Mundial w Moskwie

To też miejsce, w którym dzieje się to co najważniejsze na tegorocznym mundialu i nie chodzi już nawet o to, że mecze rozgrywane były tutaj na dwóch stadionach, a w niedzielę odbędzie się wielki finał.

Szczególna ulica
Nieopodal murów Kremla znajduje się ulicy Nikolska. Prowadzi od Placu Czerwonego do Placu Łubiańskiego. To najstarsza ulica, a zarazem szczególne miejsce. To tutaj znajdowała się pierwsza rosyjska drukarnia, w której wykształcony w Akademii Krakowskiej bakałarz Iwan Fedorowicz wydrukował pierwszą książkę na tutejszych ziemiach pod tytułem „Apostoł”. To też tam znajdowała się pierwsza rosyjska uczelnia, w której uczył się i pracował genialny uczony Michaił Łomonosow.

Znajoma, która pomagała mi w organizacji pobytu w Moskwie wspomina, że studiowała tam w miejscowym instytucie historię. Wszystko działo się w pierwszej połowie lat 80., kiedy z tego świata, jeden za drugim odchodzili kolejni sekretarze KPZR czyli Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego: Leonid Breżniew, Jurij Andropow i Konstantin Czernienko. – Była to wtedy strefa zamknięta z uwagi na oficjalne uroczystości pogrzebowe. Żeby dostać się na uczelnię, która znajdowała się przy ulicy Nikolskiej, trzeba było mieć specjalną przepustkę. Władze nie nadążały wtedy z ich wydawaniem – śmieje się znajoma.

Teraz Nikolska to miejsce, gdzie dzień w dzień gromadzą się kibice z całego świata. Na rosyjski mundial przyjechało ich 700 tysięcy. – Tylu zagranicznych gości nasz kraj jeszcze nie przyjmował. Kapitalna atmosfera panuje zarówno w strefach dla kibiców czy przy ulicy Nikolskiej, gdzie codziennie gromadzą się tłumy fanów – mówi Alexey Sorokin, szef komitetu organizacyjnego rosyjskich mistrzostw.

Zabrakło kibiców z Europy
W stolicy znajdują się od soboty dwie strefy kibica. Jedna przy stacji metra Uniwersytet, tuż za stadionem Łużniki, a druga, nowo powstała, przy stadionie Spartaka. Tą pierwszą odwiedziło w niedzielę po południu aż 24 tysiące kibiców. Przyszli na spotkanie ze „Sborną” i całym sztabem rosyjskiej reprezentacji, podziękować za świetną grę i wynik, których nikt się tutaj nie spodziewał.

To jednak nie w „Fan Zonach” czyli strefach kibica, ale właśnie na Nikolskiej koncentrowało się czy wciąż koncentruje się mundialowe życie. – U nas w Rio karnawał trwa tylko cztery dni, a tutaj aż miesiąc – śmieje się tylko Diogo Mattos, który na mundial do Rosji przyleciał z Brazylii razem z żoną Flavią.

Szczególnie barwnie było podczas pobytu i gry na mistrzostwach reprezentacji z Ameryki Południowej. Do Rosji przyleciały tłumy fanów z Argentyny, Brazylii, Kolumbii, Peru czy także Meksyku. Poubierani w charakterystyczne koszulki swoich reprezentacji, barwni i rozśpiewani.

– Na pewno zdziwiło to, że tak mało przyjechało kibiców z Europy. Dziennikarz z Hiszpanii mówił mi, że z jego kraju przyleciało do nas 2000 tysiące fanów. Na Ukrainie podczas Euro sześć lat temu było ich pięć razy więcej. Były oczekiwania, że kibicow ze Starego Kontynentu na pewno będzie więcej. Pewnie wpływ na to miała czy ma sytuacja polityczna –mówi Alexander Proswetow, dziennikarz z portalu bobsoccer.ru, a także mieszkaniec Moskwy.

