Na kolejkę zaprasza Iwo Mandrysz: Zacięta rywalizacja z „portowcami”

Rozmowa z byłym spikerem Rakowa Częstochowa i znawcą historii klubu.


Według danych, jakie udało mi się znaleźć, historia starć Rakowa z Pogonią sięga 1965 roku, choć jak znam życie zaskoczy mnie pan i znajdzie wcześniejszy mecz tych zespołów…

Iwo MANDRYSZ: – Nie. Wtedy spotkaliśmy się po raz pierwszy. Raków awansował w 1962 roku na drugi poziom rozgrywkowy. Pogoń grała wówczas w pierwszej lidze, a więc najwyższym poziomie. W 1965 roku szczecinianie spadli. W ten właśnie sposób trafiła na Raków. Drużyny były na dwóch biegunach. Pogoń wówczas walczyła o awans, co jej się ostatecznie udało. Raków z kolei po czteroletniej przygodzie pożegnał się z drugą ligą. Co ciekawe częstochowianie grali ze szczecinianami ostatni mecz u siebie, podobnie jak w 1998 roku, gdy spadali z pierwszej ligi.

Czyli wspomnienia Rakowa z meczów z Pogonią raczej nie są miłe…
Iwo MANDRYSZ: – Niekoniecznie. Pierwsze zwycięstwo w ekstraklasie Raków odniósł przeciwko Pogoni. Miało to miejsce w 1994 roku, w piątej dopiero kolejce. Częstochowianie wygrali przy Limanowskiego 3:0.

To był mecz, który w historii ich rywalizacji najmocniej zapadł panu w pamięć, czy był jeszcze inny?
Iwo MANDRYSZ: – To było historyczne wydarzenie, ponieważ kibice czekali na pierwsze zwycięstwo. Klamra była taka, że w 1998 roku była porażka na własnym boisku. Raków później przegrał jeszcze ze Stomilem, ale to był już mecz wyjazdowy. Jak wspominał w jednym z wywiadów Michał Świerczewski, to właśnie wtedy mu zaświtała w głowie myśl, by kiedyś doprowadzić Raków na szczyty krajowej piłki. Wtedy był jeszcze młodym studentem i obserwował z trybun tamten mecz.

Dla pana to chyba ważna rywalizacja pod względem rodzinnym, prawda? Pana kuzyn Piotr grał dla obu zespołów.
Iwo MANDRYSZ: – Piotr jest wychowankiem ROW-u Rybnik. Później, po dość ciężkiej kontuzji przebijał się na wyższe poziomy rozgrywkowe i trafił do Pogoni. Później krótko był w Austrii i przeniósł się do Rakowa, aczkolwiek grał w nim tylko przez pół sezonu. Mimo to wystąpił w meczu przeciwko Pogoni, zresztą został bardzo miło przyjęty przez tamtejszych kibiców. Raków przegrał tamten mecz, jednak miał swój udział przy bramce honorowej. Padła po jego uderzeniu, jednak nie on był autorem trafienia. Bramkarz Pogoni Radosław Majdan odbił tę piłkę przed siebie i dobił ją Piotr Bański.

Raków poradzi sobie teraz z „portowcami”?
Iwo MANDRYSZ: – Pogoń to na pewno wymagający przeciwnik. Niesiona falą po zwycięstwie nad Legią… To dwie drużyny, które sąsiadują ze sobą w tabeli, w poprzednim sezonie zajęli sąsiednie miejsca, więc można oczekiwać, że pojedynek będzie zacięty, a kto wygra – sprawa otwarta. Raków wygrywał trzy razy w Szczecinie w ostatnim czasie, ale nie było to zaskoczenie. Jednak w czterech ostatnich meczach, gdy był gospodarzem nie zdobył bramki – dwa razy w Częstochowie w 1998 i 2008, a później dwa razy w Bełchatowie.

Przy Limanowskiego w niedzielę szykuje się komplet publiczności. To budujące, że zainteresowanie piłką w Częstochowie rośnie, prawda?
Iwo MANDRYSZ: – Myślę, że to następstwo tego, jak klub funkcjonuje i jak grają piłkarze. Oczywiście nie zawsze wygrywają, można mieć pretensje, że nie udało im się tego dokonać w ostatnim spotkaniu z Łęczną. To jest jednak piłka i w niej teoretycznie słabsze drużyny dorównują tym lepszym. Górnik może nie wzniósł się na wyżyny, ale zagrał maksymalnie skoncentrowany, postawił się i wywalczył punkt.

A propos tego spotkania – trzeba je traktować jako ostrzeżenie?
Iwo MANDRYSZ: – Lech zremisował ze Stalą Mielec na wyjeździe, Raków zremisował z Łęczną. Każda drużyna ma pewien margines na popełnianie błędów. Strata punktów przez oba zespoły może okazać się kluczowa, jeżeli chodzi o podział miejsc na podium. Miejmy nadzieję, że ten remis w Łęcznej zadziała na zawodników, by kibicom pokazać z jednej strony dobrą piłkę, a z drugiej by gra przyniosła im zwycięstwo.

Iwo Mandrysz
Iwo Mandrysz Fot. rakow.com

Raków stać na powtórzenie wyniku z poprzedniego sezonu lub powalczyć o coś więcej?
Iwo MANDRYSZ: – Na pewno tak. Teoretycznie najgroźniejszy przeciwnik, a więc Legia wypadł z gry. Jej straty w kontekście całej czołówki są nie do odrobienia. Być może Legia się przełamie, zacznie odrabiać straty i być może przegoni kogoś z czołówki, ale raczej nie wszystkich. Gdyby Legii się udało obronić mistrzostwo, to byłby nie lada wyczyn.

Jeżeli mówimy o Legii – w ostatnich tygodniach bardzo dużo mówi się o potencjalnym zatrudnieniu w niej Marka Papszuna, inni wspominają, że pasowałby do kadry narodowej. To realny scenariusz?
Iwo MANDRYSZ: – Realny pewnie jest, natomiast trudno oceniać jak to widzi sam Papszun. Jest warszawiakiem, do Legii ma bliżej niż do Częstochowy. W Rakowie ma takie warunki pracy, jakie sobie wymarzy. Natomiast w Legii jej właściciel jest bardziej niecierpliwy niż właściciel Rakowa. Dodatkowo ma większą swobodę działania niż potencjalnie w Warszawie.


Na zdjęciu: Raków od czterech spotkań jako gospodarz nie strzelił bramki Pogoni. Niedzielny mecz to zmieni?
Fot. Rafał Rusek/Pressfocus.pl