Na porażkę Rakowa zanosiło się od kilku tygodni

Raków przegrał po raz pierwszy od sierpnia. Śląsk Wrocław trochę przypadkowo przerwał znakomitą serię drużyny spod Jasnej Góry.


Bramka Bartłomieja Pawłowskiego nie należała do najpiękniejszych, a sam Raków przez większość spotkania prowadził grę i stworzył sobie kilka ciekawych sytuacji w polu karnym wrocławian.

Byli lepszą drużyną

Podopieczni Marka Papszuna nie mieli jednak szczęścia. Defensywa Śląska zaprezentowała się nad wyraz dobrze, a stojący między słupkami Michał Szromnik, zastępujący Matusza Putnockiego rozegrał mecz życia.

– Chyba każdy widział, że mieliśmy problem ze skutecznością, bo ilość sytuacji jakie stworzyliśmy na wyjeździe według mnie była bardzo duża. Determinacja, bramkarz, słupek – czegoś zawsze brakowało. To był dobry mecz w naszym wykonaniu, ale byliśmy mocno nieskuteczni – powiedział na konferencji po spotkaniu Papszun. Podobnego zdania są także zawodnicy Rakowa.

– Graliśmy naszą piłkę, po prostu nie mieliśmy tyle szczęścia, co przeciwnik. Wynik tego nie pokazuje, ale uważam, że byliśmy lepszą drużyną – powiedział po meczu Fran Tudor.

Brakuje skuteczności

I właśnie tu tkwi problem ekipy spod Jasnej Góry w ostatnich tygodniach. Raków ma najlepszą linię ofensywną w lidze, która zdobyła 24 bramki. Poza meczem w Poznaniu mają oni w ostatnich dniach problem z zdobywaniem bramek. W spotkaniach z Wisłą Kraków, Wartą Poznań i Śląskiem częstochowianie strzelili ledwie jednego gola i to nawet nie z akcji, a z rzutu karnego.

Stworzyli sobie jednak wiele sytuacji do poprawienia wyniku bramkowego, ale przede wszystkim do zdobycia punktów. W ciągu czterech tygodni stracili ich łącznie siedem. Gdyby nie brak skuteczność, to Raków nadal byłby liderem ekstraklasy i to z niezłą zaliczką punktową.

Po kontuzji Tomasza Petraszka wiele osób wskazywało, że to defensywa może być newralgiczną strefą, przez którą ekipa spod Jasnej Góry może mieć kłopoty. Rzeczywistość okazała się zgoła inna, bo linia defensywna poza ostatnim błędem Jakuba Szumskiego spisuje się bez większych zarzutów.

Jak najszybciej zapomnieć

Po porażce z Śląskiem Raków czekają jeszcze dwa trudne spotkania do końca roku. W niedzielę zmierzą się z Jagiellonią, podbudowaną dobrym spotkaniem z Wartą, a tydzień później z Piastem, który w ostatnich tygodniach wrócił na właściwe tory.

Zimny prysznic we Wrocławiu może mieć jednak pozytywne skutki. Porażka w połączeniu z stratą pozycji lidera może wywołać u zawodników sportową złość, którą będą chcieli pokazać na boisku. Taka mobilizacja może przynieść w najbliższych spotkaniach komplet punktów, a sam Raków byłby w stanie utrzymać dystans do Legii, a w przypadku ich potknięcia pozwoli im wrócić na pozycję lidera.


Czytaj jeszcze: Osłabieni, ale wygrani

– Musimy szybko zapomnieć o tej porażce, podnieść głowy do góry i skupić się na najbliższych treningach. Wciąż jesteśmy wysoko w tabeli i liczymy się w walce o pierwsze miejsce. Mamy tydzień na to, żeby odpowiednio się przygotować i zdobyć trzy punkty w niedzielę – dodaje Tudor.


Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus