Ligowiec. Na dwóch biegunach

Mimo że piąta kolejka została mocno okrojona, bo ligowe spotkania Legii ze Śląskiem i Lecha z Pogonią ze względu na grę mistrza Polski i „Kolejorza” w europejskich pucharach zostały przełożone, to jednak na boiskach sporo się działo.


Otwierający ligową tabelę duet z Zabrza i Częstochowy tym razem stracił punkty. Mecze tych czołowych obecnie ekstraklasowych drużyn dostarczyły jednak kibicom – nie zawiodła przede wszystkim frekwencja na Arena Zabrze – wielu emocji. „Górnicy” tym razem trochę zawiedli, ale „Biała gwiazda”, co podkreślają sami zawodnicy z Zabrza, to dla nich ostatnio wyjątkowo trudny rywal. Wiele nie brakowało, a zabrzanie czuliby już na plechach bliski oddech Rakowa.

Ten, mimo dobrej gry i prowadzenia już po kwadransie dwiema bramkami, ostatecznie zremisował. Można napisać, że wróciły złe demony z poprzedniego sezonu. W ilu to meczach poprzednich rozgrywek częstochowianie wypuszczali prowadzenie i punkty w ostatnich minutach? Tak samo stało się w starciu z „Pasami”. Na grę drużyny prowadzonej przez Marka Papszuna chce się jednak patrzeć. Gra agresywnie, wysokim pressingiem, a ponadto poszczególni piłkarze dokładają wysoką jakość. Patrząc na grę częstochowian przy Kałuży, zastanawiałem się, jakby dali sobie radę w europejskich pucharach? Myślę, że nie gorzej niż Piast. Jedno jest pewne – Raków z taką grą będzie się w tym sezonie bił o czołowe lokaty.

Na drugim biegunie niestety jest Podbeskidzie. Bielszczanie to na chwilę obecną najsłabsza ekstraklasowa ekipa, której gra obronna woła o pomstę do nieba. W Gdańsku piłkarze Lechii posłali w pierwszej połowie w kierunku bramki strzeżonej przez Martina Polaczka trzy celne strzały i wszystkie znalazły drogę do siatki, a „górale” po stronie strat mają już 16 bramek! Ponad trzy na spotkanie! Wstyd.

Jak na tym etapie rozgrywek szło w ostatnim czasie innym beniaminkom? Wnioski dla bielszczan nie są niestety optymistyczne… Sandecja trzy lata temu miała po pięciu kolejkach pięć punktów na koncie i była w środku tabeli. Bilans bramkowy 3:4. Zagłębie Sosnowiec dwa lata temu? Też nie aż tak źle – 13. lokata, 3 punkty, a bramki 6:10. No i jeszcze ŁKS przed rokiem – cztery punkty, bramki 3:8. Wszystkie wymienione ekipy zajęły potem ostatnie, 16. miejsca w ekstraklasowej tabeli i z hukiem wyleciały z ligi. Bielszczanie i trener Krzysztof Brede szybko muszą się pozbierać, jeżeli nie chcą podążyć tą ścieżką…


Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus