Na medal przyszedł… czas?

Jazdę indywidualną na czas na mistrzostwach świata w kolarstwie rozgrywa się od 1994 roku, zatem dzisiejsza rywalizacja na trasie z Rattenbergu do Innsbrucku będzie jubileuszową 25 w historii rozgrywką w tej specjalności. Nigdy nie zdarzyło się, aby na podium tej konkurencji stanął Polak. Najbliższy zdobycia medalu był w 2016 roku Maciej Bodnar, który podczas rywalizacji w Doha zajął czwarte miejsce, a do brązowego medalu zabrakło mu niespełna sześciu sekund. „Bodi”, bez wątpienia najlepszy polski czasowiec ostatniej ponad dekady, wystąpi w mistrzostwach świata w tej konkurencji już po raz dwunasty.

Doświadczenie będzie kluczowe

Przed rokiem w Bergen był wymieniany w ścisłym gronie kandydatów do medalu Znajdował się w świetnej formie. Przypomnijmy, że był aktualnym wicemistrzem Europy, a niespełna trzy miesiące przed mistrzostwami świata osiągnął życiowy sukces, wygrywając czasówkę podczas Tour de France. Ale zaraz na początku rywalizacji w Norwegii dwa razy się przewrócił, stracił mnóstwo czasu i zajął bardzo odległe miejsce. Ma zatem coś do udowodnienia. W czerwcu pokonał w walce o mistrzostwo Polski Michała Kwiatkowskiego, ale później notował nieco gorsze wyniki. Podczas czasówki na TdF… pomylił trasę i zajął dopiero 54 miejsce.

Wydaje się, że 33-letni zawodnik limit pecha już wyczerpał, a dodatkowo wiemy, że bardzo mocno nastawił się na rywalizację w mistrzostwach świata. Przed mistrzostwami świata mocno trenował we Włoszech. Jego niewątpliwym atutem jest ogromne doświadczenie, które akurat na tej trasie winno okazać się kluczowe. – Pierwsze 30 kilometrów jest szybkie. Później robi się dużo ciężej. Jest sztywny podjazd i pofałdowana końcówka. Trzeba pojechać rozważnie – przyznał Maciej Bodnar po rekonesansie trasy, którego dokonał przed miesiącem.

„Kwiato” rozstawiony wysoko

Jednym słowem na początku nie można przeszarżować, chociaż trzeba jechać szybko. Najważniejszym fragmentem 52,5-kilometrowego odcinka będzie rozpoczynający się właśnie po 30 kilometrze podjazd. Liczący sobie 5 kilometrów, o średnim nachyleniu ponad 7 procent. To tam mają rozstrzygnąć się losy rywalizacji. Maciej Bodnar na trasę wyruszy wcześnie, jako 25 kolarz w stawce 61 zawodników. Dużo później, w najsilniejszej grupie, do rywalizacji przystąpi Michał Kwiatkowski. Kolarz grupy Sky wystartuje jako szósty od końca. Tak wysokie rozstawienie „Kwiato” w stawce spowodowane jest tym, że nasz zawodnik notował w tym sezonie bardzo dobre wyniki podczas czasówek na wyścigach cyklu World Tour. Wygrał prolog podczas Criterium du Dauphine, a także był drugi na pierwszej, krótkiej czasówce podczas Vuelta a Espana. Na dłuższych próbach z czasem, których porównanie z dzisiejszą rywalizacją jest bardziej miarodajne, zajmował miejsca tuż za podium. Podczas Tour de France, był czwarty, przegrywając tylko z kolarzami, którzy skończyli cały wyścig w pierwszej trójce. Spośród nich w Innsbrucku wystartuje jednak tylko Tom Dumoulin, bo Chris Froome i Geraint Thomas zrezygnowali ze startu w mistrzostwach świata.

Szerokie grono rywali

Na dłuższej czasówce podczas Vuelta a Espana, „Kwiato” był piąty. Przegrał zdecydowanie z Rohanem Dennisem, ale jego strata do drugiego kolarza wyniosła niewiele ponad… sekundę. Wspomniany etap rozegrano niedawno, bo nieco ponad dwa tygodnie temu, co każe przypuszczać, że nasz kolarz znajduje się w dobrej dyspozycji i na pewno znajduje się w ok. 10-osobowym gronie kandydatów do miejsca na podium. Jeżeli chodzi o głównych faworytów, to przede wszystkim wspomniany Dumoulin celuje w obronę mistrzowskiego tytułu sprzed roku. Dennis był znakomity podczas Vuelty, ale to kolarz, który kiepsko się wspina, dlatego 5-kilometrowy podjazd może się okazać dla niego zgubny. Podobnie, jak dla 4-krotnego mistrza świata w tej specjalności, Tony’ego Martina. Wydaje się, że 33-letni „Panzerwagen” najlepsze lata ma już za sobą, ale nigdy kolarza, który na siodełku montuje… papier ścierny, aby zachować nieruchomą sylwetkę podczas jazdy, nigdy lekceważyć nie można. Groźni będą też mistrz Europy, Belg Victor Campenaerts, Luksemburczyk Bob Jungels, czy dwaj klubowi koledzy Michała Kwiatkowskiego. Hiszpan Jonathan Castroviejo i weteran z Białorusi, czyli Wasyl Kirijenka. Stawkę kandydatów do wysokich miejsc uzupełniają Nelson Oliveira z Portugalii, Szwajcar Stefan Kueng, Duńczyk Soren Kragh Andersen i Amerykanin Tejay Van Garderen.