Na kolejkę zaprasza Jan Urban: Będzie feta w Warszawie

Rozmowa z zawodnikiem, który trzy razy zdobył mistrzostwo Polski z Górnikiem, a jako trener doprowadził do tytułu Legię Warszawa.


Czekał pan na wynik meczu otwierającego 28 kolejkę, żeby pogratulować Legii mistrzowskiego tytułu?

Jan URBAN: – Z matematycznego punktu widzenia tak należałoby zrobić, ale z piłkarskiej perspektywy już dużo wcześniej było widać, że korona pozostanie w stolicy. Potknięcie Rakowa w Białymstoku, bo tak można nazwać bezbramkowy remis znakomicie spisujących się w tym sezonie częstochowian z Jagiellonią, nie było więc jakoś specjalnie konieczne, żeby wysyłać gratulacje do Warszawy.

Mam z tego powodu satysfakcję, bo gdy w 2013 roku doprowadziłem Legię do pierwszego po siedmiu latach przerwy mistrzowskiego tytułu, a jednocześnie świętowaliśmy pierwszy po osiemnastu latach dublet, to warszawska drużyna rozpoczęła „nową erę”. Od tego czasu co roku uchodzi za faworyta, a gdy dwa razy zakończyła sezon na drugim miejscu to mówiło się o sensacji.

urban
Fot. twitter

W tym sezonie do niej nie doszło i zespół Czesława Michniewicza, imponujący regularnością, sięgnął pewnie po piętnaste mistrzostwo i w historii polskiej piłki „wojskowi” są teraz najbardziej utytułowanym klubem.

Czy to znaczy, że w sobotę na meczu z Wisłą Kraków należy się spodziewać strzeleckich fajerwerków?

Jan URBAN: – Patrząc na polską ekstraklasę z hiszpańskiej perspektywy mogę powiedzieć, że spodziewam się efektownej gry świeżo upieczonego mistrza. Pewnie gdyby na trybunach byli kibice wyglądałoby to inaczej, ale przecież świadomość, że fani będą przed telewizorami też zobowiązuje do zaprezentowania najwyższego poziomu.

Tym bardziej, że z jednej strony Wisła to także utytułowany klub, ale jednocześnie zespół z końcówki tabeli. 5 punktów przewagi nad strefą spadkową zmusza „Białą gwiazdę” do walki na finiszu o każdy punkt, ale Tomas Pekhart, mający 22 gole na swoim koncie, na pewno będzie chciał poprawić swój dorobek i jest w stanie tego dokonać. Będzie więc feta w Warszawie.

Który mecz nazwałby pan hitem tej kolejki?

Jan URBAN: – Największe znaczenie dla układu w czołówce będzie miało spotkanie w Szczecinie, bo tam walcząca o wicemistrzostwo Pogoń zagra z Wartą Poznań. Beniaminek, którego marzeniem było utrzymanie w ekstraklasie, choć na co dzień boryka się z problemami, to na boisku zrobił coś niesamowitego. Zespół Piotra Tworka jest w grze o europejskie puchary. Żeby utrzymać czwarte miejsce, które w przypadku zwycięstwa Rakowa w finale Pucharu Polski otwiera furtkę do Europy, Warta musi jednak wygrać wyjazdowy mecz, ale uważam, że stać ją na to.

A jakie spotkanie w tej serii jest najbliższe sercu?

Jan URBAN: – Z sentymentem patrzę przede wszystkim na Górnika, bo z tym klubem zdobyłem trzy tytuły mistrza Polski jako zawodnik. 27 kwietnia minęło dokładnie 35 lat od dnia, w którym po zwycięstwie 1:0 z Lechią Gdańsk w Zabrzu pierwszy raz sięgnąłem po złoto. Ponadto zabrzanie zagrają na wyjeździe z Cracovią, którą prowadzi mój były kolega z drużyny Górnika Michał Probierz.

Krakowianie potrzebują punktów i widać w ostatnich meczach, że bardzo o nie walczą, a zabrzanie, będący w bezpiecznej strefie, dołują więc spodziewam się, że punkty zostaną pod Wawelem.

Gdzie spodziewa się pan największych emocji?

Jan URBAN: – W korespondencyjnym starciu o utrzymanie. Podbeskidzie, balansujące nad przepaścią, gra na wyjeździe z Piastem Gliwice, który po słabym początku odbudował się. Drużyna Waldka Fornalika jest w walce o czwarte miejsce i ma nadzieję na europejskie puchary. Natomiast zamykająca stawkę Stal Mielec jedzie do Poznania na spotkanie z największym przegranym tego sezonu, czyli Lechem.

Teoretycznie łatwiejsze zadanie czeka mielczan, bo przy ulicy Bułgarskiej Maciej Skorża, piłkarze i działacze myślą już przede wszystkim o tym, żeby te rozgrywki wreszcie się skończyły, a zaczęły nowe. Motywacja i cechy wolicjonalne będą więc atutem Stali, ale piłkarsko Lech może, a nawet powinien być lepszy więc trudno przewidzieć wyniki tych spotkań. W nich naprawdę wszystko może się wydarzyć.

Czy to znaczy, że na mecze Śląsk Wrocław – Zagłębie Lubin i Wisła Płock – Lechia Gdańsk będzie pan spoglądał „jednym okiem”?

Jan URBAN: – Na pewno nie. Jak przystało na trenera na bezrobociu o okresie pandemii każdy mecz śledzę uważnie, a w dodatku w tych spotkaniach występują drużyny, które mają szansę na czwarte miejsce. Śląsk z Zagłębiem stoczą bezpośrednią walkę o to, żeby być tuż za podium, a przegrywający odpadnie. Uważam, że lubinianie mają więcej argumentów. To samo dotyczy Lechii, które jedzie do Płocka ze świadomością, że nie może sobie pozwolić na potknięcie z przeciwnikiem z dolnych rejonów tabeli.

Wyścig o czwarte miejsce zapowiada się więc bardzo ciekawie do samego końca sezonu, ale żeby było o co grać Raków musi jeszcze w finale Pucharu Polski pokonać Arkę Gdynia. Teoretycznie drużyna Marka Papszuna spełnia wszystkie warunki faworyta i w roku jubileuszu oraz na finiszu najlepszego sezonu w 100-leciu klubu z Częstochowy staje przed szansą wejścia do historii polskiej piłki. Na rozstrzygnięcie trzeba jednak poczekać do ostatniego gwizdka sędziego.


Fot. Adam Starszyński/PressFocus