Najgorsza drużyna ligi. W Mielcu coś się popsuło

Wcale nie tak dawno Stal Mielec była chwalona za swoją zaskakującą postawę. Drużynie z województwa podkarpackiego bliżej było do czwartej lokaty w tabeli niż do miejsc gwarantujących spadek.


Coś się tam jednak popsuło. 2022 rok to w wykonaniu Stali seria klęsk, bo patrząc tylko po bieżącym roku kalendarzowym, nie ma w ekstraklasie gorszej drużyny.

Mielczanie zdobyli zaledwie 5 punktów w 9 meczach, wygrywając tylko jedno spotkanie, w drugiej tegorocznej kolejce z jeszcze bardziej beznadziejną Wisłą Kraków. Poza tym nie wychodziło im nic. Przed sezonem wydawało się, że będzie to jeden z głównych kandydatów do spadku, ale pozytywna jesień oddaliła te myśli, wykreślając Stal z listy skazańców. Teraz jednak znowu trzeba ją do tego grona dopisać, bo 12. miejsce w tabeli nie daje absolutnie żadnych gwarancji bezpieczeństwa.

Przewaga nad strefą spadkową topnieje. Wciąż wynosi 5 punktów, ale jedyne źródło optymizmu dla mielczan może wynikać z tego, że kandydatów do pierwszoligowego grania jest w tamtych rejonach tabeli mnóstwo. Tyle samo punktów mają na koncie Warta i Jagiellonia, a o dwa „oczka” mniej mają dolnośląskie ekipy z Wrocławia i Lubina. Potem jest już strefa spadkowa.

– Do 70 minuty realizowaliśmy plan i graliśmy bardzo dobrze. Szkoda, że jedna bramka nie została uznana, a rzut karny anulowano. Być może wtedy byśmy wygrali, ale to już przeszłość. Po raz kolejny utrudniliśmy sobie sytuację. Gramy teraz ważny mecz z Wartą, presja narasta i musimy z nią sobie poradzić – powiedział trener Stali Adam Majewski po przegranym 1:3 spotkaniu z Zagłębiem.

Humory w klubie nie są dobre. Pewnym usprawiedliwieniem mogą być rzecz jasna dwie istotne straty, jakich doznał zespół. W trakcie zimowego okienka końca dobiegło półroczne wypożyczenie Fabiana Piaseckiego ze Śląska, który w 13 meczach dla Stali zdobył 4 gole i 5 asyst. Poważnej kontuzji doznał z kolei największy gwiazdor mielczan, Mateusz Mak, autor 7 trafień i 5 ostatnich podań. Kłody zostały rzucone pod nogi Stali i musi sobie ona teraz z nimi poradzić.


Fot. Tomasz Folta/PressFocus