Na kolejkę zaprasza Bartosz Bosacki: Wszystko zaczyna się od głowy

Rozmowa z wieloletnim obrońcą Lecha Poznań, 20-krotnym reprezentantem Polski.


Kilka miesięcy temu sytuacja w Lechu była zgoła inna niż teraz. Wicemistrzostwo, europejskie puchary, ponad 20 mln euro zarobku. Potem coś poszło w nieodpowiednim kierunku i pytanie brzmi – co?

Bartosz BOSACKI: – To chyba pytanie nie do mnie, tylko do ludzi w klubie, bo ja mogę oceniać jedynie jako ktoś stojący z zewnątrz. Nawet nie bardzo mi wypada, bo kibice mogą oceniać, ja też jestem kibicem, ale takim, który biegał po boisku i wiem, jak to wygląda od środka. Na pewno jednak nie poszło to tak, jak miało iść.

A jakie miał pan oczekiwania?

Bartosz BOSACKI: – Chyba nie miałem jakichś specjalnych oczekiwań. Powiem szczerze, że mi się podobał pomysł na granie trenera Dariusza Żurawia, szczególnie jak to wyglądało na początku. Zawsze byłem tym, który pozytywnie wypowiadał się o szkoleniowcu i jego pracy, ale oczywiście trenera bronią wyniki. Z tym że nie zawsze to jest zależne od niego, bo eliminacje do Ligi Europy były dobre, czy nawet bardzo dobre, a w lidze nie wyglądało to tak jak na początku zeszłego roku. W tym zespole jest potencjał, ale nie został on wykorzystany, coś się zacięło i chyba najbardziej zacięło się w głowach.

To znaczy?

Bartosz BOSACKI: – Na boisku brakowało właśnie tego „mentalu” i to było widać, co zresztą zostało ostatnio powiedziane. Szkoda, że dopiero teraz i że w klubie nikt nie miał odwagi, żeby rozmawiać o tym w środku. Trenera Żurawia nie ma w Lechu i nagle niektórym się języki rozwiązały, że tego nie było, tamtego nie było, to można było zrobić inaczej. A wydaje mi się, że w takiej organizacji należy przede wszystkim rozmawiać i słuchać. Tego mi właśnie zabrakło, nie tylko od trenera Żurawia, ale też od wszystkich ludzi odpowiedzialnych za szkolenie czy za drużynę. Nie wszystko spada na trenera, bo jeśli szkoleniowiec – obojętnie jaki – nie dostanie wsparcia z góry, to niestety będzie się to kończyło tak, jak się skończyło dla Macieja Skorży kilka lat temu i dla Ivana Djurdjevicia, i dla Adama Nawałki, chociaż on to była trochę inna bajka. Ci, którzy ciągnęli zespół w eliminacjach, czyli wychowankowie i gracze wzięci z akademii, sprawdzili się, ale teraz brakuje mi kontynuacji we wprowadzaniu młodych piłkarzy.

Lech znajduje się w środku tabeli i może przesunąć się w każdym kierunku. W ostatnich czterech meczach zagra z Podbeskidziem Bielsko-Biała, Stalą Mielec, Wisłą Kraków i Górnikiem Zabrze. Biorąc pod uwagę obecne okoliczności, ile punktów może zdobyć w tych spotkaniach?

Bartosz BOSACKI: – Nie mam zielonego pojęcia. Obecnie panuje trochę taka euforia. Najpierw Lech nie wygrał 5 spotkań, zastanawiano się, jak to będzie wyglądało od dołu tabeli, sezon był stracony, a teraz wygrał 1 mecz i nagle wszyscy mówią, że jest szansa na puchary! Życzę im oczywiście, żeby tak było i żeby Lech zwyciężył we wszystkich tych spotkaniach, ale wiem, że to może być bardzo trudne, bo sport jest nieprzewidywalny.

Aczkolwiek rywale są z wyraźnego dołu tabeli.

Bartosz BOSACKI: – No tak, ale z doświadczenia wiem, że w końcówce sezonu z drużynami, które mają nóż na gardle, gra się bardzo trudno, bo one walczą o życie. Nie upatrywałbym tutaj jakiejś szansy, a bardziej skoncentrowałbym się na tym, czy Lech jest w stanie utrzymać tę lepszą dyspozycję z ostatniego meczu.


Czytaj jeszcze: Koncert Lecha po przerwie

Jest pan z Poznania. Jak reaguje pan, gdy patrzy w tabelę i widzi, że poznańską drużyną numer jeden jest w tej chwili Warta?

Bartosz BOSACKI: – To pokazuje, że jeżeli w klubie wszystko jest w miarę poukładane – bo zawsze można coś poprawić – to da się w naszej ekstraklasie jakoś to poskładać i osiągnąć takie wyniki, jakie osiąga Warta. Jest spokój, radość z grania, fajna współpraca trenera z chłopakami. Tylko przyklasnąć tym, którzy zarządzają klubem. Trzeba mieć jednak świadomość tego, że choć obecnie Warta wygląda na drużynę lepszą, to Lech ma jednak większy potencjał. Ja natomiast życzę im, aby kolejny sezon mieli co najmniej tak udany, jak ten obecny, bo jest tam kilku fajnych chłopaków, którzy stworzyli dobry zespół.

Co ma Warta, czego Lech mógłby jej pozazdrościć?

Bartosz BOSACKI: – Myślę, że atmosferę i trochę przygotowania mentalnego. Bez presji i wielkiego ciśnienia głowy w Warcie funkcjonują lepiej niż w Lechu, a ja zawsze powtarzam, że zawsze wszystko zaczyna się od głowy.


Na zdjęciu: Bartosz Bosacki podkreśla, że Lech musi skoncentrować się na utrzymaniu formy z ostatniego meczu.
Fot. twitter.com/LechPoznan/Adam Jastrzębowski