Najgorsza Miedź, najlepszy Śląsk

Piotr Tubacki

Od samego początku inicjatywę przejęli przyjezdni z Wrocławia, którzy rozgrywali akcję za akcją i nie pozwalali Miedzi na skonstruowanie czegokolwiek. Już po kwadransie prowadzili nie jedną a dwiema bramkami. Najpierw Marcin Robak wykorzystał rzut karny po faulu na Robercie Pichu, a niecałą minutę później po podaniu Picha i serii błędów obrońców gospodarzy gola zdobył Michał Chrapek.

Zieliński się „spalił”

– Śląskowi wiele zawdzięczam, ale w piątek na boisku nie będzie żadnych sentymentów – mówił ostatnio w rozmowie ze „Sportem” [Paweł Zieliński], który nieco ponad rok temu zamienił Wrocław na Legnicę. O piątkowym meczu będzie chciał jednak jak najszybciej zapomnieć. To właśnie on sfaulował niepotrzebnie Picha we własnym polu karnym, później nie wybił mu piłki przy drugim golu, a przy trzecim trafieniu Śląska przegrał przebitkę w środkowej strefie boiska. Trener Dominik Nowak widząc, że 28-latek sobie nie radzi, zmienił go już w przerwie.

Jak wino

Z kolei na drugim biegunie znajdował się Marcin Robak. Doświadczony napastnik kolejny raz udowodnił, że prawdziwe życie piłkarskie rozpoczyna się po trzydziestce. Najpierw zrobił to, dostarczając dalekie podanie do Picha, zanim ten został sfaulowany, potem wykorzystał wspomnianą jedenastkę, brał udział w akcji przy trafieniu na 2:0, następnie zdobył gola na 3:0, a przy bramce Djordje Cotry zanotował bezpośrednią asystę. Doświadczony napastnik mógł skompletować nawet hat-tricka, ale w drugiej połowie, tuż przed zejściem, uderzył w boczną siatkę.

Kibice w swoim świecie

W pierwszej połowie Miedź nie dała absolutnie żadnych argumentów, za które można by ją chociaż trochę pochwalić. Po czwartej straconej bramce kibice wściekli się i zalali zespół gospodarzy gwizdami, by chwilę potem stworzyć kapitalną choreografię z okazji meczu przyjaźni. Na trybunie wzdłuż boiska pojawiła się kolorowa kartoniada ze „sreberek”, na sektorze najzagorzalszych kibiców oraz sektorze gości pojawiły się sektorówki, a poza stadionem… odpalono nawet fajerwerki. Było także sporo pirotechniki po obu stronach.

W drugiej połowie gra legniczan wyglądała nieco lepiej, ale tylko dlatego, że Śląsk oddał im inicjatywę. Beniaminek stworzył sobie kilka sytuacji, ale żadnej z nich nie można określić mianem stuprocentowej. Tak słabo drużyna trenera Nowaka jeszcze w tym sezonie nie zagrała, z kolei Śląsk w bieżących rozgrywkach nie był jeszcze tak skuteczny. Choć nie tak dawno wygrał 4:0… w Białymstoku!

 

MIEDŹ LEGNICA – ŚLĄSK WROCŁAW 0:5 (0:4)

0:1 – Robak, 15 min (rzut karny), 0:2 – Chrapek, 16 min (asysta Pich), 0:3 – Robak, 29 min (asysta Chrapek), 0:4 – Cotra, 34 min (asysta Robak), 0:5 – Radecki, 70 min (asysta Cholewiak)

MIEDŹ: Sapela – Zieliński (46. Ojamaa), Osyra, Cruz, Pikk – Purzycki – Łobodziński, Fernandez (46. Garguła), Forsell, Piasecki (74. Camara) – Szczepaniak. Trener Dominik NOWAK.

ŚLĄSK: Słowik – Broź, Celeban, Golla, Cotra – Pich, Augusto (61. Radecki), Chrapek (82. Pałaszewski), Cholewiak  – Gąska – Robak (87. Samiec-Talar). Trener Tadeusz PAWŁOWSKI.

Sędziował Wojciech Myć (Lublin). Widzów 5934. Żółte kartki: Szczepaniak (faul).
Piłkarz meczu – Marcin ROBAK