Marek Koniarek: Mniej wirusa, więcej odwagi!

Rozmowa z byłym królem strzelców ekstraklasy.


Co wzbudziło największe emocje podczas zimowej przerwy rozgrywek ekstraklasy?
Marek KONIEREK:
– Raczej nie będę oryginalny, jeśli powiem, że… zmiana selekcjonera. Wszyscy wiemy dobrze, że zwolnienie Jerzego Brzęczka nie było całkowicie bezzasadne, choć z postawionych celów dotąd się wywiązywał i o tym nie możemy zapominać. Na pewno bardzo zaskoczył moment, w którym się to dokonało. Nic na to akurat teraz nie wskazywało, nie mówiło się o tym i nie pisało. Ale chyba nie na ten temat mieliśmy rozmawiać… Kończąc temat kadry dodam jeszcze tylko, że o ile Paulo Sousa powinien dostać od całego naszego środowiska kredyt zaufania, o tyle nie do końca budzi we mnie entuzjazm zatrudnienie w jego sztabie wyłącznie obcokrajowców. Przy Leo Benhakkerze funkcjonowali Nawałka, Ulatowski, Bobo Kaczmarek. Czas pokaże, czy takie posunięcie nie będzie prezesowi Bońkowi wytykane.

Zmiany w kadrze zabiły zimowo-ekstraklasową nudę?
Marek KONIEREK:
– Nie wiem, czy nudę, ale prawdą jest, że szału zimą nie było. Niektóre kluby – jak Górnik – nie dokonały jeszcze ani jednego transferu, inne ogłaszają konkrety dopiero teraz, kilka dni przed startem rundy. Ale czy czegoś innego mogliśmy się spodziewać? Z ligi spada tylko jedna drużyna, przerwa zimowa była bardzo krótka, a w pandemii każdy zaczął dokładniej liczyć pieniądze. Takiej zimy – rekordowo krótkiej – to dzisiejszym piłkarzom mogę zazdrościć. Śmieję się, że w moich czasach przygotowania do wiosny były niczym osobny sezon. Jeśli widzieliśmy piłki, to zwykle te lekarskie. Po górach się biegało. Najlepiej na niezalesionych terenach – tak, żeby nikt nie schował się za drzewem przed trenerem Kostką (śmiech).

W fotelu lidera przełom roku spędziła Legia. Tak też będzie na koniec sezonu?
Marek KONIEREK:
– Mignęła mi gdzieś wypowiedź trenera Michniewicza, który apelował o wzmocnienia, bo ich długo nie było, a kilku zawodników odeszło. Na pewno nie z pierwszego szeregu – może poza Karbownikiem, pod warunkiem, że w formie – ale ludzie z szerokiej kadry też przecież wpływają na jakość drużyny. Przewaga Legii nad Rakowem jest najmniejsza z możliwych, a ostatni mecz w tamtym roku, ze Stalą Mielec, pokazał, że może przegrać z każdym. Niczego nie ujmując oczywiście chłopakom z Mielca. Złotego medalu na szyi nikomu bym zatem nie wieszał. Bardzo jestem ciekaw postawy Rakowa. Jeszcze nie tak dawno w Rozwoju graliśmy z nim jak równy z równym, a teraz będzie walczył o majstra. Wszystko tam jest robione z głową, to kolejne okienko, w którym zespół został wzmocniony, coś wreszcie rusza się w temacie stadionu, choć pewnie jeszcze nie takiego, o jakim marzą kibice. Częstochowianie nie są już beniaminkiem, nie są żadnym kopciuszkiem, nie są czarnym koniem. Są jednym z faworytów. Zobaczymy, jak się w tej roli sprawdzą.

Na jakie mecze w pierwszej kolejce 2021 roku najchętniej włączy pan telewizor?
Marek KONIEREK:
– Fajnie zapowiada się przyjazd Lecha na Górnik, który zaczął sezon świetnie, potem trochę wyhamował, ale nie przekreślałbym jego szans na podium. Liczę na otwartą i odważną grę, sporo bramek, trochę młodzieży na boisku. Życzmy sobie na wiosnę mniej… wirusa, a więcej ryzyka. To akurat trener Brosz gwarantuje. I właśnie tak powinna wyglądać w tym przejściowym sezonie ekstraklasa, jeśli spada z niej tylko jeden zespół.


Czytaj jeszcze: Prochazka poza składem

Taką odważną grę i wysoki pressing zapowiada Peter Hyballa, nowy trener Wisły Kraków, którą w niedzielę sprawdzi Piast Gliwice.
Marek KONIEREK:
– Jestem ciekaw, jak wyjdzie to w praniu, bo czasu na przygotowania wiele nie było, no i zwykle dopasowuje się system do zawodników, a w Wiśle ta kolejność jest odwrócona. Zobaczymy, jak wyjdzie mecz z Piastem. Ostatnio patrząc w tabelę trochę zdziwiłem się, że drużyna z Gliwic odniosła w tym sezonie dopiero trzy zwycięstwa, ale znając warsztat Waldka Fornalika jestem pewien, że pójdzie w górę, w stronę środka tabeli.

Spadnie któryś z beniaminków?
Marek KONIEREK:
– Trudno wyobrazić sobie inny scenariusz. W Bielsku doszło do małej rewolucji, ale tam nie było już nic do stracenia. Przeszłość pokazała, że gdy Podbeskidzie miało się utrzymać – i grać w czołowej ósemce – to nagle spadło, a gdy miało spaść – to w niesamowitych okolicznościach się utrzymywało. Może i teraz… Życzę trenerowi Kasperczykowi jak najlepiej. To byłaby piękna historia, gdyby uratował dla Bielska ekstraklasę. I chyba nawet większy sukces niż awans, który lata temu wywalczył, bo zadanie jest niesamowicie trudne. Rywale? Stal po zatrudnieniu Leszka Ojrzyńskiego punktuje regularnie, dlatego prędzej patrzyłbym na Wartę… Mam do niej wielki szacunek. Spędziłem lata w Rozwoju Katowice i wiem, jak to jest być klubem nr 2 we własnym mieście. Ten, kto utrzyma się, wygra wiele, bo w nowym sezonie – przy kolejnych trzech beniaminkach – będzie już łatwiej.


Na zdjęciu: Czy częstochowianie wiosną przeskoczą Legię? To pytanie nurtuje wielu obserwatorów ekstraklasy, w tym także Marka Koniarka.
Fot. Łukasz Sobala/PressFocus