Na przyszłość to za mało

Lechia wyeliminowała Akademiję Pandev, ale z całą pewnością można stwierdzić, że na mocniejszego rywala to może nie wystarczyć.

Gramy u siebie – śpiewali w pierwszej połowie licznie zgromadzeni kibice Lechii, którzy mogli poczuć się jak podczas sparingu na obozie przygotowawczym. Egzotyczny kraj? Był. Upał? Także. Boisko treningowe? Również. Ładne widoki? Oczywiście. Symboliczna frekwencja? Tak. Akademija nie gra u siebie w Strumicy, gdzie nie porozumiała się w sprawie wynajmu obiektu, a innego spełniającego wymogi w okolicy nie było. Dlatego występuje w stolicy, w Skopje, ale nie na głównej arenie, tylko na boisku treningowym reprezentacji.

Kwestie finansowe to jedno, lecz spotkanie odbyło się na obrzeżach miasta również z powodu napiętej atmosfery w centrum. Ma to związek z kwestiami ewentualnego przystąpienia Macedonii Północnej do Unii Europejskiej, gdzie porządku na ulicach pilnuje… wojsko.

Coś złego

Wydawało się, że Lechia spokojnie poradzi sobie z wyeliminowaniem Akademiji, która w Gdańsku przegrała aż 1:4. Początek był obiecujący, a pierwsze 5 minut należały do 19-letniego Kacpra Sezonienki, wykazującego się aktywnością w ofensywie. Młodzieżowiec – między innymi – zgrał głową piłkę do Macieja Gajosa, który uderzając z woleja chybił nieznacznie.

Potem jednak z Lechią zaczęło dziać się coś złego, bo gospodarze zaczęli dochodzić do głosu, a na bohatera wyrastał golkiper Duszan Kuciak. W kilku sytuacjach słowacki bramkarz musiał się nieźle napocić, a w 17 minucie wyręczył go Jakub Kałuziński, blokując strzelającego z dwóch metrów Ousmana Maronga. Jak i w pierwszym meczu – Akademija znów była nieskuteczna, ale tym razem chociaż prowadziła grę. Lechia miewała przebłyski, ale nie prowokowała macedońskiej obrony do takich pomyłek, jakie ta prezentowała nad Bałtykiem.

Błąd Kałuzińskiego

Na szczęście po pół godzinie gry przyszła przerwa na uzupełnienie płynów, która w bałkańskim upale potrzebna była szczególnie Polakom. Gdy zespoły wróciły do gry, Akademija nie była już w takim gazie i dała sobie wbić gola autorstwa Gajosa. Pomocnik uderzył z ok. 30 metrów i w efektownym stylu trafił do siatki. Z trybun można było usłyszeć założyciela klubu gospodarzy, legendę macedońskiego futbolu Gorana Pandeva, który w wielkim stopniu emocjonował się spotkaniem, choć jego zespół znalazł się w skrajnie beznadziejnej sytuacji.

Na początku drugiej połowy powinno być 2:0, lecz Łukasz Zwoliński nie wykorzystał sytuacji sam na sam, którą sam sobie wypracował. Nie działo się na murawie specjalnie dużo, aż w 59 minucie fatalną stratę we własnym polu karnym zaliczył Kałuziński. Po otrzymaniu piłki młody pomocnik został otoczony czterema rywalami, którzy odcięli mu proste opcje gry, co rzecz jasna nie tłumaczy w żaden sposób jego błędu. Gracze Akademiji wymienili potem dwa podania, a gola strzelił Dimitar Mitrovski.

Rezerwowi dali gola

Macedończycy nie nabrali jednak specjalnego rozpędu, choć znacznie częściej byli przy piłce. Niewiele w ich grę wniosły zmiany, czego nie można powiedzieć o Lechii. W 82 minucie gdańszczanie wyprowadzili kontrę, nie najlepiej w obronie zachowali się gospodarze, a po podaniu Flaxio Paixao bramkę na 2:1 zdobył Rafał Pietrzak. I strzelec, i asystent pojawili się na boisku z ławki i przypieczętowali drugą wygraną swojej drużyny. W kolejnej rundzie Lechia zmierzy się z Rapidem Wiedeń.


Akademija Pandev – Lechia Gdańsk 1:2 (0:1)

0:1 – Gajos, 37 min, 1:1 – Mitrovski, 59 min, 1:2 – Pietrzak, 82 min.

Sędziował Daniele Chiffi (Włochy). [Żółte kartki:] Donov, Mitrovski – Durmus.

AKADEMIJA: Alchevski – Iliev, Joković (76. Krstevski), Dimov – Ivanovski, Tomovski (60. Gjorgievski), Donov (60. Trajkov), Sarkoski (76. Terziev) – Velinovski (76. S. Pandev), Mitrovski, Marong. Trener Gjorgje STOJCHEV.

LECHIA: Kuciak – Stec, Tobers, Maloca, Conrado – Gajos (63. Clemens), Kałuziński (81. Biegański), Kubicki – Sezonienko (63. Diabate), Zwoliński (63. Paixao), Durmus (78. Pietrzak). Trener Tomasz KACZMAREK


Fot. Marcin Gadomski/PressFocus