Na ostrym zakręcie

W ekipie lidera II ligi nikomu nie jest do śmiechu, od trenera i piłkarzy począwszy, na kibicach kończąc. Cztery porażki z rzędu mogą każdego wprawić w kompleksy, ale jeżeli awans na zaplecze ekstraklasy ma być dla GKS-u 1962 Jastrzębie punktem docelowym, to nie mogą potknąć się w sobotę w pojedynku ze zdegradowaną już do III ligi Legionovią. W myśl zasady „cel uświęca środki”, styl gry nie będzie ważny, liczyć się będą tylko punkty. Ładnie to ma grać orkiestra na weselu, piłkarze natomiast muszą punktować.

Nie koniec świata

Trener Jarosław Skrobacz mocno przeżywa porażki swojego zespołu, ale też nie załamuje rąk. A mógłby to zrobić z czystym sumieniem, bo po meczu z imiennikiem z Bełchatowa stracił czterech zawodników. Z powodu nadmiaru żółtych kartek w najbliższym meczu nie zagrają Bartosz Jaroszek (dwa mecze pauzy), Farid Ali, Kamil Jadach i Daniel Szczepan. – W Bełchatowie przegraliśmy kolejne spotkanie i nasze morale na pewno podupadło – powiedział szkoleniowiec GKS-u. – Teraz musimy zrobić wszystko, by w spotkaniach, które zostały nam do końca rozgrywek, tylko teoretycznie ze słabszymi przeciwnikami, zdobyć kilka punktów. Bardziej od porażki martwi mnie to, że czterech podstawowych zawodników wypada ze składu. To bardzo dużo. Jakoś trzeba sobie z tym radzić, przystąpić do meczu z Legionovią z pozytywnym nastawieniem i zatrzeć złe wrażenie z ostatnich spotkań. Znam przyczyny naszych niepowodzeń – zatraciliśmy atuty w defensywie, sposób w jakich tracimy bramki… Dobra, nie będę kończył, po prostu ręce opadają. Strata goli powoduje, że w nasze poczynania wkrada się nerwowość i maleje skuteczność w ataku. Piłkarze są przygnębieni, lecz nie mogą się załamywać. Seria porażek to jeszcze nie koniec świata, są gorsze rzeczy w życiu. W sobotę musimy zagrać sami dla siebie, bo Legionovii wbrew pozorom nie zabraknie motywacji, by pozbawić nas punktów.

Idealny moment?

W listopadzie ubiegłego roku były piłkarz wodzisławskiej Odry, Ruchu Chorzów i Groclinu Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski, Jan Woś (324 mecze w ekstraklasie, 32 gole), stwierdził, że GKS 1962 Jastrzębie już awansował na zaplecze ekstraklasy. Czy teraz, po serii porażek lidera, wciąż podtrzymuje swoją „prognozę”? – Nie wycofuję się z tego, co powiedziałem przed kilkoma miesiącami – zapewnia 44-letni trener. – Oczywiście zdaję sobie sprawę, że teraz Jastrzębie jest w bardzo trudnej sytuacji. Nie chodzi jednak tylko o boiskowe występy i wyniki tamtejszego GKS-u. Trzeba przecież przedłużać kontrakty z zawodnikami, dostosować te umowy do I-ligowych realiów. Z tego powodu piłkarzom trudno jest skupić się tylko na grze. Wiem, o czym mówię, bo przed laty taką sytuację przeżywałem, grając w Odrze, gdy walczyliśmy o awans do ekstraklasy. Wiem, że w najbliższym meczu z Legionovią w zespole z Jastrzębia zabraknie czterech podstawowych zawodników, ale często w sytuacjach kryzysowych „budzą się” piłkarze z drugiego planu, którzy do tej pory grali mniej i czekają na swoją szansę. Dlatego być może kartki, jakie piłkarze GKS-u ujrzeli w Bełchatowie, „wpadły” w idealnym momencie.

Pod górkę

Nie da się ukryć, że trener Jarosław Skrobacz i jego podopieczni znaleźli się na ostrym zakręcie. Tylko od nich zależy, czy w sobotę przełamią kryzys i po czterech „pustych przebiegach” zapiszą 3 punkty. Remis z Legionovią zostanie bowiem odebrany jako porażka. Wywieramy presję na zespole z Jastrzębia? Na pewno, ale nie narzekaj, że masz pod górkę, skoro zmierzasz na szczyt.

 

Żółte kartki lidera

8 – Daniel Szczepan, Damian Tront
7 – Krzysztof Gancarczyk, Dominik Kulawiak
6 – Bartosz Semeniuk, Kamil Szymura
5 – Kacper Kawula
4 – Farid Ali, Wojciech Caniboł, Kamil Jadach, Dawid Weis
3 – Grzegorz Drazik, Bartosz Jaroszek, Dominik Szczęch
2 – Oskar Mazurkiewicz, Piotr Pacholski
1 – Kamil Adamek, Tomasz Dzida, Damian Zajączkowski
RAZEM: 79.

Czerwone kartki

1 – Bartosz Jaroszek, Kacper Kawula, Dominik Kulawiak, Bartosz Semeniuk, Dawid Weis
RAZEM: 5