„Murarz” zatrzymał krakusów!

John Murray w poprzednim spotkaniu z „Pasami” na własnym lodzie przepuścił pięć goli. Ale w czwartym meczu finału bronił wręcz rewelacyjnie i zatrzymał Cracovię. Obrońcy tytułu mistrzowskiego grali świetnie taktycznie i gospodarze niewiele mieli do powiedzenia.

W GKS-ie z powodu wstrząśnienia mózgu nie mógł zagrać kapitan Michał Kotlorz, więc tyszanie grali na trzy pary obrońców, w tym 19-latek Olaf Bizacki. Goście zaczęli od ataków i Miloslav Koprziva miało sporo pracy, a Aleksiej Jafimeinka zdołał znaleźć lukę między parkanami czeskiego bramkarza i posłał krążek do siatki. Kilkanaście sekund wcześniej po zagraniu Mateusza Bepierszcza Michal Vachovec nie zdołał umieścić krążka w bramce, a wyczyn ten skopiował w 20 min.

Zmotywowani obrońcy tytułu w kolejnej odsłonie wręcz wzorcowo wykorzystali dwie przewagi. Gdy na ławie przebywał Alesz Jeżek, Michael Cichy pokonał ć bramkarza „Pasów” gdy do końca kary brakowało 49 sek. Gospodarze otrzymali karę techniczną za nadmierna liczbę zawodników na lodzie, a od takich sytuacji specjalistą jest Filip Komorski, który pojawia się na lodzie zamiast obrońcy w formacji z Cichym. Ten ostatni podał do „Komory”, który błyskawicznie uderzył na bramkę Koprzivy. Czech odbił krążek przed siebie i dobitka Komorskiego była już celna. Jeszcze Damian Kapica nie trafił do pustej bramki, a chwilę potem Bepierszcz znów nie pokonał Murraya. Amerykanin z polskim paszportem po II tercjach mógł się pochwalić 19 skutecznymi interwencjami.

– Wyciągnęliśmy wnioski i potraktowaliśmy to spotkanie jako ostatnie w serii – powiedział obrońca GKS-u, Michale Kolarz. – Przede wszystkim uniknęliśmy rażących błędów, a z przodu wykorzystaliśmy swoje sytuacje. Nie można zapominać o Johnnym, który mocno wsparł zespół.

W ostatniej odsłonie trener Rudolf Rohaczek kilka razy wycofywał bramkarza (pierwszy raz na 8:33 min przed końcem), aż Radosław Galant podążył za krążkiem wybitym z własnej tercji i umieścił go w pustej bramce.

– Zwycięzców rany nie bolą i tak jest prawda – powiedział trener GKS-u, Andrej Gusow. – Przeanalizowaliśmy wszystko co było złe i zagraliśmy skutecznie w przewagach. Z czterech wykorzystaliśmy dwie.

 

COMARCH CRACOVIA – GKS TYCHY 0:4 (0:1, 0:2, 0:1)

Stan rywalizacji (do czterech zwycięstw) 2-2.

0:1 – Jafimienko – Kolarz (8:24), 0:2 – Cichy – Szczechura – Klimenko (22:26, w przewadze), 0:3 – Komorski – Cichy (26:21, w przewadze), 0:4 – Galant (56:31, do pustej).

Sędziowali: Zbigniew Wolas i Paweł Breske – Sławomir Szachniewicz i Wojciech Moszczyński. [Widzów] 2500.

CRACOVIA: Koprziva; Kruczek – Czarnaok, Jeżek (2) – Jachym, Noworyta – Rompkowski; Kapica (4) – Kalinowski – Turtiainen, Trvdoń (2) – Domogała – Svec, Csamango -Vachovec – Bepierszcz, Zygmunt – Bryniczka – Drzewiecki, Kamiński. Trener Rudolf ROHACZEK.

TYCHY: Murray; Pociecha (2) – Ciura, Bryk – Górny, Kolarz – Bizacki; Jafimienko – Komorski – Klimenko, Gościński – Rzeszutko – Michnow, Szczechura – Cichy – Sykora, Witecki (2) – Galant (4) – Jeziorski, Kogut. Trener Andrej GUSOW.

Kary: Cracovia – 10 (2 tech.) min., Tychy – 8 min.

 

Liczba

36

STRZAŁÓW obronił Murray w tym meczu, zaś Koprziva udanie interweniował 25 razy.