Na kolejkę zaprasza Bogdan Kalus. Ładnie opakowany cukierek

Co słychać u zdeklarowanego kibica i byłego spiker chorzowskiego Ruchu? Ligę pan ogląda, bywa na meczach, czy też aktorstwo zdominowało pana życie do tego stopnia, że piłka nożna zeszła na dalszy plan?
Bogdan KALUS: – Po raz pierwszy w życiu wiem, co będę robił do końca roku. Tylko od minionej niedzieli do 30 marca zagram 37 przedstawień w całej Polsce. Wczoraj Bogatynia, dziś Kalisz, w piątek wolne, w niedzielę od nowa. Pojawię się w sześciu tytułach, trzech sztukach w teatrze Capitol w Warszawie i trzech komercyjnych sztukach. Na brak zajęć więc nie narzekam.

Nieźle, ale wrócę do pierwszego pytania – możemy zapraszać kibiców na ekstraklasę?
Bogdan KALUS: – Ze względu na obowiązki zawodowe rzadko pojawiam się teraz na stadionach, choć 6 lutego na żywo oglądałem El Classico. Za to w telewizji i owszem, śledzę ekstraklasę, choć naturalnie to inny rozmiar kapelusza, niż prezentuje europejska czołówka. Z drugiej strony nie narzekajmy za bardzo, bo polska liga jest naprawdę bardzo ładnie opakowanym cukierkiem. Pod tym względem nie mamy się czego wstydzić, a zdradzę, że nie tylko oglądam, ale czasami bawię się też w proroka.

Z jakim skutkiem?
Bogdan KALUS:  – Niezłym! Mam świadków, że trafnie wytypowałem, nie tyle wyniki, ile zwycięstwo Cracovii na Łazienkowskiej i to, że Piast „puknie” Lecha Poznań. Dobrze życzę moim kolegom Michałowi Probierzowi i Waldkowi Fornalikowi, trzymam za nich kciuki, a że ich zespołom dobrze się wiedzie w tym sezonie, tym bardziej się cieszę.

Cracovia kontynuuje świetną serię siedmiu zwycięstw z rzędu. Dzięki temu prawie dogoniła czołówkę, za moment może wskoczyć nawet na podium, więc będzie faworytem starcia w Płocku?
Bogdan KALUS: – Trudny mecz czeka „Pasy”, bo wiadomo w jakiej sytuacji jest Wisła. Poza tym wiadomo, każda passa kiedyś się skończy. Ale patrząc na umiejętności obu zespołów, to Cracovię stawiam dużo wyżej, natomiast Wisła Płock jest dla mnie, obok, niestety, Zagłębie Sosnowiec, które ma już za duże straty, głównym kandydatem do spadku.

Jeśli jednak teraz Zagłębie wygra z Koroną, to powrócą w Sosnowcu nadzieje na utrzymanie…
Bogdan KALUS: – Do tych moich kandydatur do spadku dorzucę jeszcze Miedź, natomiast Zagłębie powinno wygrywać z zespołami będącymi obok w tabeli, tymczasem przegrało bardzo ważny mecz Górnikiem w Zabrzu. Prawda o Zagłębiu jest i taka, że drużyna z Sosnowca sportowo przeskoczyła organizację klubu ze starym stadionem na czele. Jeszcze gorszym niż ten w Chorzowie, dlatego Zagłębie przypomina mi Ruch za czasów Waldemara Fornalika, czyli ponad stan.

Pana degradacyjne wieszczenie na pewno w Zabrzu wezmą za dobrą monetę!
Bogdan KALUS: – Już powiedziałem, kogo widzę w podróży do pierwszej ligi. A Górnika miejsce jest w ekstraklasie. To po prostu wielki klub z tradycjami, kibicami i ładnym stadionem, szkoda by było, gdyby podzielił los Ruchu, Polonii Warszawa, Widzewa.

Mieszka pan teraz na stałe w stolicy, więc postawiłby pan na obronę przez Legię mistrzowskiej Korony, czy raczej skłaniałby się pan do obstawienia liderującej ze sporą przewagą Lechii Gdańsk?
Bogdan KALUS: – Siedem punktów to bardzo dużo, z drugiej strony jeszcze wiele grania, 14 meczów, w których nie takie straty można odrobić. Tylko, że widząc ostatni mecz Legii z Lechem w Poznaniu, a Lechii na inaugurację wiosny z Pogonią stawiam na gdańszczan. Mało tego, zalecałbym trenerowi Legii, by stuknął się od czasu do czasu w czoło, zanim coś powie, bo po tym co prezentują teraz legioniści widać, że Legia jest słabo przygotowana do rozgrywek.

Za to finansowo wciąż nie ma równych w kraju…
Bogdan KALUS: – Abstrahując od nakładów finansowych, to i tak Legia powinna zdecydowanie górować nad innymi. Ale skoro ktoś wyciągnął Portugalczyka, nie powiem, że trenera, z kapelusza, który zajął się sprowadzaniem na Łazienkowską swoich rodaków, to prochu się nie wymyśli. Dziwię się, że na Łazienkowskiej dano Sa Pinto absolutną władzę. To zły człowiek, bo choćby nie wiem co, to trzeba z szacunku podać rękę trenerowi przeciwników. Ludzie z klasą to wiedzą doskonale, podają ręce kolegom po fachu, a nie odwracają się z wyższością. Więc tak sobie myślę, że gdyby Sa Pinto pracował nie w Legii, nie w Warszawie, to za te jego dokonania dziennikarze nie zostawiliby na nim suchej nitki. No ale przecież mówimy o Legii…

 

Na zdjęciu: Postawa Cracovii i znakomita passa „Pasów” imponuje naszemu ekspertowi.