Na kolejkę zaprasza Jan Benigier: Jestem kibicem śląskiej piłki

Rozmowa ze srebrnym medalistą igrzysk w Montrealu, trzykrotnym MP w barwach Ruchu Chorzów.


Ogląda pan ekstraklasowe mecze?

Jan BENIGIER: – Trudno je oglądać, ale oglądam.

A co bym pan zmienił w lidze?

Jan BENIGIER: – (śmiech). Oglądam wszystkie mecze na bieżąco, tak jak lecą. I nic chcę się tutaj wymądrzać, żeby porównywać wszystko do innych lig i mówić to co inni mówią. Odpowiem tak, ja nawet nie wiem czy to dalej jest polska liga, bo proszę spojrzeć na składy i porównać ilu w danych zespołach gra naszych zawodników, a ilu przyjezdnych? Tam gdzie się lepiej gra, to od razu ściąga się ich do Polski. Nie wiem, może teraz przyjdzie czas na Mołdawię? Mówię trochę pośmiewnie, bo tego się nie da normalnie ocenić, nasza liga nie jest wielką ligą, a co gorsze do jej poziomu dostroili się jeszcze ci co komentują.

W rankingu UEFA, która klasyfikuje ligi jesteśmy na pozycji numer 28.

Jan BENIGIER: – Na 28 miejscu? To i tak chyba trochę awansowaliśmy, prawda? Ja nawet jestem pesymistą, co do tych naszych szans na awans do finałów mistrzostw. Jeżeli ktoś z ekspertów mówi o barażach i o tym, że tam będziemy grali, to ja się pytam skąd oni mają takie wiadomości. Przecież nie wiadomo czy zajmiemy drugie miejsce w grupie, bo może nas wyprzedzić Albania.

Wróćmy jednak na krajowe podwórko, gdzie w lidze mocno – ku zaskoczeniu wszystkich – dołuje mistrz Polski Legia, zaangażowana w walkę na europejskich boiskach. Myśli pan, że klub z Warszawy tym razem tytułu nie zdobędzie?

Jan BENIGIER: – Będą mieli problem. Proszę zobaczyć kto tam wchodzi na boisko i kto decyduje o jakości ich gry. Jak patrzę na Legię, to chyba lepiej, żeby skupili się na jednym celu. Jak jest ich za dużo, to może z tego nic nie wyjść.

Ambicje zdetronizowania mistrza Polski ma kilka klubów.

Jan BENIGIER: – W Lechu było ostatnio trochę gorzej, ale wszystko się odbudowało. Tak jak w Legii decydują pieniądze. Kto ma lepszy budżet, to ściągnie z dwóch, trzech zawodników zagranicznych i próbuje grać lepszą piłkę, tak to wygląda. Jednym takim klubem, który z wszystkiego się wyłamał, to jest Raków Częstochowa.

Dlaczego?

Jan BENIGIER: – Proszę zwrócić uwagę, że oni przejmują i sprowadzają do siebie tych zawodników, którym w innych naszych klubach kończą się kontrakty. Przejmują tych gracz, mają ich więcej i jakoś to tam funkcjonuje, bo przecież trzeba powiedzieć, że zawodnik nie jest maszyną i nie będzie grał co kilka dni na wysokim czy bardzo wysokim poziomie, dlatego ta odpowiednio mocna kadra jest bardzo przydatna. Jak tak czasami słucham, że mówią, że pięciu zawodników jest kontuzjowanych, to się zastanawiam dlaczego tak jest? Czy są źle przygotowani? Nie, po prostu zdrowie siada. Jakby dało się grać jedną jedenastka, to byłoby dobrze, no ale wiemy, ze tak się nie da.

Słabo na razie w rozgrywkach dwa górnośląskie kluby Piast i Górnik, które na swoim koncie mają póki co ledwie po 10 punktów. Nie ma pan obaw, jak to będzie w dalszej części rozgrywek?

Jan BENIGIER: – Jakbym był złośliwy, to bym powiedział, że jaki jest nasz śląski związek, to taka jest nasza piłka. Tak powinienem to skomentować. My tutaj na Śląski, oprócz tego że w zeszłym roku mieliśmy stulecie, to można powiedzieć, że to tak tylko na papierku ładnie wygląda, że mamy sto lat. Co do Górnika, to się podniosą. Z tym Podolskim w składzie będzie ciekawie, bo dzięki temu na trybunach będzie więcej kibiców, będzie większy prestiż i dzięki temu pójdą do góry. Co do Piasta, to szkoda że zawsze zaczynają w taki sposób, a potem gonią. Ja jestem kibicem śląskiej piki. Jak tak oglądam Górnika i jak widzę, ilu kibiców jest tam na trybunach, to robi mi się trochę lepiej. Zawodnik który wychodzi na boisko, a nie ma publiczności, to jego poczucie i chęć gry spada o pięćdziesiąt procent.


Jan Benigier
Fot. Rafał Rusek/Pressfocus.pl

Jeszcze pytanie o pana Ruch. Często gości pan na Cichej prawda?

Jan BENIGIER: – Był taki czas, że jak chodziłem na mecze Ruchu, to byłem tam tylko na pierwszej połowie, bo drugiej już nie szło oglądać. No bo kto przychodzi grać do III ligi za takie pieniądze? Zawodowa liga wymaga pieniędzy. Teraz na Ruchu naprawdę się zmieniło, ale nie dlatego że odszedł trener czy jakiś tam zawodnik, ale że zmieniła się ekipa która tym wszystkim zarządza. Nie tylko chcą, żeby odbić się od dna, ale żeby zaistnieć i od razu inaczej się to ogląda. I jeszcze na koniec powiem, że jakość piłki w danym klubie mierzy się ilością kibiców na stadionie. Pamiętam czas na Ruchu, kiedy przy Cichej było po 12 tys. na trybunach, ale pamiętam też swój okres, kiedy grał u trenera Viczana i na meczach było i po 30 tys. fanów. O czymś to świadczy. Jak przychodziło po 3 tys., to co można było powiedzieć, grajcie lepiej. Teraz jest inaczej. Kibice przychodzą i jest lepiej. Brakuje może jednej nowoczesnej trybuny, ale tylko patrzeć, jak Ruch wróci na swoje miejsce. To jednak jeszcze trochę potrwa.


Na zdjęciu: Lukas Podolski ma ciągnąć grę górniczej jedenastki.
Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus.pl