Najlepszy sezon „Dixona”

Daniel Tanżyna strzelił w tym sezonie już trzy gole i jest nie tylko najskuteczniejszym graczem GKS-u, ale nawet – obok siedmiu innych zawodników – otwiera klasyfikację I-ligowych snajperów, będąc w tym gronie jednym z dwóch obrońców. Ten drugi to Hubert Wołąkiewicz.

Piłka go szuka

O ile jednak stoper Chojniczanki wszystkie bramki zdobył z rzutów karnych, o tyle Tanżyna trafia z gry. A konkretnie – stałych fragmentów gry. W meczu z Chrobrym Głogów wykończył centrę Łukasza Grzeszczyka. Z GKS-em Katowice i Garbarnią Kraków nie finalizował bezpośrednio dośrodkowań z rzutu wolnego czy rożnego, a piłki zwrotne, adresowane w pole karne przez Edgara Bernhardta (z Katowicami) i Kamila Zapolnika (z Garbarnią). Za każdym razem kierował futbolówkę do siatki głową.

– Takiego sezonu jeszcze nie miałem – nie ukrywa „Dixon”, będący jednym z ulubieńców tyskiej publiczności. – Piłka mnie szuka, ale sam też staram się pomóc szczęściu i robię wiele, by tak było. Często analizuję i patrzę, gdzie i w jaki sposób mogę coś w polu karnym przeciwnika ugrać. Śledzę skróty, materiały wideo, ale też mam oczy otwarte już w trakcie gry. Akurat w przypadku meczu z Garbarnią, dostrzegłem, że jeden z obrońców przy dośrodkowaniach stoi i czeka na piłkę. Wiedziałem zatem, że jeśli stanę dwa metry za nim, zrobię nabieg i dojdę do uderzenia, to powinna paść bramka. Tak się stało. Cóż mogę powiedzieć? Trzeba analizować, wyciągać wnioski, by iść do przodu – tłumaczy defensor zespołu z Tychów.

Wyrównanie już jest

28-latek nigdy nie był bramkostrzelnym obrońcą. W pierwszej lidze zanotował jedno trafienie w barwach Odry Wodzisław i jedno – w Miedzi Legnica. „Puściło” na dobre dopiero w Tychach. W sezonie drugoligowym strzelił 2 gole, z kolei w poprzednich dwóch latach – łącznie osiem. Rozgrywki 2017/18 zakończył z pięcioma bramkami, przy czym dwie wpadły w Pucharze Polski, a trzy – w meczach o punkty. Teraz już wyrównał tamto osiągnięcie, a ma 28 kolejek, by je poprawić. To tylko potwierdzenie progresu, jaki czyni.

Do Tychów trafił przed trzema laty jako defensor niechciany przez Rozwój Katowice, a w GKS-ie z rundy na rundę czyni postępy i nic dziwnego, że znajdował się w ostatnich okienkach w kręgu zainteresowań klubów z ekstraklasy, jak Sandecja Nowy Sącz czy Śląsk Wrocław. Na początku roku podpisał nowy kontrakt, który wygaśnie po sezonie. Tanżyna ma nadzieję, że to właśnie z Tychami znajdzie się w upragnionej ekstraklasie.

Odkupione winy

– Wierzę, że wreszcie wejdziemy na zwycięski szlak. Środowa wygrana z Garbarnią nas ucieszyła. Najważniejsze, że zagraliśmy na zero z tyłu. Konrad Jałocha nam pomógł, to wysokiej klasy bramkarz. Umie bronić jedenastki, podobnie jak zresztą Marek Igaz. Po dotkliwej porażce ze Stomilem bardzo chcieliśmy się zrehabilitować. Liczyliśmy wtedy na komplet punktów, nie wyszło i w środę zamierzaliśmy odkupić winy. Mam nadzieję, że zwycięstwo 5:0 będzie takim bodźcem. Obyśmy w poniedziałek pojechali na Mielec i przywieźli stamtąd korzystny wynik. W pierwszych kolejkach sezonu potraciliśmy wiele punktów w niezbyt fajny sposób i teraz musimy gonić resztę – przyznaje środkowy obrońca GKS-u.