Na kłopoty Marchwiński

Poznaniacy długo walczyli z Widzewem o komplet punktów.


Budzik zadzwonił w 70 minucie meczu. Pierwszy zerwał się ze snu Bartłomiej Pawłowski, aktywny w pierwszej połowie, w drugiej aż do tej pory wręcz niewidoczny na boisku. Po charakterystycznym dla siebie rajdzie lewą stroną rozegrał piłkę z Patrykiem Stępińskim, który odwzajemnił się dokładnym podaniem prosto na nogę napastnika Widzewa. Takie wiadro zimnej wody otrzeźwiło wyraźnie i pobudziło do podwójnego wysiłku piłkarzy Lecha, bo już w 73 minucie było 1:1, a w 78 – 1:2. Tak główkują poznaniacy! Obie bramki padły po idealnych wręcz podaniach z głębi pola, ponad linią obrony, ale strzelcy też musieli się mocno wysilić, by zmienić tor lotu piłki i pokonać bramkarza. Filip Marchwiński zwieńczył tym golem swój bardzo dobry występ w tym meczu i potwierdził wysoką formę z meczów pucharowych – niedługo po golu został zmieniony, a ponieważ zszedł z boiska po przeciwnej stronie niż ławka rezerwowych, widzewska publiczność musiała znieść jego triumfalną rundę honorową, co przyszło jej z dużym trudem, jeśli chodzi o powściągliwość w okrzykach. Był jeszcze trzeci gol, ale ponieważ Afonso Sousa strzelił go z pozycji spalonej, to choć akcja była ładna, to nie ma o czym mówić, bo i tak wpływu na wynik już nie miała.

Zauważyć warto, że trener Lecha John van den Brom brawurowo dokonuje rotacji w składzie swojego zespołu na kolejne mecze. Tylko dwóch piłkarzy, bramkarz Filip Bednarek i Radosław Murawski, znalazło się w wyjściowej jedenastce w trzech kolejnych meczach – ligowym z Piastem, pucharowym w Sztokholmie i tym ostatnim z Widzewem. Trzeba umiejętnie gospodarować klubową kadrą, bo przecież Lech rozegrał już osiemnaście meczów w Lidze Konferencji Europy, czyli… osiemnaście więcej niż większość pozostałych drużyn ekstraklasy. A czekają przecież następne – z Fiorentiną i z Pogonią, który decydował będzie o udziale w rozgrywkach pucharowych w następnym sezonie. Michał Skóraś (dodatkowo obciążony potencjalnymi występami w reprezentacji), zwolnienie z meczu z Widzewem załatwił sobie tydzień temu czwartą żółtą kartką, ale zrezygnowanie z Mikaela Ishaka to duże ryzyko, które się jednak opłaciło.

W Łodzi Lech zagrał pucharową obroną z czwartkowego meczu w Sztokholmie, która także w Łodzi spisała się bez zarzutu. To były rzadko oglądane obrazki: Pawłowski i Sanchez bezradnie odbijający się od ściany na polu karnym i przed nim. Jordi Sanchez nie oddał ani jednego strzału, Pawłowski znikał z pola widzenia na dłuższe chwile. Czy trzeba lepszego argumentu na przewagę poznańskiej obrony nad widzewskim atakiem niż jeden zaledwie celny strzał w całym meczu, zero rzutów rożnych (nie pamiętam takiego meczu „bez kantów”), czy ani jednej trudniejszej interwencji bramkarza Bednarka, bo jego kontakty z piłką ograniczały się do wyłapywania dośrodkowań na pole karne i podań z głębi pola.

Widzew jak zwykle nadrabiał różnicę w umiejętnościach ambicją, co oczywiście jest godne pochwały i nawet się podobało (jak na przykład straceńcze rajdy Dominika Kuna między wyższymi od niego o głowę rywalami), ale powodzenia przenieść nie mogło. Dobre wrażenie zostawił też Juljan Shehu.

Lech kontrolował grę i wydawało się chwilami, że mógłby przyspieszyć, gdyby była taka potrzeba. Nie było, bo i w doliczonym czasie Widzew nawet nie zbliżył się do poznańskiej bramki. Dwa celne strzały wystarczyły Lechowi na zdobycie dwóch bramek, więc po co się niepotrzebnie męczyć?

Zamiast wyznaczonego wcześniej Szymona Marciniaka sędziował spotkanie Damian Kos. Sędziowie, tak jak zawodnicy, też doznają kontuzji, a taka była przyczyna nagłej zmiany arbitra.


Widzew – Lech 1:2 (0:0)

1:0 – Pawłowski, 71 min. (asysta Stępiński), 1:1 – Marchwiński, 73 min. (głową, asysta Kwekweskiri), 1:2 – Velde, 78 min. (głową, asysta Pereira).

WIDZEW: Ravas – Zieliński (89. Ciganiks), Stępiński (89. Kreuzriegler), Szota, Żyro, Kun – Terpiłowski (78. Hansen), Hanousek, Shehu (78. Letniowski), Pawłowski (89. Sypek) – Sanchez. Trener Janusz NIEDŹWIEDŹ. Rezerwowi: Wrąbel, Czorbadżijski, Zawadzki, Zjawiński.

LECH: Bednarek – Pereira, Salamon, Milić, Rebocho – Ba Loua (59. Sousa), Murawski (59. Kwekweskiri), Karlstroem, Marchwiński (76. Czerwiński), Velde – Szymczak (67. Sobiech). Trener John VAN DER BROM. Rezerwowi: Holec, Douglas, Ishak, Dagerstal, Szatka.

Sędziował Damian Kos (Gdańsk). Widzów 17489. Żółte kartki: Hanousek (18, faul), Ciganiks (90, faul) – Karlstroem (67, faul), Szymczak (63, faul).

Piłkarz meczu Filip MARCHWIŃSKI


Fot. Adam Starszyński/PressFocus