Na ten widok trafia szlag

Gdy rozmawialiśmy z Rafałem Górakiem przed jesiennym meczem Elany z Ruchem, apelował, by zamiast w tabelę spojrzeć na kadrę „Niebieskich” i nie robić z jego zespołu faworyta. Skończyło się wtedy bezbramkowym remisem, ale minęła okrągła runda, a role się nie odwróciły. To beniaminek walczy o awans, a spadkowicz – o uniknięcie trzeciej z rzędu degradacji.

Na szerszą refleksję przyjdzie czas

– Gdy patrzę w tabelę, to szlag mnie trafia, że trzy ostatnie miejsca zajmowane są przez trzy śląskie drużyny. Jako Ślązakowi, bardzo mi się to nie podoba – podobnie jak to, w jakim położeniu jest ligę wyżej GKS Katowice. Mam oczywiście swoje przemyślenia na temat piłki w naszym regionie, ale chyba… zabrakłoby miejsca w gazecie, by je opisać. Na szerszą refleksję jeszcze przyjdzie czas. Mój interes jest dziś w Toruniu, dlatego teraz liczy się tylko to, by w niedzielę wygrać w Chorzowie – mówi Górak, który pochodzi z Bytomia, a praca w Elanie jest jego pierwszą poza granicami rodzinnego województwa.

Chorzowskie akcenty

Postawa Ruchu może uchodzić za pewną niewiadomą. Co prawda przed tygodniem – dzięki zwycięstwu (3:0) z ROW-em 1964 Rybnik – wyskoczył ze strefy spadkowej, ale szybko do niej wrócił, przegrywając (0:1) w środę z Resovią. Efekt nowej miotły w postaci zwolnienia trenera Marka Wleciałowskiego i zatrudnienia Jana Kociana zadziałał więc połowicznie. Nie zadziałał za to w Rzeszowie eksperyment w postaci przejścia na trójkę środkowych obrońców. – Gdy przychodzi nowy trener, zawsze można się spodziewać różnych nowych pomysłów na wiele spraw. Pierwszy mecz Ruch wygrał, potem – ku mojemu zaskoczeniu – postanowiono zmienić ustawienie. Podejrzewam jednak, że w niedzielę zagra z nami w ustawieniu jak w meczu z ROW-em – analizuje szkoleniowiec Elany, w której szeregach nie brakuje zawodników związanych w przeszłości z Chorzowem.

Nowy system, stary styl

Artur Lenartowski grał w ekstraklasowym Ruchu, Kordian Górka występował w juniorach Stadionu Śląskiego, podobnie jak rodowity chorzowianin Jakub Banach, zaś Michał Kołodziejski był zawodnikiem „Niebieskich” w rozgrywkach Młodej Ekstraklasy. – Jedni odgrywają mniejszą, drudzy większą rolę. Fajnie, że za moją namową byli w stanie przyjechać kilkaset kilometrów do Torunia. Warunki do trenowania mamy dostatecznie dobre ku temu, by indywidualnie się rozwijać – przyznaje Rafał Górak.

Fascynująca perspektywa

Elana raczej nie uchodzi w świadomości kibiców i obserwatorów II-ligowych zmagań za klub, który za wszelką cenę chce awansować już w tym roku. Pytamy szkoleniowca, czy na zaplecze ekstraklasy to wizja przerażająca, czy fascynująca. – Zdecydowanie fascynująca – odpowiada. – Jesteśmy jednak nakręceni nie na awans, a na najbliższy mecz. Staramy się twardo stąpać po ziemi. Zapewniliśmy sobie utrzymanie i otworzyły się przed nami nowe możliwości. Nie chowamy głów w piasek i walczymy o nasze marzenia. Zimą uznaliśmy, że nie będziemy robić dużych przemeblowań. Daliśmy szansę chłopakom, który ten zespół stanowią od dawna. Oni z tygodnia na tydzień robią progres, a takie mecze jak w Łodzi czy Radomiu powodują, że drużyna staje się coraz bardziej doświadczona. Wiosna jest inna niż jesień, być może trudniejsza, bo poszła już o nas fama, że prowadzimy grę, budujemy atak pozycyjny. Rywale inaczej do nas podchodzą – tłumaczy Rafał Górak. W tym roku torunianie wygrali na wyjeździe tylko raz – na inaugurację wiosny w Rybniku. Czy przełamią się w Chorzowie?

– Nie dorabiałbym ideologii. Nie ma co ukrywać – nasz potencjał to nie jest raczej pierwsza trójka tej ligi. Może wręcz przeciwnie? Dlatego musimy być podwójnie skoncentrowani, grać umiejętnie, wykorzystywać do maksimum nasze możliwości. Jeśli tak się dzieje, to punktujemy. Jeśli nie, to są duże problemy – opisuje śląski trener.

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