Oryginalna stacja metra Biełorusskaja. Fot. Michał Zichlarz

Przenieśli klub z miasta do miasta
Pytam czy mundial coś w Moskwie zmienił jeśli chodzi o infrastrukturę? – Tutaj zmiany raczej nie są odczuwalne. Miasto rozwija się w swoim tempie i rytmie. Stadion Spartaka oddano do użytku cztery lata temu, ale budowany był z myślą bardziej o klubie niż mistrzostwach. Na pewno zmodernizowano Łużniki, które kiedyś miały bieżnię lekkoatletyczna, to tam przecież odbyła się letnia Olimpiada w 1980 roku. Teraz to piłkarska arena. W samej Moskwie, przy okazji mistrzostw zmodernizowano i odnowiono wiele hotelów czy hostelów. Zmiany w związku z mundialem są raczej widoczne w innych miastach. W Rostowie nad Donem i w Kazaniu powstały nowe lotniska. Jest nowy stadion w Sankt Petersburgu, Niżnym Nowogrodzie czy Sarańsku. Pytanie tylko co będzie z tymi obiektami po mistrzostwach – zastanawia się Proswetow.

Na wybudowanym za prawie 18 mld rubli, ponad miliard złotych, stadionie „Striełka” w Niżnym Nowogrodzie, będzie grał drugoligowy Olimpijec. Z kolei na stadion w Soczi, gdzie odbyły się zimowe igrzyska 4 lata temu, a gdzie teraz rozegrano sześć mundialowych gier, przeniesiono klub z… Sankt Petersburga FC Dynamo. Teraz będzie grał pod nazwą PFC Soczi.

Lenin wiecznie żywy
Jedna rzecz w Moskwie może imponować, to transport, a konkretnie metro. Zwracają też na to uwagę zagraniczni goście. Kilkanaście linii metra sprawa, że można dojechać w praktycznie każde miejsce stolicy w stosunkowo niedługim czasie. A jeździć jest gdzie, bo powierzchnia liczącego 12 mln mieszańców miasta (wraz z całą aglomeracją 17 mln), równa jest powierzchni całego Luksemburga. – Metro stale jest rozbudowywane, podobnie zresztą jak miasto. Nie ma też tutaj większych problemów ze znalezieniem pracy – mówi mi mieszkający w Moskwie Aleksander, z którym jechałem razem pociągiem na mecz Francja – Urugwaj do Niżnego Nowogrodu kilka dni temu.

Pomnik Lenina przed stadionem Łużniki. Fot. Michał Zichlarz
Pomnik Lenina przed stadionem Łużniki. Fot. Michał Zichlarz

Metro to też atrakcja sama w sobie. Marmury, żyrandole czy rzeźby nawiązujące do czasów sowieckich, bo właśnie w tamtym czasie było budowane. W latach 1957-92 nosiło nazwę im. Lenina. Zresztą kiedy wsiadam do niego przy stacji Aeroport na północy miasta, gdzie mieszkam, to dalej na głównej ścianie w holu dużymi literami jest wypisane „Moskiewskie metro im. W.I. Lenina”. Podobnie przy stacji Sportivnaya, gdzie wysiada się na stadion Łużniki. Przed nim stoi zresztą wielki pomnik wodza rewolucji, którego mauzoleum mieści się na Placu Czerwonym naprzeciwko mundialowej strefy kibica… Dalej codziennie gromadzą się tam tłumy, które chcą zobaczyć jego mumię. Mauzoleum jest czynne od wtorku do soboty w godzinach 10-13.

Jeszcze więcej milicji
Moskwa przygotowuje się już do ostatniego akordu mundialu, niedzielnego finału, który odbędzie się na stadionie Łużniki, na tym samym, na którym Władysław Kozakiewicz zdobywał złoty medal podczas letnich igrzysk w 1980 roku w skoku o tyczce.

Pewnie na ulicach czy w metrze będzie jeszcze więcej milicji czy OMONU, których na każdym kroku, a przed stadionami czy w okolicach Kremla jest wyjątkowo dużo. Władzie dmuchają na zimne i wolą nie ryzykować jakiś nieprzewidzianych wydarzeń. Tak, że kontroli na ulicach czy w metrze nie brakuje.