Musiał zmienić dietę

Sędzia Tomasz Musiał dwa miesiące po kolegach wrócił do pracy z gwizdkiem. 42-latek miał problemy zdrowotne.


Dopiero ostatniego dnia marca międzynarodowy arbiter z Krakowa poprowadził pierwsze oficjalne spotkanie w 2023 roku. Brakowało go nie tylko na boisku, bo jego nazwisko zniknęło także z obsady sędziów technicznych i odpowiedzialnych za VAR. Wrócił przy okazji mecz II ligi pomiędzy KKS-em 1925 Kalisz i Stomilem Olsztyn.

Nie tylko waga

Tomasz Musiał zniknął z ekstraklasy, choć jesienią prowadził aż 12 meczów w 17 rozegranych kolejkach. Do tego wyznaczano go na łącznie cztery spotkania I ligi i Pucharu Polski. Kiedy 12 listopada kończył rywalizację w Zabrzu, pomiędzy Górnikiem i Miedzią Legnica, nie zakładał, że do „gry” wróci dużo później od innych zawodowych arbitrów. Dłuższa niż zwykle przerwa w rozgrywkach (przyspieszona runda z powodu nietypowego terminu mundialu w Katarze) spowodowała, że trochę przytył. Nie był to jednak jedyny problem 42-latka. W czasie treningów i egzaminów biegowych, których nie zaliczył, czuł, że nie może „dać z wątroby”. Udał się więc na badania, które rozjaśniły sytuację. Okazało się, że brakuje mu niektórych witamin i mikroelementów, a część norm jest przekroczona. Zmienił dietę, waga wróciła do normy i – co najważniejsze – odzyskał siły. Brak delegowania go w tym czasie do innych funkcji w zespołach sędziowskich, które nie wymagają topowej formy, było zaś karą za to, jak zaprezentował się po zimie. Ta sankcja została już zniesiona, bo dzień po meczu w Kaliszu był asystentem sędziego VAR w Kielcach, gdzie Korona podejmowała Miedź.

„Odcięty” przez boreliozę

Trzeba sobie jasno powiedzieć, że w ostatnich latach jeden z czołowych rozjemców jest nękany przez choroby. Jego organizm szczególnie spustoszyła borelioza, z którą walczył w drugiej połowie 2020 roku. Pierwsze sygnały, że coś jest nie tak, pojawiły się w czasie testów przeprowadzonych tydzień przed startem sezonu 2020/21.

– Musiałem zejść po zrobieniu zaledwie dwóch okrążeń. Miałem bardzo wysokie tętno, które utrzymywało się na tym poziomie po godzinie siedzenia. Przeraziłem się, zaczęły się badania. Na początku serca, bo to pierwsze przychodzi na myśl. Miałem różnego rodzaju testy, przez pięć dni nosiłem holter. Sprawdzano też, czy nie przechorowałem koronawirusa i nie zostawiło to śladu w moim organizmie – mówił w wywiadzie dla serwisu LoveKraków.pl.

Badania nie wskazały przyczyny, więc kardiolog zlecił kolejne. Miał dobre przeczucie, że może to być borelioza z nietypowymi objawami, bo kiedyś sam odczuł to na własnej skórze. Szybkie wykrycie podstępnej choroby i wdrożenie antybiotyku pozwoliło uniknąć najgorszego: komplikacji ze stawami i mózgiem. Lata temu mniej szczęścia miał Konrad Gołoś, dobrze zapowiadający się piłkarz między innymi Górnika i Wisły który przedwcześnie zakończył karierę. Borelioza cały czas jest z Musiałem, choć uśpiona. Musi być czujny, regularnie monitorować organizm. Przyznawał, że był to najtrudniejszy okres w jego życiu.

– Nie było kolorowo. Niby więcej czasu spędzałem z rodziną, ale głowa nie pracowała dobrze. Mój organizm był przyzwyczajony do samego wyjścia na trening. Zasiedziałem się, znużyłem. Nie chciało się wstawać z łóżka. Przez długi czas towarzyszyło mi zdenerwowanie, nie spałem po nocach.

Koronawirus

Na boisko wracał powoli. Najpierw sędziował sparingi kobiet, bez asystentów, później mecze Centralnej Ligi Juniorów, III ligę. Do ekstraklasy zawitał dokładnie po 12 miesiącach od ostatniego meczu, który prowadził w 36. kolejce sezonu 2019/20. Na początku ubiegłego roku zatrzymał go koronawirus. Czuł się dobrze, ale obowiązkowy test przed planowanym wylotem na zgrupowanie sędziów w Turcji dał pozytywny wynik. Nie miał ciężkich objawów, jednak efekty zakażenia odczuł, gdy wrócił do treningów biegowych. Poczuł, że jego jest bardzo osłabiony. Stracił nie tylko kilkunastodniowy ważny obóz w Beleku, ale także formę fizyczną, do której długo wracał po poprzedniej przerwie. Z tego powodu stracił część rundy wiosennej.


Na zdjęciu: Jesienią Tomasz Musiał prowadził 12 meczów ekstraklasy.
Fot. Krzysztof Dzierżawa/PressFocus