Na kolejkę zaprasza Jacek Bąk: Zawsze gra się po to, żeby wygrywać

Rozmowa z 96-krotnym reprezentantem Polski.


Znamy spadkowiczów, znamy mistrza, znamy trzech pucharowiczów – właściwie wszystko już wiemy. Czy możemy mówić o najnudniejszym sezonie ekstraklasy ostatnich lat?

Jacek BĄK: – Niekoniecznie, bo to był sezon inny niż wszystkie; był dziwny. Wiadomo, pandemia, koronawirus, wszystko było trochę zastopowane, potem zaczynaliśmy od nowa. Piłka bez publiczności to nie jest piłka na pełnych obrotach, ale najważniejsze jest zdrowie. Fajnie, że dokańczamy tę ligę, ale różni się ona od tego, co było w ostatnich latach.

I paradoksalnie wydaje się, że mecze po tej przerwie stoją – jak na ekstraklasę – na całkiem przyzwoitym poziomie. Nieźle się je ogląda.

Jacek BĄK: – Nie są złe. Zawodnik nie zapomina, jak się gra. Była przerwa, ale piłkarze trenowali, choć może w trochę innych warunkach, bo nie mogliśmy wychodzić z domów. Ja też biegałem gdzieś ukradkiem… Każdy się przygotowywał, jak tylko mógł. To są zawodowcy i to jest ich praca. Myślałem, że to będzie gorzej wyglądało, ale summa summarum wygląda naprawdę nieźle.

Skoro w ostatniej kolejce nie ma o co grać, to czy… w ogóle można o coś grać?

Jacek BĄK: – O miejsce, są różnego rodzaju premie dla zawodników. Piłkarz gra zawsze po to, żeby wygrywać i zająć jak najlepsze miejsce. Co ma powiedzieć Liverpool, który od iluś kolejek jest na pierwszym miejscu? (śmiech). Zawodnicy zawsze mają o co grać, choć wiadomo, że inaczej układa się to w podświadomości. Gdy ja grałem, zawsze chciałem być najlepszy – czy to w meczu o punkty, sparingu czy na treningu. Kto tak będzie do tego podchodził, będzie grał dobrą piłkę, bo każdy mecz jest bardzo ważny, a najbliższy jest najważniejszy.


Przeczytaj jeszcze: Długo na to czekał


W swojej karierze na pewno zagrał pan wiele spotkań „o nic”. Czy w takich sytuacjach atmosfera w szatni ulega jakiemuś wyraźnemu rozluźnieniu?

Jacek BĄK: – Powiem tak – zawsze podchodziłem do mojego zawodu na poważnie. Zawsze chciałem pokazać się z jak najlepszej strony, a jak ktoś się – za przeproszeniem – opier***ał, to dostał lekko w ucho i wracał na swój tor lub schodził w boiska. W piłkę gra się po to, żeby wygrać. Na treningu gra się po to, żeby pokazać, że jest się lepszym od kolegi. Nigdy w swojej karierze nie miałem takiego podejścia, że dzisiaj jest jakiś mniej istotny mecz. Jeśli ktoś tak do tego podchodzi, to daleko nie zajedzie.

W obecnym sezonie mamy bardzo wyraźnego mistrza, co w ostatnich latach wcale nie było takie oczywiste. Woli pan, aby w lidze była jedna silna drużyna przerastająca resztę, czy żeby była to „łupanka” do ostatniej kolejki między zespołami, które niczym specjalnym się nie wyróżniają?

Jacek BĄK: – Lepiej, gdy jest „łupanka” i jest kilka zespołów, które mogą namieszać. Wiadomo, że Legia jest wizytówką naszej ligi, zawsze kręci się w czołówce i gra w pucharach. Chciałbym, żeby było więcej zespołów, które jej zaszkodzą, bo to podniesie atrakcyjność ligi i co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Gdy mistrz jest znany na 10 kolejek przed końcem, to jest przepaść, tak jak jest w Paryżu, Monachium czy Liverpoolu. Lubię, gdy cały czas sytuacja jest na krawędzi noża, cały czas coś się może stać, bo fajnie się to ogląda.

W ekstraklasie, poza Legią, w top 3 mamy Lecha Poznań i Piasta Gliwice. Czy myśli pan, że z przebiegu całego sezonu właśnie te drużyny najbardziej zapracowały sobie na te miejsca?

Jacek BĄK: – Lech miał trochę perypetii, ale ma też świetny młody zespół, który naprawdę dobrze gra. Jeśli udałoby im się utrzymać tych zawodników, to wkrótce mogą mieć bardzo mocną drużynę, ale wiadomo, że polskie kluby żyją z transferów. Piast natomiast robi mi miłą niespodzianką tym, że cały czas zahacza o górę tabeli. To fajna drużyna, gdzie trener Waldemar Fornalik dobrze to wszystko poukładał. Lech, wiadomo, ma akademię, dużo talentów tam przychodzi i odchodzi i to jest fajne, że dają szanse młodym, a nie ściągają szrotu z zagranicy. Bardzo dobry zawodnik zagraniczny do polskiej ligi nie przyjdzie, bo wybierze inne, bardziej atrakcyjne ligi. Oczywiście jestem za tym, żeby przychodził obcokrajowiec, ale żeby był wyraźnie lepszy i żeby kibice chodzili na mecze dla niego, bo robi różnicę. A nie, że taki piłkarz pałęta się po boisku, nicnie wnosi i jeszcze gestykuluje. Szkoda na to pieniędzy!


Na zdjęciu: Kamil Jóźwiak (z lewej) jest jednym z młodych talentów, o których wspomniał Jacek Bąk.

Fot. Krzysztof Porębski/Pressfocus