Na Cichej po 5 miesiącach

Jakkolwiek brzmi, dziś pierwszy raz od październikowych derbów z GKS-em Katowice drużyna Ruchu zagra na Cichej.


Jesienią po pokonaniu sąsiada czekały ją dwa wyjazdy, zimą z powodu aury nie doszedł tam do skutku sparing z GKS-em Jastrzębie, a ligę wznowiła w Gliwicach, gdzie trzeba było wynająć stadion zastępczy w obliczu konieczności wycięcia jednego z masztów oświetleniowych i zamknięcia swojego obiektu.

Dzisiaj w południe „Niebiescy” zmierzą się z Puszczą Niepołomice. Już po raz czwarty w krótkim odstępie czasu. Dotychczasowe trzy spotkania – lipcowy sparing oraz dwa starci ligowe – kończyły się ich zwycięstwami do zera (1:0, 2:0, 1:0). – Mamy dość szeroką kadrę i sporo zawodników poza grą, dlatego zależało mi, by zaliczyli sparing z dobrym przeciwnikiem. W Chorzowie mamy dobrą płytę i trudno, by stała nieużywana – uśmiecha się trener Jarosław Skrobacz. Kibice chętni zobaczyć spotkanie dwóch czołowych pierwszoligowców wejdą dziś na Cichą za darmo, a udostępniona im zostanie trybuna główna. Sparing będzie też transmitowany w internecie. Będzie to starcie zespołów nr 2 i 5 tabeli zaplecza ekstraklasy.

– Zawsze gra się o pierwsze miejsce, drugi to pierwszy przegrany, ale… nie w tej lidze, choć wierzę, że w końcówce sezonu z tylnego siedzenia jeszcze damy radę zaatakować – uśmiecha się prezes Seweryn Siemianowski. – Mówiąc jednak całkiem poważnie, trzeba twardo stąpać po ziemi i cieszyć się, że w tej rundzie pozostajemy niepokonani, a w całym sezonie przegraliśmy tylko dwa mecze. Zespół budujemy non stop, w niedzielę z ŁKS-em w wyjściowym składzie było pięciu innych zawodników niż jesienią w Łodzi.

Cały czas są przetasowania, cały czas walczymy, by Ruch był mocniejszy. Super, że mamy zespół, który walczy do końca. To jego moc. Z ŁKS-em potrafił się podnieść dwukrotnie z trudnej sytuacji, a wyrównując w 101 minucie na 3:3 zawodnicy biorą piłkę i stawiają ją na środku. To podobało mi się najbardziej. Trybuny rewelacyjnie wspierały zespół, między nimi jest symbioza, która też pomogła sprawić, że lider przynajmniej nam nie uciekł i nadal mamy go na odległość dwóch, a nie pięciu punktów – dodaje prezes Siemianowski.


Fot. Marcin Bulanda/PressFocus