie nieco rozżalona. – Jestem smutna, bo wiem, że w późniejszych etapach rywalizacji mogłabym powalczyć o coś więcej. Wiedziałam, że kwalifikacje to będzie najcięższa część zmagań. Popełniłam błąd, na ostatnim zakręcie straciłam równowagę i niewiele brakowało do upadku. To tam mogłam stracić te pół sekundy – powiedziała reprezentantka Polski.

Jej koleżanki w kwalifikacjach spisały się gorzej. Do ćwierćfinału nie udało się również awansować żadnemu z dwójki naszych panów. Maciej Staręga, który w przeszłości na MŚ biegał już w zasadniczej fazie sprintu, tym razem skończył eliminacje na 33. pozycji.

Walka o medale rozegrała się zatem bez reprezentantów Polski, co nie było większą niespodzianką, a zakończyła się… również bez większych sensacji. Johannes Hoesflot Klaebo, wielka gwiazda narciarstwa biegowego, który trzy lata temu na IO w Pjongczangu – wygrywając sprint klasykiem właśnie, został najmłodszym mistrzem olimpijskim w historii biegów narciarskich – już w eliminacjach, które wygrał, pokazał moc.

Następnie triumfował w swoim ćwierćfinale i półfinale. Za każdym razem po piętach deptał mu jednak po piętach jego rodak i rówieśnik, Erik Valnes. Nie inaczej było w decydującym starciu, choć w tym biegu przewaga mistrza świata była największa. Brązowy medal zdobył trzeci z Norwegów, Havard Solas Taugboel. Do historii przeszedł jednak pierwszy z wymienionych, który – jako pierwszy biegacz w historii – obronił tytuł mistrza świata w sprincie. Dwa lata temu w Seefeld 25-latek wygrał tę konkurencję w stylu dowolnym.

W rywalizacji pań Norwegowie również liczyli na złoto. Ale tym razem się przeliczyli, bo w genialnej dyspozycji była wczoraj Jonna Sundling. Szwedka w finale oderwała się od rywalek i minęła metę z przewagą ponad dwóch sekund. Zażartą walkę o drugie miejsce stoczył Maiken Caspersen Falla i Anamarija Lampić. Ostatecznie Norweżka, która w tej specjalności wygrywała na MŚ w 2017 i 2019 roku, zdobyła srebro o 0,03 sekundy. A Słowenka została jedynym wczoraj biegaczem spoza Skandynawii, który stanął na podium.


Sprint mężczyzn
1. Johannes Hoesflot Klaebo (Norwegia) 3.01,30, 2. Erik Valnes (Norwegia) +0,66, 3. Havard Solas Taugboel (Norwegia) +0,80, 4. Aleksander Bolszunow (Rosyjska Federacja Narciarska) +5,92, 5. Siergirj Ustiugow (Rosyjska Federacja Narciarska) +17,41, 6. Oskar Svensson (Szwecja) +20,49), 33. Maciej Staręga 3.13,96, 46. Kamil Bury 3.17,53 – obaj odpadli w eliminacjach.

Sprint kobiet
1. Jonna Sundling (Szwecja) 2.35,78, 2. Maiken Caspersen Falla (Norwegia) +2,32, 3. Anamarija Lampić (Słowenia) +2,35, 4. Johanna Hagstroem (Szwecja) +3,94, 5, Ane Appelkvist Stenseth (Norwegia) +7,31), 6. Tiril Udnes Weng (Norwegia) +10,76, 31. Monika Skinder 2.50,86, 42. Izabela Marcisz 2.54,33, 48. Karolina Kaleta 2.58,28, 71. Karolina Kukuczka 39,79.


Fot. PressFocus