Najgorszy w rundzie

Trener Miedzi Legnica Grzegorz Mokry nie miał wątpliwości, że jego zespół w Lubinie zagrał najsłabszy mecz w rundzie wiosennej.


Sytuacja Miedzi Legnica w tabeli PKO BP Ekstraklasy jest nie do pozazdroszczenia. Podopieczni trenera Grzegorza Mokrego w dalszym ciągu są „czerwoną latarnią” tabeli i tracą do strefy bezpieczeństwa pięć punktów. To dużo i mało zarazem, ale nie da się ukryć, że ostatni występ drużyny znad Kaczawy w Lubinie wypadł blado.

Zabójcze stałe fragmenty

Swojego niezadowolenia po poniedziałkowym starciu z Zagłębiem nie ukrywał trener „Miedzianki”, Grzegorz Mokry. – Sprawdziła się życiowa maksyma, że jak człowiek bardzo chce, to nie zawsze mu wychodzi – powiedział na wstępie 38-letni szkoleniowiec beniaminka ekstraklasy. – Podsumowując nasze wiosenne występy muszę powiedzieć, że mecz z Zagłębiem Lubin był chyba najgorszy w naszym wykonaniu. Przede wszystkim żałuję sytuacji, po których straciliśmy bramki, bo stałe fragmenty gry w tej rundzie to był nasz atut, nasza mocna strona. Broniliśmy nieźle przy stałych fragmentach gry, poza tym po nich zdobywaliśmy też bramki. Z Zagłębiem sprokurowaliśmy rzut karny w zupełnie niegroźnej sytuacji, bo była to zwykła obrona dośrodkowania jakich jest wiele, a my z tej sytuacji „tworzymy” rzut karny dla przeciwnika.

Później zawodnik Zagłębia odprowadza piłkę do chorągiewki i stoi tyłem do naszej bramki. Zupełnie niepotrzebny faul, po dośrodkowaniu z rzutu wolnego padła druga bramka dla gospodarzy. Musieliśmy gonić wynik, ale to tylko jedna część zagadnienia, bo nie tylko w obronie, ale również w ataku zagraliśmy słabo. W doliczonym czasie gry wykreowaliśmy więcej sytuacji bramkowych niż przez wcześniejsze 90 minut i jest czego żałować, że stało się to tak późno. Teraz przed nami kolejny ważny mecz z Jagiellonią Białystok u siebie, w którym musimy zdobyć punkty.

Dobry kwadrans i… tyle

Niepocieszony był także pełniący w Lubinie honory kapitana drużyny, Nemanja Mijuszković. – Wszyscy wiemy, jak ważny był to dla nas mecz – powiedział klubowym mediom Czarnogórzec, który za kilka dni skończy 31 lat. – Nie tylko dlatego, że były to derby, ale przede wszystkim z powodu naszej sytuacji w ligowej tabeli. Uważam, że dobrze wyglądaliśmy w pierwszych 10-15 minutach, ale potem „siedliśmy” trochę w obronie. Cierpieliśmy, bo Zagłębie ostro nas zaatakowało, ale na przerwę schodziliśmy przy bezbramkowym remisie. Mieliśmy nadzieję, że w drugiej połowie zagramy dużo lepiej, tak jak było tydzień temu w spotkaniu z Wisłą Płock. Ale pierwsza bramka, którą straciliśmy bardzo szybko, trochę nas wybiła z rytmu. Musieliśmy zmienić plany i „gonić” wynik, bo przed meczem nawet remis nas nie zadowalał. Co w takiej sytuacji robić, gdy przegrywasz? Nie załamujemy jednak rąk z powodu porażki w Lubinie, do końca rywalizacji pozostało jeszcze dużo meczów, gramy z przeciwnikami, którzy również walczą o utrzymanie i te bezpośrednie mecze mogą być decydujące. Dlatego musimy je wygrać.

Od wtorku myślimy tylko o meczu z Jagiellonią, bo to rywal walczący również o utrzymanie. Musimy się zmobilizować, wiemy, że u siebie gramy bardzo dobrze (statystyki niekoniecznie to pokazują, bo w 11 meczach rozegranych w Legnicy Miedź zdobyła 13 punktów – przyp. BN), więc będziemy w tym meczu nastawieni wyłącznie na zwycięstwo.

Sytuacja podbramkowa

Jak zaznaczyłem na wstępie, „Miedzianka” to bezpiecznego (na razie) Piasta Gliwice traci pięć punktów, ale do Jagiellonii sześć „oczek”, do Górnika Zabrze siedem, a do Zagłębia Lubin już osiem. Wygrana w najbliższej kolejce z Jagiellonią (niedziela, 5 marca, godzina 12.30) jest warunkiem koniecznym, by prolongować nadzieje i szanse na utrzymanie w elicie. Zadanie na pewno nie będzie przysłowiową bułką z masłem, bo wprawdzie zespół trenera Macieja Stolarczyka przegrał ostatni mecz z Rakowem Częstochowa (1:2), ale wcześniej zremisował bezbramkowo na wyjeździe z Radomiakiem i pokonał u siebie 2:0 Pogoń Szczecin. I rzecz najważniejsza – ma w składzie najlepszego w tej chwili snajpera ekstraklasy, Jesusa Imaza.


Na zdjęciu: Obrońca Miedzi Nemanja Mijuszković (z lewej) doskonale zdaje sobie sprawę, że jego zespół musi wygrać z Jagiellonią, jeżeli w następnym sezonie chce nadal grać w ekstraklasie.

Fot. miedzlegnica.eu/B. Hamanowicz