Musiolik: Górna ósemka jest w naszym zasięgu

 

Wierzy pan w teorie spiskowe?
Sebastian MUSIOLIK: – Nie bardzo. Bardziej się z nich śmieję, choć lubię czasami o nich poczytać.

To przedstawię moją: pierwszą bramkę w ekstraklasie zdobył Pan w listopadzie, tydzień po kontuzji Felicio Browna Forbesa. Do jego powrotu zdobył pan jeszcze trzy. Od jego powrotu zdobył pan tylko jedną w sparingu. Rywalizacja z Forbesem nie wpływa na pana zbyt mocno?
Sebastian MUSIOLIK: – Raczej nie. Wydaje mi się, że na boisku i poza nim rozumiemy się bardzo dobrze. Nawet blisko siebie mieszkamy. Nawet jak tych bramek nie strzelałem, a grałem z Felicio to bardzo pewnie czułem się na boisku i myślę, że on czuł podobnie. Były mecze gdzie graliśmy wspólnie w ataku i wyglądało to całkiem dobrze. Nie będę oryginalny jak powiem, że nieważne kto zdobywa gole ale ważne, że wygrywamy ale faktycznie tak to wygląda. Oczywiście cieszę się podwójnie gdy strzelę gola i wygramy, jest to logiczne. Ale nie upatrywałbym w tym jakiś teorii spiskowych .

Kiedy już pan zaczął strzelać to były to niezwykle ważne dla Rakowa gole, jak ta z Jagiellonią w ostatniej akcji meczu czy w rywalizacji z Górnikiem.
Sebastian MUSIOLIK: – To fakt. Zastanawiałem się później nad tym, analizowałem te gole i faktycznie były ważne co mnie dodatkowo cieszyło, bo zdobyłem bramkę na wagę punktów, a nie honorową. Wydaje mi się, że dzięki nim zyskałem zaufanie kibiców, trenera czy mediów.

Z Felicio graliście czasami w duecie, ale przy obecnej kadrze Rakowa o powtórkę może być ciężko. To nie jest według pana problem?
Sebastian MUSIOLIK: – Nie wydaje mi się. Trener jest sprawiedliwy – jeżeli w dobrej dyspozycji jest dwóch zawodników, o czym nie raz rozmawialiśmy, to będzie grało dwóch. Wszystko zależy po prostu od tego jak prezentujemy się na treningach. Wydaje mi się, że rywalizacja będzie cały czas i czy raz zagram ja czy Felicio czy czasami razem to na pewno nam tylko pomoże w rozwoju.

W styczniu byliście na dwóch obozach. To był dobrze przepracowany czas?
Sebastian MUSIOLIK: – Oczywiście, tym bardziej że jest to mój czwarty… Tak, to już mój czwarty okres przygotowawczy w Częstochowie. Zawsze pracowaliśmy ciężko i zawsze czas był dobrze wykorzystany, do maksimum.

Klub zapewnia nam dobre warunki, praktycznie zawsze są to dwa obozy w świetnych warunkach. Zawsze plan treningów i sparingów jest realizowany w stu procentach. Nam to oczywiście pomaga, co pokazują statystyki. Jak się nie mylę jesteśmy najlepiej biegającą drużyną w lidze. Czujemy to na boisku, te nogi niosą. To dobrze spożytkowany czas zarówno pod względami fizycznymi jak i taktycznymi.

Zgrywamy się z zawodnikami, którzy przychodzą do klubu. Oni dodatkowo muszą zapoznać się z założeniami taktycznymi. Nie jest to jednak krótki proces. Aby to pojąc to trzeba trochę przy tym przysiąść – dużo sytuacji i analiz. Te zgrupowania są nam bardzo potrzebne, ale także bardzo dobrze realizowane.

Jak pan oceni nowych zawodników, którzy zimą dołączyli do Rakowa?
Sebastian MUSIOLIK: – Ciężko powiedzieć. Z nimi może być tak jak ze mną, że będą potrzebowali trochę czasu aby wejść w odpowiedni rytm i pokazać swoje umiejętności, bo niewątpliwie je posiadają. Każdy z nich wyróżnia się na treningach. Teraz tylko trzeba te umiejętności jak najszybciej sprzedać na boisku z korzyścią dla zespołu.

