„Nafciarze” nie do zatrzymania!

Drużyna z Płocka ograła mistrza Polski na jego stadionie i wróciła na fotel lidera PKO Ekstrklasy!


Dwie z trzech ostatnich wizyt Wisły Płock w stolicy Wielkopolski były w miesiącach wakacyjnych, czyli podobnie jak teraz. Tylko w ubiegłym roku obie drużyny spotkały się na stadionie przy ulicy Bułgarskiej w październiku, wtedy „Kolejorz” wygrał 4:1. Wcześniej, czyli w 2020 roku, ze względu na pandemię koronawirusa liga wystartowała nieco później. 30 sierpnia lechici w 2 kolejce podejmowali „Nafciarzy” i padł wówczas remis 2:2. Gole dla Lecha strzelili Mikael Ishak i Jakub Kamiński, dla gości Mateusz Szwoch i Patryk Tuszyński, którzy skutecznie wyegzekwowali rzuty karne. Z kolei rok wcześniej, dokładnie 26 lipca 2019 roku, niebiesko-biali wygrali 4:0 po bramkach Darko Jevticia z rzutu karnego, Kamila Jóźwiaka oraz dwóch trafieniach Christiana Gytkjaera.

W niedzielę Wisła Płock zjawiła się w Poznaniu jako wicelider tabeli (fotel przodownika straciła dzień wcześniej na rzecz Cracovii, która rozprawiał się z Legią Warszawa 3:0). I w trakcie pojedynku z mistrzem Polski „Nafciarze” udowodnili, że nieprzypadkowo są w ścisłej czołówce.

Już w 3 minucie na listę strzelców mógł wpisać się Łukasz Sekulski, lecz nie wykorzystał dogodnej okazji do korekty wyniku. Trzy minuty później futbolówkę stracił Portugalczyk Afonso Sousa, Dominik Furman doskonale obsłużył Sekulskiego, lecz napastnik Wisły nie trafił w światło bramki gospodarzy! Przed upływem kwadransa goście stracili Mateusza Szwocha, który z powodu urazu nogi musiał opuścić boisko.

W 32 minucie lechici mieli okazję do zdobycia gola, lecz strzał po ziemi Filipa Marchwińskiego był zbyt anemiczny, by pozyskany z Wisły Puławy Bartłomiej Gradecki dał się zaskoczyć. Pięć minut później podopieczni trenera Johna van den Broma domagali się rzutu karnego, ale sędzia Paweł Raczkowski odgwizdał… faul w ataku. Gdy wydawało się, że na przerwę oba zespoły zejdą bez zysków i strat bramkowych, Wisła przeprowadziła zabójczy kontratak. Aleksander Pawlak zagrał długą piłkę do Rafała Wolskiego, ten idealnie dośrodkował na głowę Kristiana Vallo i Słowak wbiegając między obrońców Lecha skierował ją do bramki.

Zaraz po przerwie „Nafciarze” zadali drugi cios. Filip Lesniak zgrał piłkę głową do Wolskiego, a ten precyzyjnym strzałem z 20 metrów zmusił do kapitulacji Filipa Bednarka. W 55 minucie bliski zdobycia kontaktowego gola był Joao Amaral, ale po jego bombie piłka odbiła się do poprzeczki bramki Wisły. Lechowi nadzieję, że jeszcze nie wszystko stracone, przywrócił Michał Skóraś.

Skrzydłowy dostał piłkę w prezencie od… Lesniaka, przebiegł z nią kilkanaście metrów i strzałem sprzed pola karnego zaskoczył Gradeckiego. Nie zrobił tego w 88 minucie Velde, który w sytuacji sam na sam uderzył w nogi Gradeckiego! Mecz „zamknął” Marko Kolar, idealnie obsłużony przez Damiana Rasaka.


Lech Poznań – Wisła Płock 1:3 (0:1)

0:1 – Vallo, 45 min (głową, asysta Wolski), 0:2 – Wolski, 50 min (asysta Lesniak), 1:2 – Skoraś, 69 min (bez asysty), 1:3 – Kolar, 89 min (asysta Rasak).

LECH: Bednarek – Czerwiński (73. Douglas), Dagerstal, Pingot (74. Pereira), Rebocho – Karlstroem (57. Kwekweskiri), Sousa (57. Murawski) – Marchwiński (58. Velde), Amaral, Skóraś – Ishak. Trener John van den BROM. Rezerwowi: Drażdżewski, Kozubal, Citaiszwili, Szymczak.

WISŁA: Gradecki – Pawlak, Michalski, Kapuadi, Tomasik – Vallo (66. Rasak), Furman, Szwoch, (15. Lesniak), Wolski (66. Kocyła), Davo (78. Szulek) – Sekulski 5 (78. Kolar 1). Trener Pavol STANO Rezerwowi: Kamiński, Chrzanowski, Kriwocjuk, Mokrzycki. Sędziował Paweł Raczkowski (Warszawa). Widzów 14131. Żółte kartki: Karlstroem (42. faul), Kwekweskiri (80. faul) – Wolski (39. faul), Furman (52. faul), Tomasik (82. faul).

Piłkarz meczu Rafał WOLSKI.


Na zdjęciu: Pomocnik Wisły Płock Rafał Wolski (z lewej) napsuł mnóstwo krwi defensorom Lecha Poznań w niedzielnym meczu.

Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus