Nagroda za minimalizm. Legia wymęczyła awans

Legia awansowała do III rundy Ligi Europy, w czterech meczach nie straciła gola i… to wszystkie plusy, jakie można na jej temat wymienić. Cytując kultową komedię „Miś”, chodzi o to, żeby te plusy nie przesłaniały minusów – a tych jest zdecydowanie więcej. Piłkarze Legii wystąpili z biało-czerwonymi opaskami na rękawach, upamiętniającymi 75. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. Taką grą na pewno nie uczcili odpowiednio tego dnia.

Remy jak Wieteska

Trener KuPS Jani Honkavaara wystawił identyczną jedenastkę jak w Warszawie, natomiast w Legii zabrakło z powodu kontuzji strzelca zwycięskiego gola na Łazienkowskiej, Mateusza Wieteski. Jego miejsce w składzie zajął Francuz William Remy, który w II połowie… też doznał kontuzji.

Sztuczna nawierzchnia boiska Savon Sanomat Areena w Kuopio nie miała już być problemem, jak w poprzedniej rundzie na Gibraltarze. Zapewniał o tym trener Legii, ale jego podopieczni sprawiali inne wrażenie. Na boisku panował chaos, straty piłki, proste błędy, statyczna gra, brak elementu zaskoczenia. Oddali inicjatywę rywalom, którzy kilkakrotnie zagrozili bramce Majeckiego, jednak strzelali niecelnie. I na szczęście dla Legii robili tak do końca meczu.

Marnowanie szans

Dopiero w 34 minucie doczekaliśmy się pierwszego celnego strzału. Otso Virtanen bez trudu obronił uderzenie z dystansu Sandro Kulenovicia. Pod koniec I połowy gospodarze przycisnęli, z dystansu potężnie huknął Ghańczyk Ruben Ayarna, piłka o centymetry minęła poprzeczkę. W drugiej połowie legioniści dali popis strzeleckiej indolencji. W 51 minucie powinni prowadzić, dlaczego tak się nie stało, wie tylko Kulenović. Po idealnym podaniu Dominika Nagy’a znalazł się sam przed Virtanenem i… trafił w boczną siatkę.

Legia Warszawa. Droga przez mękę

Kwadrans przed końcem Chorwat zmarnował kolejną okazję, gdy już mijał Virtenana. Jeszcze lepsza szansa była w 80 minucie. Legia przeprowadziła kontratak, Kulenović podał do Waleriana Gwilii, ten do Arvydasa Novikovasa i nastąpiło fatalne pudło Litwina, który miał przed sobą tylko bramkarza.

Fatalny dzień Kulenovicia

W 85 minucie męki Legii i oglądających jej występ mogły się skończyć. Kolumbijczyk Luis Murillo w polu karnym zagrał piłkę ręką i sędzia podyktował rzut karny. Jednak strzał Kulenovicia obronił Virtanen. Nieudolność Chorwata wołała o pomstę do nieba. Zamiast spokojnego awansu, były nerwy do samego końca. W 90 minucie piłka znalazła się w bramce Legii! Na szczęście Rangel był na ofsajdzie.
Legia gra dalej, KuPS żegna europejskie rozgrywki pucharowe i… nic się nie stało. Futbol nie jest tą dyscypliną, która wywołuje w Finlandii większe emocje.

 

KuPS Kuopio – Legia Warszawa 0:0

KUPS: Virtanen – Manga, Diallo, Soldo, Murillo – Saxman (76. Purje), Ayarna, Thiaw (89. Ngueukam) – Niskanen, Rangel, Pennanen. Trener Jani HONKAVAARA.
LEGIA: Majecki – Vesović, Remy (66. Lewczuk), Jędrzejczyk, Rocha – Martins, Gwilia – Novikovas, Carlitos (61. Antolić), Nagy (90+1. Jodłowiec) – Kulenović. Trener Aleksandar VUKOVIĆ.
Sędziował Lawrence Visser (Belgia). Widzów 3200.
Żółte kartki: Rangel, Niskanen – Nagy, Remy. Pierwszy mecz 0:1. Awans: Legia.  

Na zdjęciu: Kolumbijczyk Luis Carlos Murillo (numer 13), sprezentował Legii rzut karny, ale nawet takiej szansy nie wykorzystała.  

 

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