W mojej ocenie każdy z tych zawodników, czy tych którzy dołączali do nas w poprzednich okienkach, jest w stanie to dać. Jednak nie zawsze to wychodzi. Są to zawodnicy, którzy w innych klubach potwierdzali, że potrafią grać w piłkę i wszyscy to dobrze wiemy. Jednak różnie to bywa z naszą ekstraklasą i nie zawsze ta weryfikacja jest pozytywna.

Jedni przychodzą, inni odchodzą. Dobrze pana widzieć w bluzie Rakowa. Pod koniec grudnia otrzymał pan ofertę. Jednak nie wiadomo o niej zbyt wiele.
Sebastian MUSIOLIK: – Już pod koniec sezonu usłyszałem o tej ofercie z Korei. Szczerze mówiąc zainteresowanie z mojej strony było dość duże, to było coś zupełnie innego. Poważnie się zastanawiałem nad tą propozycją, jednak uznałem, że najlepszym co mogę zrobić jest zostać tutaj i przedłużyć swoją strzelecką serię. Jak z tym będzie, zobaczymy. To zależy już tylko i wyłącznie ode mnie. Jak utrzymam dyspozycję, to na pewno będzie to z korzyścią dla mnie jak i klubu.

Patrząc na sytuację w Azji to chyba nawet zrządzenie losu, że nie podpisał pan tego kontraktu.
Sebastian MUSIOLIK: – Szczerze mówiąc, to teraz się cieszę, że zostałem, w Korei panuje koronawirus, teraz bym nawet nie miał jak wrócić (śmiech).

Mimo to nie intrygował pana taki kierunek, taki wyjazd poza Europę czy wolał pan zostać tutaj i tu poszukać innego miejsca?
Sebastian MUSIOLIK: – To moja praca, wszystko zależy ode mnie. Wiadomo jak to jest w piłce, wszystko może w przeciągu pół roku odwrócić się o 180 stopni. Ostatnie sześć kolejek to dobitnie pokazało w jakim miejscu byłem wtedy a w jakim jestem teraz.

Wiadomo, że nie jest to idealne położenie, te cztery bramki które brałbym w ciemno. Mimo to moja pozycja troszeczkę urosła i nie wiadomo co się stanie podczas tej rundy. Ja będę się starał, by było jak najlepiej. Jeżeli ta runda byłaby udana, to z korzyścią dla mnie i klubu. Jeżeli chodzi o kierunek, to musiałbym się naprawdę mocno zastanowić co wybrać ale na ten moment tego nie robiłem.

Mimo dobrej gry z Lechem przegraliście dość wysoko. Nie ma pan obaw, że takie występy się powtórzą?
Sebastian MUSIOLIK: – Każdy kto widział to spotkanie sam może stwierdzić, że wynik mógł pójść w dwie strony. Nie chce się wypowiadać na temat tego karnego – sędzia go odgwizdał więc on był. Później druga bramka która podcięła nam skrzydła. Jednak jeżeli chodzi o założenia taktyczne to w mojej opinii zagraliśmy dobry mecz.

Zawsze jest taka możliwość, że mimo dobrej gry przegramy. Pracujemy nad tym na treningach aby takich spotkań było jak najmniej. Wiemy, że one zdarzały nam się także w poprzedniej rundzie takie mecze jak z Koroną czy Cracovią, czy nawet mecz z Legią gdzie zaprezentowaliśmy się przeciętnie i musimy pracować aby takie spotkania się nie powtarzały i budować serię.

Wierzy pan w awans do górnej ósemki?
Sebastian MUSIOLIK: – Oczywiście. Jak pokazują wyniki jest to w naszym zasięgu. Jeżeli złapiemy odpowiedni rytm, zaczniemy seryjnie zdobywać punkty to jest to w naszym zasięgu. Najważniejsze to skupić się na najbliższych meczach i w nich punktować. Zobaczymy co przyniesie czas.